reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Podziel się historią

Co do nacinania krocza...przy porodzie jest tyle zamieszania że gdyby nikt ci nie powiedział że będziesz miała naciete krocze to nawet byś nie zauważyła. Kompletnie nie boli. Albo ból jest tak znikomy jakby nie bolało [emoji3]

Napisane na D6603 w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
potwierdzam co pisze michasia30, miałam nacinane krocze i to NIC w porównaniu z tym co się dzieje:) pomimo tego, ze miałam cięzki poród, nie zdecydowałabym się (na chwilę obecną) na cesarkę, tak z góry. Rekonwalescencja po operacji jest zupełnie czym innym niż po sn, nawet z nacięciem krocza:)
 
Tam jest bardzo cienka skóra. Po dobrym zszyciu nic nie czuć a nawet pokusiła bym się o stwierdzenie że nie widać. Bo praktycznie nie ma blizny.

Napisane na D6603 w aplikacji Forum BabyBoom
 
U mnie lekko widac i np boli po depilacji woskiem. Ale o zrostach nie ma mowy, chyba ze ktos mega spartaczy... po cc duzo latwiej o zrosty o blizna o niebo wieksza.

Napisane na SM-A300FU w aplikacji Forum BabyBoom
 
Mój pierwszy poród ciężko nazwać porodem. Dopiero po 2-3 latach byłam wstanie sobie <wszystko> przypomnieć i poukładać w głowie. Ból? Coś bolało, bo mąż mówił że krzyczałam, ale to na końcu. Byłam zmęczona bo nie spałam 2 noce, a urodziłam nad ranem. Gdy odpłynęły wody płodowe straciłam przytomność, dlaczego? nie wiadomo. Kiedy się ocknęłam byłam przywiązana do łóżka, w nosie miałam rurki z tlenem, do obu rąk podpięte kroplówki. Lekarz i pielęgniarki panikowali, na sali zapodział się skalpel, więc cięcie krocza zrobili nożyczkami. Na szczęście mam głowę na karku więc się do tego nastawiłam i prawie nie bolało. Później wycisnęli syna, nie było czasu ani na cesarkę, ani na parcie. Tym bardziej, że byłam prawie sparaliżowana, dlaczego? Kto to wie, pewnie nigdy się nie dowiem. Syn dostał 1 punkt, ja silno krwawiłam, prawie sikałam krwią. Syna zabrali do innego szpitala, ja trafiłam na stół pod narkozę do szycia. Syn doszedł do siebie, ja również. Ale boję się następnego porodu i mąż też. Już ustaliliśmy, że jedziemy razem. po tym porodzie do teraz żyły mi szczelają przy kłuciu, mam wylewy i czasem siniaki na nogach.
Córka urodziła się przez cc, była ułożona pośladkowo. Gdy szłam na blok operacyjny, miałam już silne skurcze i krwawiłam. Szybko doszłam do siebie.
Ja chyba jestem z stali, rodzina nie rozumi jak po takich przeżyciach można chcieć jeszcze dzieci a co za tym idzie rodzić. Teraz się zastanawiam nad znieczuleniem do porodu, ale to tylko po to żeby nie wystraszyć męża. Chciałabym jeszcze czwartą niunie.
 
Mój poród wspominam dobrze. Rodziłam ponad 24h moje dziecko urodziło się sporo po terminie, a z powodu braku postępu porodu zrobiono cc. Próbowano różnych metod, balonik, oxy, przebicie wód... każda dawała dość odczuwalny skutek bo skurcze były mocne i bolesne, lecz tylko na krótki czas, a szyjka ze stali :) nic ją nie było wstanie zgładzić. Po cc doszłam do siebie bardzo szybko, pierwsze 3-4 dni przy wstawaniu pomagał mi mąż ale po 10 dniach zapomniałam w ogóle cały ten ból. Moje dziecko ma ponad rok, za kilka miesięcy zaczniemy starać się o drugie szczęście.
 
ja chciałam mieć doulę przy porodzie, ale mąż się zbuntował.. uważam, ze jest to świetne rozwiązanie.
 
Ja swój poród wspominam niestety źle.
Miałam cukrzycę ciążowa. Przekroczyła normę z 90 na 92 cukru naczczo. Zdecydowali mi dać 4 jednostki insuliny ma noc.
W 38 tyg poczułam bóle krzyżowe, pojechaliśmy do szpitala, gdzie ordynator nie chciał mnie przyjąć bo ich szpital nie ma podpisanego kontraktu z NFZ na odbieranie porodow kobiet z cukrzycą i mam sobie jechać 150 km do Szczecina na własną rękę ( bo oni rzekomo karetki nie mają)
Dodam że to był wieczór, sobota godz 20.00
Zbadali mnie łaskawie, 1.5 cm rozwarcia, krwawienie i skurcze co 10 min.

Mąż w panikę wpadł i zrobił na oddziale awanturę. Wezwali karetkę (po 7 minutach przyjechała) i zawieźli mnie do Szczecina.
Zostawili w poczekalni z bagażami i pojechali sobie. Była godz 22, ja byłam sama.
A w Szczecinie nie chcieli mnie przyjąć.
Powiedzieli po badaniu, że nie będę jeszcze rodzić i mam sobie na własną rękę wracać do domu...
Rozbeczalam się i dzięki Bogu miałam przy sobie skierowanie od tych dupkow z mojego szpitala.
Długo walczyłam o przyjęcie i łaskawie z fochami przyjęli mnie na oddział.
Beczalam cała noc, bo z takim chamstwem nigdy się nie spotkałam.
Rano mnie Zbadali i podjęli decyzje że będę rodzić następnego dnia w poniedziałek.
Więc dzień później podali oxy i musiałam na łóżku leżeć plackiem 8 godzin, nie wolno mi było się ruszać i chodzić.
Po 8 godzinach bez postępu porodu zabrali mnie na górę do mojego pokoju.
Następnego dnia żniw dostałam oxytocyne na 9 godzin i masaż szyjki macicy ( matko jak to bolało). I znów miałam leżeć i się nie ruszać, nie chcieli mnie nawet do kibla puścić. Oczywiście jeść i pić też nie mogłam.
Znów brak postępu porodu. I o 18.30 stwierdzili że będzie CC. Zabrali mnie na salę, założyli cewnik gdy jeszcze znieczulenie nie działało. Rozcieli, wyjęli malutkiego, zaszyli...
Traktowali mnie jak przedmiot, mieli głęboko w dupie, o niczym nie nie informowali.
Dostałam już w szpitalu baby blusa, ale to inna historia.
Mam uraz do cesarki, mam nadzieję że kolejny poród będzie sn.
 
reklama
Ja rodziłam 5 razy dodam ,że 3 pierwsze porody były przed moją 30 i 2 ostatnie po 40 . Musze przyznać ,że każdy był inny, ale najlepszy ten ostatni. Poród szybki, lekki ,a chciałam mieć cesarkę i na szczęście rodziłam naturalnie. Każda z nas boi się bólu, cierpienia , ma obawy czy wszystko pójdzie dobrze, ale wierzcie mi mamy tyle siły , że dla dziecka które ma przyjść na świat przetrwamy wszystko. Życzę każdej przyszłej mamie , lekkiego porodu i wspaniałej przede wszystkim opieki w szpitalu, jaką ja miałam.
 
Do góry