reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Agenezja nerek u dziecka - trudne oczekiwanie

Ja uważam, że ten komentarz jest pomocny i wspierający.

Owszem zdrowa ciąża też może się zakończyć tragicznie. Jednak przy ciąży nieprawidłowej to ryzyko jest wiele poważniejsze.

Równie dobrze mogłabyś stwierdzić, że umierają też zdrowi a nie tylko terminalnie chorzy.
Jestem położną, nie specjalizuje się w wadach letalnych, ale to, że był jeden tak tragiczny przypadek, którego szczegółów nie znamy, nie powinno prowadzić do straszenia kobiet w już i tak dramatycznie trudnej sytuacji. Tam przede wszystkim problemem było zakażenie wstępujące po odpłynięciu płynu owodniowego, dodatkowo dziecko miało wady, ale nie straszcie teraz każdej kobiety, nie mając pojęcia o co tak naprawdę chodzi.
 
reklama
Może chciałabyś, żebym poszukała namiarów na inną fundację lub hospicjum działające w twojej okolicy? Do 30 tygodnia jest jeszcze mnóstwo czasu, a Ty potrzebujesz pomocy tu i teraz. Chciałabym Ci jakoś pomóc.
Dziękuję Ci, na tą chwilę zostanę przy tym hospicjum i jutro umówię się do psychologa. Mam jeszcze namiary na inne hospicjum w mojej okolicy w razie potrzeby. Założyłam ten wątek żeby to z siebie wyrzucić, może przy okazji znajdzie się ktoś jeszcze w podobnej sytuacji do mojej. To, że mogę sobie tu z Wami popisać, to już jest jakiś krok. Bo na rozmowę na żywo z kimś innym niż psycholog nie mam jeszcze siły.
 
Dziękuję Ci, na tą chwilę zostanę przy tym hospicjum i jutro umówię się do psychologa. Mam jeszcze namiary na inne hospicjum w mojej okolicy w razie potrzeby. Założyłam ten wątek żeby to z siebie wyrzucić, może przy okazji znajdzie się ktoś jeszcze w podobnej sytuacji do mojej. To, że mogę sobie tu z Wami popisać, to już jest jakiś krok. Bo na rozmowę na żywo z kimś innym niż psycholog nie mam jeszcze siły.
Rozumiem, czasem trzeba uwolnić swoje myśli, żeby poczuć się lepiej. Jeśli Ci to tylko pomaga, to pisz ile zechcesz. Są też grupy wsparcia, dla kobiet w podobnej sytuacji. Na pewno działa taka w Warszawie, może w twojej okolicy też się jakaś znajdzie?
 
W moim przypadku tego zagrożenia życia nie ma. Dziecko rozwija się, powiedzmy, „normalnie” i pęcherz płodowy jest cały. Nie ma zagrożenia dla mnie ani dziecka - tak twierdzą lekarze.
Ale historia tej kobiety o której teraz jest bardzo głośno strasznie mnie uderzyła, okropne co się dzieje w tym kraju. Mam nadzieję że nie przyjdzie mi ani żadnej innej kobiecie znaleźć się w takiej sytuacji :(
chodziło mi o to, że po 22 tc w Holandii przeprowadzą zabieg jeśli są ku temu przesłanki medyczne, a nie tylko Twoja decyzja. Wg mnie wady płodu są taką przesłanką w Holandii z tego co czytałam. Ale nie namawiam, bo to Twoja decyzja. Chciałam tylko, żebyś wiedziała jakie masz opcje.
 
chodziło mi o to, że po 22 tc w Holandii przeprowadzą zabieg jeśli są ku temu przesłanki medyczne, a nie tylko Twoja decyzja. Wg mnie wady płodu są taką przesłanką w Holandii z tego co czytałam. Ale nie namawiam, bo to Twoja decyzja. Chciałam tylko, żebyś wiedziała jakie masz opcje.
Kiedyś był reportaż o klinice w Holandii ze maja tam tyle Polek, ze aż personel będzie się uczył polskiego żeby moc się spokojnie dogadać :(
 
I jak Twoja sytuacja,Autorko ? :(
Można powiedzieć, że jest lepiej. Nie kontaktowałam się z żadną kliniką czy stowarzyszeniem, pomagającym w aborcji, postanowiłam że donoszę ciążę i udałam się po pomoc do hospicjum. Nie żałuję tej decyzji. Jestem pod opieką psycholog, która bardzo pomogła mi zaakceptować sytuację w jakiej się znalazłam. Próbuję cieszyć się ciążą i czasem danym mi i maleństwu na tyle, na ile to możliwe. Nie zmienię tego, co będzie i staram się też jakoś bardzo o tym nie rozmyślać - wiem że na żałobę przyjdzie jeszcze czas, ten najtrudniejszy czas. No i oczywiście boję się porodu, tego jak to wszystko będzie przebiegało, jak zareaguję na widok synka i jakie uczucia temu będą towarzyszyć. Przede mną jeszcze jakieś 2,5 miesiąca, o ile nie urodzę szybciej. Staram się być spokojna i czekam, nic innego mi nie pozostało.
 
reklama
Można powiedzieć, że jest lepiej. Nie kontaktowałam się z żadną kliniką czy stowarzyszeniem, pomagającym w aborcji, postanowiłam że donoszę ciążę i udałam się po pomoc do hospicjum. Nie żałuję tej decyzji. Jestem pod opieką psycholog, która bardzo pomogła mi zaakceptować sytuację w jakiej się znalazłam. Próbuję cieszyć się ciążą i czasem danym mi i maleństwu na tyle, na ile to możliwe. Nie zmienię tego, co będzie i staram się też jakoś bardzo o tym nie rozmyślać - wiem że na żałobę przyjdzie jeszcze czas, ten najtrudniejszy czas. No i oczywiście boję się porodu, tego jak to wszystko będzie przebiegało, jak zareaguję na widok synka i jakie uczucia temu będą towarzyszyć. Przede mną jeszcze jakieś 2,5 miesiąca, o ile nie urodzę szybciej. Staram się być spokojna i czekam, nic innego mi nie pozostało.
Jestem właśnie po podobnej diagnozie. Obustronna agenezja nerek i brak pęcherza moczowego. Mój świat rozsypał się na kawałki. Unikam kobiet z małymi dziećmi, denerwuje mnie widok kobiet w ciąży 😔 Nie cieszy mnie nic. Na ciążę czekaliśmy 12 lat. Już traciliśmy nadzieję, aż tu nagle cud, który w 21 TC odebrała mi okrutna diagnoza. Moja córeczka żyje tylko w moim brzuchu, poza nim nie ma na to szans 😢. Pytałam "dlaczego?", ale mądra położna zasugerowała mi - zadaj sobie pytanie, na które szybciej znajdziesz odpowiedź - "po co?". Mam już kilka odpowiedzi. To jakieś pocieszenie. Podobnie jak Ty Autorko, czekam na rozwiązanie. Ginekolog twierdzi, że poród będzie szybciej niż zakłada termin. Boję się tego momentu. Jeśli są wśród Was dziewczyny, które to przeszły i mają pożegnanie już za sobą, napiszcie jak radzić sobie z lękiem, jak ten czas przetrwać?
 
Do góry