przyznam sie szczerze, ze bardzo sie ciesze, ze urodzilam przed terminem. moja mam przylatuje 13-tego do nas, a ja mailam termin na 15-tego. uwiercie mi, ze gdybym miala urodzic w terminie i przechodzic to co przechodzilam po urodzeniu Krystianka z moja mama u boku, to napewno starcilabym pokarm w cyckach i miala mega depreche poporodowa.
moja mama jest taka, ze strasznie sie we wszystko wtraca, bo ona wie najlepiej bardzo ja kocham, ale czase strasznie przegina. nawet przez skype jak jej pokazuej wnusia to slysze: ubierz go cieplej, bo nie moge na niego patrzec, jak ty go trzymasz, itd.
dzieki temu ze urodzilam 2 tygodnie przed terminem, mialam czas na swoja mala karuzele hormonalna, swoje placze i lamenty, dostosowanie sie do dziecka, wyznaczenie rytmu dobowego naszego wspolistenienia z dzidziusiem i spokojna nauke karmienia, choc to jeszcze troszke trudnosci sprawia.
dzis wiem, ze gdyby nie polog, ktory u mnie przebiega ciezko (czego obawialam sie cala ciaze) w tej chwili bylabym najszczesliwsza mama na swiecie. bo gdy patrze na moje male malenstwo, albo gdy ono patrzy na mnie sowimi wielkimi jeszcze blekitnymi oczkami to nic nie jest dla mnie wazne tylko moje dziecko ! bo jestem mama. ja, ktora zawsze najwiecej szalalam, najwiecej sie bawilam, imprezy 3 razy w tygodniu, itd. nikt by sie nie spodziewal, ze ja akurat zostane mama i tak oszaleje na tym punkcie ...
czasem sa chwile, ze wydaje mi sie ze nie dam rady. czuje, ze nie mam juz nic z pokladow cierpliwosci. budze wtedy meza i prosze go o pomoc. to bardzo wazne by nie odstawic swojego partnera na drugi plan, bo kiedy przyjdzie kryzys, to jest on lekarstwem na kazde zlo swiata. i tylko on jest w stanie pomoc. bo sasiadka nie przyjdzie o 4 rano utulic dziecka, ktore placze kolejna godzine i nie chce spac. bo kolezanka nie wpadnie posprzatac ci domu i ugotowac obiadu kiedy nie ma sie sily wstac z lozka. bo chyba nawet najlepszy przyjaciel nie zajrzy ci miedzy nogi w pologu, zeby przemyc bolace rany i sprawdzic czy wszystko dobrze sie goi.
ps. czy macie cos takiego od kiedy pojawily sie wasze pociechy na swiecie, ze jak widzicie jakas krzywde wyrzadzana dziecku, nie tylko na ulicy, ale rowniez w telewizji, w filmie, w wiadomosciach, w reklamie to zaczynacie plakac?
bo ja od razu zaczynam sie zanosic placzem. i zastanawiam sie jak mozna tak traktowac dzieci? jak mozna oddac do adopcji, uderzyc, nie dbac, zabic? jak mozna nie kochac wlasnego dziecka? dla mnie to jest w tej chwili nie wytlumaczalne ...
AGAISSA ja tez czasem mam dosyc mojego faceta. tez nie dostalam kwiatkow na wyjscie ze szpitala. i tez mnie drazni, ze moja ukochany potrafi spac cala noc, kiedy ja musze sie opiekowac placzacym malenstwem. kiedy chodze po scianach ze zmeczenia i zdenerwowania bo nie wiem co sie dzieje maluszkowi.
dzis w nocy bardzo sie zdenerwowalam, keidy psrawdzilam malemu temperature i mial 38 stopni. budze meza a on mi a to - przejdzie mu do rana. myslalam, ze go zabije. ale za chwile wstal, zeby polulac malego, chociaz tylko 20 minut.
mysle, ze czasami nasi partnerzy sie za bardzo boja tego, ze nie sprawdza sie w roli tatusiow i wola uniakc jak ognia wszelkich prac zwiazanych z naszymi pociechami.
moze warto usiasc ktoregos wieczora i przy kolacji ( i wylaczonym tv, komputerze, radio) porozmawiac szczerze, ze o tym czego sie oczekuje od drugiej polowki.
moze warto powiedziec - kochanie, jestem strasznie przygnebiona Twoim zachowaniem. czuje, ze nie wspierasz mnie w tych trudnych pierwszych chwilach z naszym dzieckiem tak jak powinienes. mam wrazenie, ze w ogole nie cieszysz sie z narodzin naszego dziecka. wiem, ze to trudny czas dla Ciebie, bo wszystko sie nagle zmienilo w naszym zyciu, ale to NASZE zycie i NASZ wspolny trudy czas. ja tez jestem przerazona i zmeczona i czasem bardzo potrzebuje Twojej pomocy ... itd.
(to sie rozpisalam)
Moja mauśka przyjeżdża, żeby mi pomóc, mimo, że ma trudny charakter, wiem, że nie będzie narzucała swojego zdania, dała już tego świadectwo, w momencie, gdy, zaproponowała, że ona może przyjechać, ale oczywiście wszystko zależy ode mnie, czy zdecuję się na jej pomoc....
Ja na krzywdę dzieci zawsze byłam wrażliwa, więc jak mi się jeszcze włączą matczyne uczucia to dopiero będzie......
W sprawie relacji z mężem, otrzymał ode mnie ostatnio listę, na której wskazałam, czego od niego oczekuję,
Całe życie uczymy się siebie, ale czasami są chwile, że już sił brakuje ,ale fakt - rozmowa to podstwa