Hejka!
a85 - nie odezwałaś się... jak po wizycie?
Piszecie o tych pieskach. Żal mi ich jest. Nie wyobrażam sobie oddać kota/psa i wspólczuję tym zwierzakom,bo one też mają uczucia,one też się przyzwyczaiły , im nie wytłumaczysz : 'sorry, drażni mnie twój zapach - musisz zmienić dom', one będą za Wami tęskniły, czekały. Wiem,że to nie jest prosta sprawa,ale dla mnie reguła jest jedna. Biorę zwierzę,czyli biorę go/ją na swoją odpowiedzialność, staje się członkiem rodziny, będzie z nami dopóki nie zdechnie. Sorrki dziewczyny,ale ja nie rozumiem waszego postępowania.... po prostu nie wchodzi mi to do głowy.
Tonya - tak,mój Mąż też jest odpowiedzialny za kocią kuwetę i też już troszkę więcej jem,ale nadal słabo i bez zachcianek.
Pozdrawiam Was serdecznie!