reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zbuntowani mlodociani:))))

Idusia podejrzewam ze po tym jednym klapsie mialas triche kaca moralnego co:sorry:?mysle ze to byl pierwszy i ostatni raz ja wierze w idulca w jej cierpliwosc w serducho no i troche w strach bo jak ja zadwonie do miski i ona mi powie ze mama jest nunu to ciocia sobie mamusue na rozmowe wezmie i na gole dupsko klapsa da ;-):-Da tak serio idus bylo ci lzej pozniej?pytam z ciekawosci a jeszcze wracajac do tej kolezanki to chyba by jej nie ubylo gdyby triszje dupsko ruszyla za to zabawka wrrr :-p
 
reklama
wioli, żebyś wiedziała że miałam:zawstydzona/y:zresztą jak sobie przypomnę to dalej mi gorąco:sorry:ale wiesz że NIGDY potem nie próbowała mnie gryźć? tzn. w złości, bo w zabawie to inny temat;-)i nie twierdzę że klaps wyszedł jej na dobre, tylko że bardzo się cieszę że mimo wszystko podziałał i nie byłam wystawiana na kolejną taką próbę, jakoś nie widzę siebie w roli gryzaka:-D:-D:-Da zadzwonić możesz:rofl2::-)tylko tak na zaś: Mysza zawsze korzysta z okazji żeby zrobić komuś nunu więc weź pod uwagę że mogę oberwać za niewinność:laugh2:
a co do koleżanki to ruszała ruszała;-)aż jej się znudziło:baffled:ale tak serio to nie wydaje mi się żeby takie postępowanie było u niej standardem - to chyba bardziej takie cuś jak ta moja akcja z klapsem była:sorry:
 
Ja tam wierze misi jak powie nunu to gacie idrazu sciagaj :-Djak sie zamachne to podejrzewam ze tylek czerwony przez tydzuen bedzie no chyba ze ty z tych co cie klapsy kreca:rofl2::-D:-D
 
IDA - wstyd się przyznać, ale ja też kilka razy już nie wyrobiłam i dałam Przemkowi po łapkach:zawstydzona/y: ale chyba za lekko (na szczęście) bo wcale się tym nie przejął i nie popłakał. Mnie to najgorzej wyprowadza z równowagi jak on ma czasem taki bojowy nastrój, czyli lata i rzuca wszystkim (najczęściej w Alę) i co chwila próbuje ją uderzyć. Stawiam go do kąta, ale to nie zawsze przynosi efekt i wtedy jak już nic nie skutkuje to żeby się trochę uspokoił i wyciszył to go zamykam w jego pokoju, ale to nie jest tak, że on tam siedzi i wyje z rozpaczy, na ogół się zaczyna bawić autami:sorry: No ale chociaż przez tę izolację się trochę uspokaja, no i ja też mogę ochłonąć. Traumy po tym na pewno nie ma.

MAKUC - ze stawianiem do kąta chodzi o to, że dziecko jest wyizolowane- tak nam Pani psycholog na warsztatach mówiła. Karą jest właśnie ta izolacja i ignorowanie dziecka przez resztę osób w tym czasie - to ma być właśnie nieprzyjemne doświadczenie. Więc nawet jak dziecko ucieka to wtedy się podchodzi, kładzie mu rękę na klatce piersiowej i przytrzymuje, mając głowę odwrócona w drugą stronę i nie patrząc na dziecko i nie odzywając się do niego.

KANIA - u nas czasem jest zazdrość, ale teraz to już mniej. Już to apogeum minęło. Teraz już Przemek się przyzwyczaił do Ali i lubią się nawzajem. Czasem jest zazdrosny, ale to nie jest jedyny powód jego złego zachowania, bo często próbuje bić Alę nawet jak ja się z nim bawię,a ona sobie siedzi np. w leżaczku.

RENATA - u nas też najlepiej na histerie działało ignorowanie. Tzn. najpierw zawsze starałam się szybko zmienić temat i odciągnąć jego uwagę od spornego tematu,a jak już było za późno i histeria rozpętała się na maksa,to ignorowałam, nie zwracałam uwagi tylko np. brałam się za mycie naczyń czy coś innego. I wtedy najszybciej mu przechodziło. Jak do niego podchodziłam i starałam się coś robić to tylko gorzej dawał czadu. Co do zazdrości to przejdzie mu. U nas też PRzemek miał etap mega zazdrości, że przytulić się przy nim z mężem nie mogliśmy,bo nas odganiał. A teraz się cieszy jak widzi, jak się przytulamy.
 
Oj widzicie ja stawiam do kąta Kamila (tak jak opisała Nice),bajki wyłączam lub nie daję słodkości i chyba to najlepsze jest jak zamykanie w pokoju lub bicie:confused2:
I od malutkości ze się tak wyrażę go uczę tych kar ale wiecie co ja muszę powiedzieć że moja znajoma ma córkę ona ma 4 lata i ona nigdy jej żadnych kar nie dawała a teraz jak mała jest niegrzeczna to ona najzwyczajniej w świecie ją leje po tyłku:wściekła/y:
i myślę że może od samego początku lepiej nauczyć dziecko że może je taka kara spotkać:confused2:
A co do wymiotów to Kamil się rozpłakał tak że zwymiotował bo dziadek z wujkiem jechali traktorem a on chciał z nimi i go po tej akcji zabrali ze sobą ale to tak pierwszy raz zrobił i ostatni mam nadzieję:eek:
Dodam jeszcze że tak ( Ida napisała)oczy kota z Shreka jak widzę u mojego syna to często mu ulegam i niestety czasem on jest górą :baffled:
 
uwierzcie albo nie ale napisalam najdluzszego chyba posta w historii i mi wyskoczylo i mi wyskoczylo ,ze nie jestem zalogowana
:wściekła/y::wściekła/y:Nie uda mi sie napisac juz tego samego ale moze w skrocie
Chcialam was zapytac z ciekawosci co znaczy wchodzenie sobie na glowe dla Was?bo wydaje mi sie ,ze Dziulka tego wlasnie boi sie najbardziej i stad to cale musztrowanie i wymaganie posluszenstwa ale co to tak naprawde znaczy??i nawet Dziulka jesli twierdzisz,ze Leane ma twoj charakter (co wedlug mnie czesto rodzice naciagaja i sami sobie to wmawiaja)pamietaj,ze ona nie jest Toba i nie musi reagowac w ten sam sposob co Ty.
Co do bezwzglednego posluszenstwa ja wiem z wlasnego doswiadczenia ,ze to do niczeg dobrego nie prowadzi..Musialam zawsze sie sluchac moich starych i robic to co chca(co doprowadzilo do tego,ze odkad tylko moglam to sie buntowalam i szczerze ich nienawidzilam) .Tomek mial podobnie tylko,ze jemu dodatkowo "tlumaczyli" tylko to byly same bzdury...Dlatego postanowilismy,ze nigdy nie bedziemy robic jak nasi starzy i albo mamy szczescie albo nam sie udaje abo jeszcze nie nadeszlo najgorsze...bo Tomek sie w 85 %slucha(ile sie trzeba natlumaczyc,nawymyslac,nakombinowac to tylko my wiemy) a w 15% nie ale uwazam,ze ma do tego prawo ,prawo wyrazac i te negatywne emocje bo one tez sa czescia zycia (oczywiscie w granicach ...a gdzie te granice?poza tym totylko 2 letnie dziecko,nie mozna oczekiwac,ze bedzie posluszny jak pies .. Ciezko stwierdzic bo to zalezy od wielu czynnikow i okolicznosci np.kiedy jest histeria wieczorem i placz i wymuszanie to nie bede go karac tylko wczsniej wykapie bo wiem,ze zwyczajnie jest zmeczony...Szczerze mowiac stawiania do kata tez nie rozumiem ,zamykania w pokoju tez nie bo pamietam z wczesnego dziecinstwa(a mialam moze ze 2 latka) jak stalam w lozeczku,plakalam i wolalalm mame(nie wiem moze bardziej w myslach wolalam) a ona byla w kuchni i kompletnie mnie zignorowala i nie przychodzila.Pamietam to uczucie jak bardzo wtedy chcialam,zeby przyszla i mnie wziela,przytulila...jak byla mi potrzebna a ona mnie tak zostawila...\nie chce,zeby moje dzieci tak sie kiedys czuly... Nie jestem za niekaraniem ,zeby nie bylo i wiele razy mialam takie nerwy,ze hej ale staram sie wtedy brac przyklad z mojego Tomka bo on niesamowicie potrafi rozmawiac,tlumaczyc i zaszwe stara sie znalezc taki argument,ktory dotrze do synka..Wiadomo,ze czasem nie dziala nic,dlatego czasem ignorujmy ,czasem zostawiamy(ale bedac blisko ) ,to wszystko zalezy...Tomek mowi,ze wazny jest szacunek do dziecka i bycie fair.. dlatgo jak zdarzy mi sie krzyknac za bardzo to go pozniej przepraszam i mowie dlaczego tak zrobilam,nie mam watpliwosci co do tego,ze nasze dzieci duzo rozumieja..
Duzo tez rozmawiamy ze soba o tym jak sobie radzic z synkami,szukamy rozwiazan ,jak nie zadziala to trzeba szukac dalej .ja nie wierze jak ktos mowi,ze na jego dziecko to juz nic nie dziala,po prostu trzeba czasem sie bardziej wysilic. My nie mamy na kogo liczyc(babcie ,ciocie itp) dlatego tylko na siebie mozmy liczyc ,probowac,sprawdzac ,szukac nowych rozwiazan.Narazie nam sie udaje...
:-)
Co do zazdrosci o rodzenstwo to tez u nas tego nie ma(mimo,ze szyscy straszyli i uznawali za pewnik) ale moze dlatego,ze Tomek od samego poczatku uczestniczyc w zyciu Tymka,byl z nami na usg ,od pierwszych dni zycia pozwlalismy mu dotykac ,glaska,przytulac Tymka.,
:tak:
Czasem troche naginamy prawde
;-)mowiac"o zobacz tymak chce Ci dac buziaka/ptzytulic/powiedziec/ a tomek sie wtedy tak cieszy..Zreszta widac,ze obaj sa za soba bo Tymek jak tylko Tomk zobaczy to szczerzy dziasla,nawet jak ten sie na nim kladzi,sciska,itd..a Tomek jak tylko stanie to odrazu Mimi,Mimi...jak ten placze to daje mu butelke,smoczek wklada,glaszcze po glowie albo po mni przyjdzie,zebym cos zrobila..Moze mu sie cos pozmienia ale mysle,ze wazne ,zeby jak najwicej robic razem.Ja zawsze mowie do Tomka ,ze "chodz,idziemy ubrac/nakarmic/usokoic tymka i on nigdy sie nie buntuje a wrecz leci pierwszy..Zdarzylo si pare razy,ze Mimi dostal ,bardziej przez przypadek niz specjalnie ale Tomk juz sie tak nauczyl,ze jak cos mu zrobi to zaraz go poglaszcze i da mu buziaka :-)

Jak mi sie cos jeszcze przypomni to napisze ...Sorki,ze moze chaotycznie ale nie umiem pisac dlugich postow...
 
wiecie co jak widze - a widze u siebie w pracy jak matki traktuja dzieci to plakac mi sie chce... potrafia dziecku niespelna 3 latap rzywalic w pysk przy ludziach i drzec ryje na caly sklep bo dziecko wzielo gumy do zucia sprzed kasy itp.... nie wiem - nie potrafilabym Leane uderzyc nawet w dupke (calowac i udawac ze gryze po kapieli a i owszem:-)) , a co dopiero w twarz zeby dziecku okulary na podloge spadly.... qrwa!!! dla mnei to nei matka tylko suka!

a dzisiaj co bylo?????????? dziecko anioleczek! poszlam SAMA z nia na spacer po poludniu bez tatusia, bez wozka, ta sama trasa co w pamietna neidziele kiedy to wyszla histeria, szla calutka droge SAMA w OBIE strony, na placu zabaw szalala ze masakra i w drodze powrotenj jeszcze tanczyla i spiewala na ulicy!!! a jak tatusia zobaczyla w domu to mu odwalila jazde o to ze nie chcial jej wziac na kompa bo akurat robil cos waznego. ja nei reagowalam WCALE!!!! widze ewidentnie ze ona z tatusia korzysta a raczej wykorzystuje cos w rodzaju " jakis ty naiwny glupolu -robie z toba co chce". maz nei ustapil, dostala bure ze wyje o nic i haslo ze za chwilke ja wezmie nei podzialalo...niech se radzi. ja siadlam jadlam jablko, Leane nagle leci do mnie z usmiechem " przytulaczek!!!!!!!!!!!" otwarte ramiona i usmiech wpada w moje ramiona, "daj jablko!" dalam - ugryzla pare razy. a tatusiowi..; HUMOREK chwile potem pokazala poraz drug tym razem przy puzzlachi:ppppppppppp maz sie pyta czy kazalam Leane byc niedobra dla niego czy co... wiec mu mowie - ze mna histerie nie zadzialaly, wrecz przeciwnie totalnie odwrotny skutek, dlatego z nim se pozwala.... niech se radzi.... ja sie nei wcinam.


ahaa... do wozka nie wolala nie pytala nawet gdzie jest, ani o smoczek ani dudusia, a malo tego weszla sama na pietro bo winda sie spierd.......;)

no i jeszcze jedno: to ze czasem ( naprawde rzadko- jak to mowicie " musztruje" mloda -to nie jest moj strach ze wejdzie mi na glowe (jak SHEENEY pisze), tylko sa zachowania ktore wole wytepic teraz niz pozniej jak sie juz nie bedzie dalo... ja mam tylko jedno zdanie jeszcze w ktej kwestii: zobaczymy jak wyladuja rodzice dzieci tzw wychowania bezstresowego jak beda miec wiek dojrzewania... pozyjemy zobaczymy... dziecko przywali matce w gebe bo kieszonkwoego nei dostanie??-znam zp raktyki takie rzeczy ... bardzo dobrze... otoczenie moje w bloku pokazuje)
 
Ostatnia edycja:
ja tak króciutko, bo czasu nie wiele- troszke pospalam, więc postaram sie streszczac, choć pewnie jak zwykle wyjdzie elaborat;-):-D

co do "dania po lapkach"5cio miesiecznemu dziecku, to....:szok::no::crazy:...Akurat wyrzucanie zabawek to wazna część rozwoju i w zyciu by mi nie przyszło do głowy dziecko za to karać.Rozumiem sytuacje- wózek, spacer.Wystarczyło zabawke zwyczajnie zabrac i schować, ja tak robilam, jak mi Amelka wywalala z wozka.A potem zmądrzalam i były poprzyczepiane na smyczach:tak:

Co do "zapobiegania zawczasu", to NIGDY nie jest gwarantem, ze w przyszlości dziecko się nie zbuntuje.No, hello- gdy by to bylo takie proste, to wszyscy rodzice pilnie by stosowali te metodę , by uniknąc buntu swoich nastolatkow.Ja wiem po sobie- byłam wychowywana na "grzeczną dziewczynkę"- czy to mnie powstrzymalo przed buntem nastolatkow?Hehe, zapytajcie mojej mamy;-):-p:-D.A z drugiej strony znałam ( i to dość blisko, bo podstawówka i liceum razem i początkowo w jednym bloku mieszkalismy) chłopaka, ktory byl taki grzeczny i "wytresowany".Pomijając fakt, ze zawsze był obiektem żartów w szkole, to potem kompletnie sobie nie radzil w zyciu, w żadnej sytuacji.
Ale znałam i dzieciaki, które po takiej "musztrze " w domu, zwyczajnie z niego "uciekały"- w towarzystwo, imprezy itp. I czasem źle się to kończylo....
U nas różnie z tym bywa, na ogól nie karam Amelki w jakiś szczególny sposób- nie mam systemu.Jak cos robi źle, to po prostu tonem , zachowaniem daję jej odczuc, ze to mi sie nie podoba.Przeważnie skutkuje, ale czasem nie , no i trudno, wtedy trzeba "zły moment" przeczekać.To bardzo różnie bywa i zalezy od sytuacji.Na przyklad wlaśnie wczoraj, przy zmianie pieluchy jak zwykle usilowała sobie zrobić z mojego biustu worki treningowe do kick-boxingu:crazy:.Po kilkakrotnym napominaniu nadal nie reagowała.Wiecie co?wkurzyłam sie. Rzuciłam te rajstopy , które usiłowalam jej włożyc i powiedziałam "Nie to nie!"nie chcesz się ubierac, to nie pójdziesz ze mna do kuchni, bo jesteś golas, a trzeba być ubranym".Odwrócilam sie i wyszłam z pokoju, nawet nie zamykając za soba drzwi.Od razu podniosla ryyyk.Więc wrócilam i zapytałam "Dasz się ubrać?"."Tak". I bez problemów, bez machania nogami dokończyłysmy to ubieranie. Zareagowałam "instynktownie", impulsywnie, to nie bylo przemyślane, po prostu byłam zla na jej zachowanie i ona to widziala.Czy to ją czegos nauczyło?Wątpię.Pewni9e za kilka dni sytuacja się powtórzy, normalne- byłoby super, gdyby dzieci po jednym razie wiedziały o co kaman, ale tak niestety nie jest:-p:sorry:.

Określeniem "bezstresowe wychowanie" każdy szermuje, a tak naprawde co to znaczy?Każdy sobie pod to "podkłada " jakies swoje wyobrażenia. Dla mnie bezstresowe wcale nie jest, jak dziecko nie zna granic, nie wie,, co mu wolno, co nie- wtedy dopiero ma stres:-p.

Dziulka, przykład, ze na drugi dzień Leane pokonala tę sama trasę "śpiewająco" nie swiadczy o niczym.To byl inny dzień, miala inny nastrój, nie była zmęczona itd.No, hello- jak mi Amelka jednego dnia na śniadanie woła jajko, to nie znaczy, ze jutro nie będzie chciala płatków. Jak jednego dnia wstaje z uśmiechem na buzi i zagaduje, a drugiego od rana wszystko jest "nie tak", to też jest normalne.
Nikt nikomu nie powie, jak ma wychowywac swoje dziecko, każdy i tak robi po swojemu.

Zgadzam się z Idą, ze Leane ma od Dziulki mnóstwo oznak miłości, ale nie w tym rzecz. Nikt tu nie twierdzi, ze Leane nie czuje się kochana. Ja tylko chciałam Dziulke uczulic na długofalowe konsekwencje takiego systemu wychowania. Owszem, możesz miec grzeczne dziecko. Tylko , tak jak juz pisalam, to jest "broń obosieczna".Cos za coś.

Na koniec jeszcze jedno:
ja moim chlopakom dawałam sporo luzu. mieli prawo miec swoje zdanie, mieli prawo powiedzieć "nie", jak im cos nie pasowalo i wtedy rozmawialiśmy- czasem ja ich przekonałam, czasem oni mnie- zalezy, kto miał lepsze argumenty.
Ile miałam z Maksem problemów przez szkolę:no:.Jakie byly dyskusje ! A teraz? Kazdemu bym zyczyła takiego syna.Zostal tam sam.Uczy się. dba o siebie, gotuje sobie, pierze itp. Płaci na czas rachunki, jest odpowiedzialny i mądry i wcale sie nie martwię, że zostawiony "samopas" zrobi jakieś głupstwo. Po okresie buntu i problemow, które razem przeszliśmy , teraz zwrot o 180 stopni.
I wiecie co?
On juz teraz mi podziękował za to. Że go słuchałam, że dałam mu tyle wolności, ile tylko mogłam. Że dzięki temu wyszedł na prostą i jest, kim jest. Jest mi za to wdzięczny. Wierzcie, że usłyszeć takie slowa z ust nastolatka, to wieeelkie szczęście:tak::tak::tak:

Ja mialam w domu raczej rygorystyczne zasady, wiele mi zabraniano, musialam być grzecznym i posłusznym dzieckiem.Czy to mnie powstrzymalo przed ich łamaniem?nie, zwyczjanie okłamywalam rodziców.
Moi chłopcy wiedzieli, ze wszystko mogą mi powiedzieć. Że nie powiem "nie, bo nie, bo ja tak chcę i tak ma być".
I znow cos za coś. Owszem, czasem w glowie już mi się kreciło od tych wielogodzinnych rozmów, przekonywań i tlumaczeń, czasem miałam dośc, jak widzialam, że nie dociera, że nie rozumieją , o co mi chodzi. Ale zawsze w końcu dochodziliśmy do porozumienia.I, zauwazcie, ja nie "tłumaczyłam" im. My ROZMAWIALIŚMY- na równych zasadach.To, że czasem uzywalam "argumentu" "bo ja jestem starsza i wiem lepiej";-), to szczegół:-D.Ale to nie było autorytatywne "masz tak zrobić, bo ja wiem najlepiej, co dla ciebie dobre", tylko bardziej na zasadzie pokazywania im, jak funkcjonuje swiat, bo, wiadomo, młodziez ma często dość nierealne wyobrażenia o nim;-).Ale zasadą było, ze musimy sie dogadać.Albo oni zrozumieja i przyjma mój punkt widzenia na dana sprawę, albo ja ich, jeśli mnie przekonaja, ze to ja nie mam racji.Albo , najczęściej, wypracowywaliśmy jakis kompromis.
 
Ostatnia edycja:
RYSIA "Znana z TVN „Super Niania” Dorota Zawadzka już dawno straciła swój autorytet jako psycholog dziecięcy. Jej program w TVN już się skończył… w ocenie psychologów nie miał on nic wspólnego z kompetencją i misja edukacyjną, był to zwykły show..." nie bierzcie tej kobiety za autorytet w wychowaniu dziecka.... kurde no :eek::-(
Makucku nie biorę sobie jej za autorytet,ale w tym wypadku naprawdę mądrze mówi (nawet zdaniem tych innych "cudownych" psychologów bo co jak co ale mówi to samo co oni:tak:).
Aaa teraz zacznę od tego że naprawdę podziwiam wszystkie cierpliwe i wyrozumiałe mamy (ja się niestety do nich nie zaliczam).Nie bije Miłosza (ale tak jak napisałam nie potępiam krótkich!!!!!kar dla dzieci w wieku naszych dzieci bo wiem (z autopsjii) że mogą wejść na głowę i rozmowa czasami!!!nie jest w stanie rozwiązać problemu:tak:Np.tak jak napisałam wcześniej Miłosz mnie bije (tłumacze mu że nie wolno,raz zrozumie,a czasami robi to jeszcze mocniej z ironicznym uśmieszkiem na buzi),więc wtedy wolę go odstawić na bok (i sama wyjść np.do łazienki i dać mu chwilę na przemyślenia),lub ostatnio po setnym upomnieniu by nie krzywdził psa (wykręca mu nogi,siada na nim itp,rzeczy)dostał po rękach (i ubiegnę wasze pytania,nie czułam się z tym źle bo mówiłam mu że psa to boli, że jak bedzie tak jeszcze robił to dostanie tak samo i co!!!nie przestał więc dostał (lekko!!!) iw tym momencie było to jedno z sensowniejszych czynności wobec niego. Nie mówię że jest to dobra metoda wychowawcza (bo chyba w ogóle nie można nazwać tego metodą wychowawczą,ale na moje dziecko podziałało i psa już nie bije (i nie zauważyłam też by czuł się przez to bardziej zamknięty w sobie, bardziej lękliwy itp.))No nic nie umiem pisać (poetka ze mnie żadna)wolałabym o tym pogadać z Wami w "cztery oczy";-)mam jednak nadzieje że rozumiecie o co mi chodzi....
 
reklama
A ja jeszcze tylko dodam, że nie można mierzyć dzieci jedną miarą. Ja np. tłumaczę Przemkowi długo co i dlaczego, ale to na ogół i tak nie działa. Tzn on wie że tak nie wolno i sam powie no no no itp, ale i tak to robi... Są różne dzieci, jedne spokojniejsze, bardziej podatne na perswazje, inne z bardzo silnym charakterem i lubiące stawiać na swoim za wszelką cenę. Na jedna dzieci coś zadziała, a inne sobie nic z tego nie zrobią. Ja jakoś sobie daję radę,ale lekko nie jest. Ile ja sobie nerwów napsuje. Czasem muszę się wyżyć na poduszce bo już nie wyrabiam. Bić ich nie chce, zresztą i tak to by pewnie na Przemka wiele nie zadziałało. Łobuz jest i tyle. On doskonalne rozumie co wolno a co nie, ale za dużo sobie z tego nie robi niestety. My to chyba najczęsciej stosujemy ten przymus. Jak rzuca czymś to mu to zabieram, jak rozlewa picie to mu zabieram kubek, jak nie chcę gdzieś iść na ulicy to go pakuje do wózka i tyle, albo biorę na ręce.
 
Do góry