O temat zupełnie dobry i jak dla mnie super,ze powstał, bo w koncu mam gdzie ponarzekac na swoja rodzinke, choć i tak to robilam...
U nas dziadkami poraz pierwszy zostaną zarówno rodzice męża , jak i moi...
I powiem,ze zazdroszczę troszkę tym z was, z którymi cieszą się rodzice,że tak powiem "w widoczny" sposob...Nie powiem żeby się nie cieszyli, bo bym skałamała...
myślę,ze szczegolnie rodzice męza, bo u mnie to chyba liczyli,ze bede chcaiała skonczyć studia i trochę pracą się zająć...a dopiero dzidziuś..Ale cieszą sie bardzo...tatuś szczególnie, bo ma być w koncu dziadkiem, a nie mężem babci...
Ale jest jedno ALE....które bardzo mnie boli, bo wy tak miszecie,że wasi rodzice się angażuja w zakupy, wspierają was, a u mnie tak nie jest:-
-
no:
Wręcz ciągle mnie powsztrzymują od kolejnych zakupów, kolejnych decyzji, wszystko krytykują...ze za wcześnie, że zapesze,że dopiero jak dzoecko bedzie to bedzie się myśleć...
:-( A mnie denerwuje,że podchodzą do tego w ten sposób, bo to oznacza,ze wątpią,że bedzie wszystko dobrze...jakby mi sugerowali,ze ma być żle...
:-( i ja mam się tym martwić...no choroby można dostać...
A jak się już mały urodzi to pewnie bedą się wtykać we wszystko, bo znam moją mame, a u mnie przeciez mieszkamy...bedzie mówić co i jak mam robić, jak to było kiedyś, co można a co nie...(np. ostatnio tekst na temat kupna kombinezonu:" zanim z dzieckiem wyjdziesz na dwór to bedzie lato i po co Ci kombinezon"...a ja nie zam zamiaru dopiero w czerwcu zabrać maluszka na pierwszy spacer...
Wiem,że często bede potrzebować ich pomocy, ale pomocy a nie wtrącania sie i robienia po swojemu...a ja już taka jestem,ze mam swoje zasady, przekonania i nie jestem dzieckiem, które nic nie wie i musi sie dopiero nauczyć...bo przeczytałam tyle gazet, tyle artykułów,że wiem pewnie nie wiele mniej niż one o pielęgnacji i życiu malucha...
I to też mnie martwi :-( Ale nic na to nie poradze...i pewnie bede tu tylko narzekac...
Ale sie rozpisałam