reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe Mamy 2010

Ida ...no,to w takim razie 3-5-7 tez nie dla mnie...nie umiałabym przez 7 minut słuchać,jak dziecko płacze ,siedziec przy nim i go nie wziąć...czułabym sie jak ostatni wredny,złosliwy potwór...:(A ja wiem,jak moje dziecko potrafi się ROZRYCZEĆ po 1 minucie,co dopiero po 7miu...:(.A po tym, co czytałam w "rodzicielstwie bliskości" ,to tym bardziej :(.:no:
My spadamy na chwilę na spacerek,bo choc ja zdycham,to dziecku choc troche powietrza i słonka się nalezy,ale nie cieszcie się,I'LL BE BACK!:-p
 
reklama
my już po spacerku, mała jeszcze przysypia przy otwartym oknie. Zauważyłam że mam niski próg tolerancji odnośnie mojej małej: W parku mnóstwo dzieci, śmieją się bawią itp. śliczny widok, ale jak któryś mi przebieg koło wózka i małą obudził to myślałam ze zabiję! Kurcze nigdy taka nie byłam :/ zawsze miałam takie mamusie za nadwrażliwe baby a tu proszę stałam się babą..
.......................................

za to słoneczko u nas cuuudne :-)

miłego popołudnia wszystkim życze :-D
 
Ostatnia edycja:
Cześć dziewczynki,
u nas kolejny dzień kwasu, teść próbował dziś chyba załagodzić sytuację ale skończyło się kolejną kłótnią.
No i z dzisiejszych nowinek to tak:
- słowa teścia do mojego męża: Bo ja jak brałem ślub z mamą to miałem już mieszkanie( 15m2), mieliśmy pracę i dopiero potem mieliśmy Was ( czyli dzieci). To mnie zabolało, bo tak jakbym dostała w twarz i poczułam że Łukasz nie musiał być teraz i nie jest potrzebny. Wyszło tak a nie inaczej i ja nie jestem z tego powodu nieszczęśliwa, wręcz odwrotnie nie wyobrażam sobie teraz inaczej.
- powinnam iść do pracy i pracować. ( tak się zastanawiam kto mi zajmie się wtedy dzieckiem, skoro teściowa jak czasem zostawała z Łukaszem z 3h to już była zmęczona i miała dość, a w ogóle nie raz jak ja chciałam żeby zajęła się nim na chwilkę bo chciałam mieć chwilę dla siebie, zrobić obiad czy coś to ona szła leżeć i mówiła że idzie spać.)
- teść powiedział że oni żadnego z nich ( w sensie rodzeństwa) nie stwawiają wyżej, wszystkich traktują jednakowo- ( tak oczywiście- skoro u nich najpierw Beata, Piotrek i mój mąż - to to nie stawianie kogoś wyżej to OK)

Tak poza tym to nie mam nastroju ani nawet ochoty żyć. Po prostu odechciało mi się (nigdy nie byłam w takiej rozsypce jak teraz).
Niedziela do kitu. Teraz znowu atmosfera beznadziejna i tak chyba zostanie, bo nawet teść powiedział,żeby się teściowa do mojego męża nie odzywała. Jesteśmy tutaj jak lokatorzy.

No i do tego mąż też mnie zdenerwował lekko, bo zbyt impulsywny jest ale wiem że o to nie mogę mieć do niego pretensji. Widzę że siedzi w nim pełno żalu do rodziców i jak ma potem nie wybuchać?

Za godzinę zbieramy się i jedziemy odwiedzić znajomych. To chociaż na chwilę wyrwę się stąd.
A jak na złość jutro mąż będzie musiał do 19 zostać w pracy, więc będę cały dzień tutaj sama.
 
mała mi przytulam przytulam przytulam

Miśku naprawdę nie macie jak stamtąd uciec? wynająć coś? bo niedługo będziecie mieli tak wykończoną psychę że masakra.. ja wiem że tu ważne są pieniążki ale wiesz, my nie zarabiamy kokosów, teraz sam mąż pracuje i jakoś dajemy rade w tej naszej wynajmowanej kawalerce. Ale dla nas najważniejsze było żebyśmy byli sami, razem, tylko on, ja i teraz mała. I może nie są to luksusy ale jesteśmy tu bardzo szczęśliwi. Myślę że Wam przydałoby się właśnie coś takiego :żebyście wreszcie byli tylko Wy, tylko Wasza trójeczka. Nie ma żadnych szans na zmianę?
 
mała mi nawet nie wiem co na to powiedzieć. to poprostu przegięcie. wiesz ja też miałam podobne sytuacje ale nie od najbliższych. naprawdę nie wiem jak tak można. zamiast cieszyć się i pomóc to tak dowalać.. naprawdę mi przykro ale nie mozesz się załamać. przecież masz Łukaszka nie mów, że nie masz ochoty żyć. przecież twój maluszek to twoje życie najwspanialsze i najpiękniejsze. trzymaj się proszę i kombinujcie dalej jak się wyrwać od nich wszsytkich. przytulam mocno i trzymam kciuki żeby było tylko lepiej
 
Kurcze nadrobić was to naprawdę nie lada wyzwanie. Dziś Filip postanowił zrobić nam niespodziankę w nocy. Spał od 20 do 6, byłam w szoku chociaż na przemian budziliśmy się z mężem i zastanawialiśmy czy to my tak mocno spaliśmy, czy jak ? Jedyne mi pozostaje to przesłać przytulaski dla tych mamuś które mają wciąż pod górkę. Teraz mały ogląda swoje ulubione rybki, obiadek zjedzony (dziś maż gotował:)), mała dupeczka też pojedzona (dynia z ziemniakiem- jak to mąż stwierdził- "to smakuje jak tynk dlaczego to dajesz naszemu dziecku" a później podsunoł mi łyżeczkę i mówi do Filipa-"to jak to jest dobre to niech mamusia spróbuje". ahhhhh
Teraz się zbieramy do prababci czyli mojej babci. Pewnie jak przyjedziemy to będę mieć znowu 10 stron do nadrabiania.
Mała mi tulaski
Uska dla was też buziole
 
witam mamuski:)ja dzis mam wolne od wszystkiego:)oprocz cycania:)tatusiek wrocil:)synek szczesliwy ja zreszta tez:)znowu kawka do lozeczka sniadanko ojjjj jak mi tego brakowalo przez tydzien:)wiec mam plan wyspac sie!nadrobic zaleglosci w ksiazkach i gazetkach:)dziewczyny zycze wam abyscie tez mialy taki udany dzien:)
Doris gratulacje suwaczka i udanych chrzcin:)
zycze milej niedzieli i przespanych nocek ja zmykam pod prysznic:)
buziaki i do poniedzialku:)
Mój M pracuje ostatnio praktycznie 24h na dobę dlatego nie mam co liczyć na chwile dla siebie więc szczerze zazdroszczę takiego wolnego dnia i życzę by był dla Ciebie megaaaa udany:-)

rysia, i inne zdołowane - może założymy jakiś nowy wątek: np."dołowisko" i tam będzie tylko marudzić;))) wtedy będą nas czytać tylko te mamusie, które będą miały ochotę pocieszyc się że maja lepiej z tym czy z tamtym;)))
taki wątek to zajebiaszcza sprawa...i jestem pewna że będę na nim częstym gościem;-):-)

Witam sie i ja popoludniowo.
Sama juz nie wiem co mojemu maluszkowi jest. Noc do bani ale patrzac ze przez placz spal bardzo duzo w dzien nie dziwi ale jednak jest bardzo niespokojny prawie nic nie je, a co zje to zwraca. Bylismy rano na IP na kontroli ale uszy ma ok brzuch oki bez goraczki a lekarka powiedziala ze i tak miejsc w szpitalu brak. Teraz spi zobaczymy jak bedzie dalej. Milej niedzieli wszystkim
Życzę dużo zdrówka Karolkowi i trzymam kciuki by wszystko było w porządeczku:-)A te objawy braku apetytu i ogólnego niepokoju to może poprostu ząbkowanie...???!!
U nas dziś pogoda boska więc pewnie pójdziemy na rodzinny spacerek i będziemy się lenić.
Na obiad trzasnę naleśniki bo nie chce mi się nic ambitnego robić.
Doris, powodzenia !
Smacznego:-)Narobiłaś mi takiej ochoty na naleśniki że aż ślina cieknie mi po klawiaturze...szkoda tylko że jestem antytalenciem kulinarnym i takowych nie potrafię zrobić:-(
Mała_mi nie pisz że odechciewa Ci się żyć bo masz dla kogo być szczęśliwą "żyjącą" kobietą:-)Nie przejmuj się tą całą rodzinką kretynów i nie słuchaj ich "mądrych" kazań.Na pewno niebawem los się do Was uśmiechnie i uciekniecie jak najdalej od tych potworów i Twoje oczy nie będą już więcej musiały ich oglądać!!!!Trzymaj się:-)

A ja kolejny dzień sama...w ogóle ostatnio się czuje jak samotna matka i zapominam co znaczy mieć chłopa w domu ale nie mam do niego pretensji bo wiem że pracuje w "słusznej sprawie":eek: Przed chwilą Miłosz usnął a ja chyba zaraz otworzę sobie karmi na obiad;-)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
He he...jak szybko poszłam,to jeszcze szybciej wróciłam...Niby słoneczko,ale wiatr jakis taki przenikliwy ,lodowaty z północy...brrrr!
MałaMi- ja wiem,że gdybyście tylko mogli,to by juz dawno Was nie było w "rodzinnym domku" Twojego męża.Ale pisałaś kiedyś,że macie plan,jak skończysz studia i Łukaszek podrośnie.I tego sie trzymaj!Pociesz się,że wiosna tuż-tuż i będziesz mogła sobie chodzic z Łukaszkiem na długie spacery,żeby jak najmniej tam przebywać.I wyhoduj sobie grubą skórę,Ty za wrażliwa jesteś.Zacznij ich traktowac jak obcych,u których tylko mieszkacie tymczasowo,nie pozwól,aby ich zachowanie Cie dołowało.Uprzejmie,ale z dystansem.A że mąż zapalczywy...no,trudno...sama wiesz,że mu jeszcze ciężej,bo to jakby nie było jego rodzina.Ty masz chociaż wsparcie u rodziców,on nawet tego nie ma...Ja wiem,że łatwo tak sie pisze,jak sie nie jest w takiej sytuacji...ale my wszystkie tu jesteśmy z Tobą i zawsze możesz nam się wyżalić,może choc trochę ulży,jak z siebie wyrzucisz.Mocno przytulam.
Uska,dla ciebie też,trzeba miec nadzieję,że to minie:**
 
mala mi wiem, że to trudne, szczególnie, że jesteś wrażliwa, ale dziewczyny dobrze tu mówią, musisz po prostu ich olać, nie zwracać uwagi, nie rozmawiać.
rzutka chciałabym umieć robić ten Twój "mało ambitny" obiad...
a my byliśmy na długim spacerku, pięknie było
 
reklama
Ida ...no,to w takim razie 3-5-7 tez nie dla mnie...nie umiałabym przez 7 minut słuchać,jak dziecko płacze ,siedziec przy nim i go nie wziąć...czułabym sie jak ostatni wredny,złosliwy potwór...:(A ja wiem,jak moje dziecko potrafi się ROZRYCZEĆ po 1 minucie,co dopiero po 7miu...:(.A po tym, co czytałam w "rodzicielstwie bliskości" ,to tym bardziej :(.:no:
My spadamy na chwilę na spacerek,bo choc ja zdycham,to dziecku choc troche powietrza i słonka się nalezy,ale nie cieszcie się,I'LL BE BACK!:-p

Metoda faktycznie wydaje się drastyczna, ale czasami nie ma wyboru. Może nie teraz, nie z takimi maluszkami a dopiero za jakiś czas część z nas i tak będzie musiała mniej lub bardziej drastycznie nauczyć maluszka samodzielnego spania. Z synkiem póki co nie mamy problemu, bo wieczorem zasypia samodzielnie w łóżeczku. Gorzej miałam z córką. Była typowo cyckowym dzieckiem, nietolerującym butli. W związku z tym szybciutko jedynym sposobem na zaśnięcie był cycuś. Wszystko było ok. do czasu. Jak miała niespełna rok zaczęła mi się coraz częściej budzić. Doszło do tego, że wstawała co godzinę, aby sobie pocycać. Spałyśmy oczywiście razem, ale mimo to nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. W końcu brutalnie odstawiłam ją w nocy od piersi, co zarazem oznaczało samodzielne spanie w łóżeczku. Szczerze mówiąc przez pierwszy tydzień był koszmar, wycie przez godzinę zanim padła. Potem się przyzwyczaiła. Najlepsze było to, że odkąd zaczęła sama spać nagle całkowicie przestała potrzebować w nocy picia i przesypiała całe nocki. Tak jak pisałam nasze dzieciaczki są jeszcze malutkie i większość musi w nocy dostać jedzonko, ale z czasem przestaną jeść i wypadałoby, żeby ładnie spały. Przecież nie można spać z dzieckiem przez 10 lat (takie przypadki też się zdarzają).

my już po spacerku, mała jeszcze przysypia przy otwartym oknie. Zauważyłam że mam niski próg tolerancji odnośnie mojej małej: W parku mnóstwo dzieci, śmieją się bawią itp. śliczny widok, ale jak któryś mi przebieg koło wózka i małą obudził to myślałam ze zabiję! Kurcze nigdy taka nie byłam :/ zawsze miałam takie mamusie za nadwrażliwe baby a tu proszę stałam się babą..
.......................................

za to słoneczko u nas cuuudne :-)

miłego popołudnia wszystkim życze :-D

Wcale nie jesteś nadwrażliwa. Po prostu jesteś matką :tak:

Cześć dziewczynki,
u nas kolejny dzień kwasu, teść próbował dziś chyba załagodzić sytuację ale skończyło się kolejną kłótnią.
No i z dzisiejszych nowinek to tak:
- słowa teścia do mojego męża: Bo ja jak brałem ślub z mamą to miałem już mieszkanie( 15m2), mieliśmy pracę i dopiero potem mieliśmy Was ( czyli dzieci). To mnie zabolało, bo tak jakbym dostała w twarz i poczułam że Łukasz nie musiał być teraz i nie jest potrzebny. Wyszło tak a nie inaczej i ja nie jestem z tego powodu nieszczęśliwa, wręcz odwrotnie nie wyobrażam sobie teraz inaczej.
- powinnam iść do pracy i pracować. ( tak się zastanawiam kto mi zajmie się wtedy dzieckiem, skoro teściowa jak czasem zostawała z Łukaszem z 3h to już była zmęczona i miała dość, a w ogóle nie raz jak ja chciałam żeby zajęła się nim na chwilkę bo chciałam mieć chwilę dla siebie, zrobić obiad czy coś to ona szła leżeć i mówiła że idzie spać.)
- teść powiedział że oni żadnego z nich ( w sensie rodzeństwa) nie stwawiają wyżej, wszystkich traktują jednakowo- ( tak oczywiście- skoro u nich najpierw Beata, Piotrek i mój mąż - to to nie stawianie kogoś wyżej to OK)

Tak poza tym to nie mam nastroju ani nawet ochoty żyć. Po prostu odechciało mi się (nigdy nie byłam w takiej rozsypce jak teraz).
Niedziela do kitu. Teraz znowu atmosfera beznadziejna i tak chyba zostanie, bo nawet teść powiedział,żeby się teściowa do mojego męża nie odzywała. Jesteśmy tutaj jak lokatorzy.

No i do tego mąż też mnie zdenerwował lekko, bo zbyt impulsywny jest ale wiem że o to nie mogę mieć do niego pretensji. Widzę że siedzi w nim pełno żalu do rodziców i jak ma potem nie wybuchać?

Za godzinę zbieramy się i jedziemy odwiedzić znajomych. To chociaż na chwilę wyrwę się stąd.
A jak na złość jutro mąż będzie musiał do 19 zostać w pracy, więc będę cały dzień tutaj sama.

Mała mi masz w nas 100% wsparcie. Oby jak najszybciej udało się wam stamtąd wyrwać. Nie mogłabyś na zjazdy dojeżdżać do Krakowa? Z tego co się doczytałam, to studiujesz zaocznie, więc chyba dałoby się to zrobić (chyba, że coś pokręciłam).
 
Do góry