reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Dziecko zbliża czy oddała od siebie? Jak to jest?

tak jest.. tyle, że rzeczywistość wygląda niestety trochę inaczej.
kobieta ma poczucie, że wszystko musi.. a mężczyzna - on może, nie ma obowiązku. ma natomiast wybór. może albo nie.. nam tego wyboru nikt nie daje..
a może same go sobie nie dajemy..?
 
reklama
Laura myślę,że to właśnie kobiety nie dają sobie wyboru. Bo ja powinnam byc super matką, żoną ,pracownicą i gosposią. I to z uśmiechem na ustach. Mam wrażenie,że to my do tego mężczyzn przyzwyczajamy ,nadskakując im a potem na forum pojawiają się posty pt muszę sobie ze wszystkim radzic sama a mąż idzie na piwo z kolegami. Skoro tak się domagamy partnerstwa to się tego trzymajmy. Ja rozumiem,że kobieta na wychowawczym zajmuje się dzieckiem i domem bo tak musi byc z różnych względów lub partnerzy tak postanowią, ale ja jestem mamą 24 h na dobę więc jak mój małżonek przychodzi z pracy to też jest tatą, przynajmniej dopóki Majka nie pójdzie spac, choc w weekendy lub wolne dni to on ma dyżury nocne bo mała jeszcze się czasem budzi. Nie widzę powodu dla którego miałby przychodzic po pracy i leżec kołami do góry a ja miałabym zapindalac od rana do wieczora, zwłaszcza ,że mam ruchliwe i żywotne dzieko :-p;-)
 
zadaję pytanie, bo to nie jest taka oczywista sprawa.. każda z nas jest inna i każdy mężczyzna też. choć faktem jest, że są skoro jesteśmy z dwóch różnych planet, to część z cech się powtarza.. wiele tez zależy od wychowania, wielu mężczyzn zostało wychowanych w "tradycyjnych" rodzinach, gdzie to matki dźwigały na sobie ciężar utrzymania całego domu.. kobiety też przez lata obserwowały ten wzorzec.. i niestety często go powielają.
na nas obecnie leży OBOWIĄZEK zrzucenia takiego kulturowego jarzma! ale przede wszystkim pokazanie naszym dzieciom, że nie ma takiego oczywistego podziału ról. a jest raczej podział obowiązków.
piszę to wszystko jako pobożne życzenia :)
 
Dlatego uwazan,ze jesli ktoraqz z stron odczuwa,ze partner poswieca mu za malo uwagi,trzeba glosno o tym powiedziec. My z P pracujemy na zmiane,gdyz wymieniamy sie z opiekna nad corcia. Wiec kiedy on ma wolne,ja jestem w pracy i odwrotnie. Co za tym idzie mamy bardzo malo czasu dla siebie,wiec tym bardziej musimy sie starac. Ostatnio zauwazylam,ze czas po pracy kiedy mamy te 2-3 godzinki by byc razem on przeznacza na zupelnie cos innego. Powiedzialam mu o tym i sam przyznal mi racje,ze troche mnie zaniedbal i przestal sie starac,obiecal poprawe. Kiedys ktoras z mam napisala,ze dziecko na pewno nie jest cementem by zlaczyc zwiazek. Najwazniejsze,by nigdy nie traktowac partnera jak rzecz zdobyta,nie wazne ile jestescie razem,starac sie trzeba caly czas.
 
święte słowa Kopka.. trzeba się po prostu starać i pracować nad sobą, bo nie tylko inni muszą zmieniać się dla nas, także my dla innych - jeśli nam zależy oczywiście :)
 
Uffff.... Trochę mi zajęło przeczytanie całego wątku od początku... Jako matka i kobieta przeszłam wszystkie możliwe problemy w małżeństwie. Mój mąż często jeździł w delegacje, zanim na świat przyszła córcia. Ja mieszkałam w swoim domu rodzinnym, mimo, iż wzięliśmy ślub cywilny w trakcie jednego z jego weekendów w domu. Przeprowadziliśmy się do wspólnego mieszkania dopiero dwa miesiące przed porodem. U mnie hormony szalały,a trzeba było się dotrzeć... Po porodzie dalej nieciekawie. Przeszłam depresję. Czuliśmy oboje, że nie możemy się dogadać. Dla mnie liczyła się córcia. A on chciał mnie. Rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy. Oboje powiedzieliśmy co czujemy. Trwało to pół roku. Niewiele brakowało, a byśmy się rozstali, mimo, że córcia była planowana i bardzo wyczekiwana. Po roku od narodzin córci wzięliśmy ślub kościelny. Teraz jesteśmy bardzo kochającym się małżeństwem z dwójką maluchów i planujemy trzecie. Każdy kryzys można pokonań, tylko oboje małżonków musi chcieć.
Co do małżeństwa na odległość (a takim znów jesteśmy), to tęsknota wzmaga namiętność w związku. Jednak gdy mąż wraca na dłużej zaczynają się normalne codzienne problemy. I tak po ponad półrocznej delegacji, gdzie mąż przyjeżdżał raz w miesiącu, ułożenie naszych relacji na nowo zajęło nam około miesiąca.
A każde dziecko powinno być traktowane jako wyraz miłości dwojga ludzi a nie jako cement. Jeśli będzie próbą wskrzeszenia związku, to zazwyczaj związek rozpada się.
Pozdrawiam
 
reklama
A każde dziecko powinno być traktowane jako wyraz miłości dwojga ludzi a nie jako cement. Jeśli będzie próbą wskrzeszenia związku, to zazwyczaj związek rozpada się.
Pozdrawiam
święta prawda. po pojawieniu dziecka problemy mnożą się raczej a stare nie znikają tylko przybierają na sile.
 
Do góry