reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Baby BLUES.

Agdalena

Fanka BB :)
Dołączył(a)
25 Czerwiec 2021
Postów
214
Masakra. 3 lata starań, 2 straty i jest mój wymarzony synek. Piękny i zdrowy. A ja siedzę i płaczę. Nie radzę sobie z opieką nad nim. Przerasta mnie wszystko. Moje piękne, wysprzątane mieszkanie zmieniło się w pobojowisko. Wszędzie ręczniki papierowe, sterty prania, kurz. W pierwszej dobie w domu oboje z mężem płakaliśmy bo całe nasze życie stanęło na głowie. Od porodu minęło 9 dni a ja nadal nie potrafię się cieszyć. Mąż za 3 tyg. wraca do pracy a ja już płacze ze zostanę sama i sobie nie poradzę. Do synka wstaje 3 razy w nocy jestem ledwo żywa. To chyba baby blues, ale świadomość że wiem co mi jest w niczym mi nie pomaga. Miałyście podobnie? Kiedy to minie?
 
reklama
Masakra. 3 lata starań, 2 straty i jest mój wymarzony synek. Piękny i zdrowy. A ja siedzę i płaczę. Nie radzę sobie z opieką nad nim. Przerasta mnie wszystko. Moje piękne, wysprzątane mieszkanie zmieniło się w pobojowisko. Wszędzie ręczniki papierowe, sterty prania, kurz. W pierwszej dobie w domu oboje z mężem płakaliśmy bo całe nasze życie stanęło na głowie. Od porodu minęło 9 dni a ja nadal nie potrafię się cieszyć. Mąż za 3 tyg. wraca do pracy a ja już płacze ze zostanę sama i sobie nie poradzę. Do synka wstaje 3 razy w nocy jestem ledwo żywa. To chyba baby blues, ale świadomość że wiem co mi jest w niczym mi nie pomaga. Miałyście podobnie? Kiedy to minie?
Nie martw się, nie zadręczaj. Jest to normalne. W połogu następuje burza hormonalna. Minąć powinno w ciągu najbliższych tygodni. Jeśli się bardzo zle czujesz pomysl nad wizytą u psychologa, da ewentualnie coś na uspokojenie 😊🙂
 
Doskonale Cię rozumiem. U mnie jeszcze dochodziły myśli,że moje życie nigdy nie będzie takie jak kiedyś i to w złym tego słowa znaczeniu. Tesknilam za spokojem, wypiciem kawy w ciszy i spokoju a nie zimnej lury sprzed 5 godzin. Minęło dosyć szybko. Daj sobie czas. To dla Ciebie nowa sytuacja i musisz po prostu do niej przywyknąć.
 
Hormony to jedno ale na logikę jak się nie śpi wszystko się zmienia nie ma czasu dla siebie to NORMALNE że się tak czujesz. Postaraj się wyluzować, już mieszkanie napewno idealne nie będzie przez dłuższy czas;) Poproś rodzinę/ przyjaciół o pomoc. Jeśli czujesz że to Cię przerasta umów się na wizytę z psychologiem (możesz też online)
 
Czy możesz liczyć na jakieś wsparcie rodziców, teściów? To bardzo ważne nie zatracić się w rodzicielstwie. Nic się nie martw, nie minęły nawet 2 tyg od porodu, wszystko się ułoży.
 
Masakra. 3 lata starań, 2 straty i jest mój wymarzony synek. Piękny i zdrowy. A ja siedzę i płaczę. Nie radzę sobie z opieką nad nim. Przerasta mnie wszystko. Moje piękne, wysprzątane mieszkanie zmieniło się w pobojowisko. Wszędzie ręczniki papierowe, sterty prania, kurz. W pierwszej dobie w domu oboje z mężem płakaliśmy bo całe nasze życie stanęło na głowie. Od porodu minęło 9 dni a ja nadal nie potrafię się cieszyć. Mąż za 3 tyg. wraca do pracy a ja już płacze ze zostanę sama i sobie nie poradzę. Do synka wstaje 3 razy w nocy jestem ledwo żywa. To chyba baby blues, ale świadomość że wiem co mi jest w niczym mi nie pomaga. Miałyście podobnie? Kiedy to minie?
Minęło po około 3 tygodniach u mnie. Było ciężko, ale później już była tylko radość.
 
Też miałam baby blues, trwał 2 tygodnie mniej więcej, chciał cofnąć czas, żeby mała wróciła do brzucha jeszcze na trochę, że nie jestem jeszcze gotowa... Do tego traumatyczny poród i pobyt w szpitalu... Na myśl, że po dwóch tygodniach mąż wróci do pracy a ja zostanę sama z dzieckiem płakałam... Myślałam, że nie dam rady, że się nie nadaje... W domu syf, ja taka potargana, niechlujna... Straciłam siebie... Ale po tych dwóch tygodniach, jak zostałyśmy same nagle okazało się, że świetnie sobie radzę, byłyśmy we dwie, tylko ona i ja i jakoś tak nagle przeszło, nagle odnalazłam się w tej rzeczywistości, ogarnęłam to. Parę miesięcy dopadła mnie depresja, ale to już inna historia. Teraz poznajcie się z maleństwem, musicie się dotrzeć a czas na ogarnięcie domu czy siebie zaraz znowu wróci. Nie obwiniają siebie za głupie myśli, wiele z nas tak miało :) macierzyństwo, karmienie piersią, opieka... To wszystko przedstawiane nam jest jako piękne, kolorowe, usłane różami... Ale nikt nie mówi o tym jak jest naprawdę... W głowie sobie budujemy nierealny obraz macierzyństwa, a potem się okazuje, że jest zupełnie inaczej, tracimy kontrolę... Zmęczenie i hormony dokładają do pieca... Ważne teraz jest, żebyś pogadała z mężem szczerze o swoich uczuciach, żebyś miała w nim wsparcie też psychiczne, będzie dobrze :)
 
Bardzo ważne jest znaleźć ten czas dla siebie, u mnie moja mama zostawała z maleństwem a my z mężem wychodziliśmy na godzinkę na spacer, kawę, ciastko. Takie niby nic a działało bardzo terapeutycznie. Teraz często ustalamy sobie z męzem plan tygodnia, raz on gdzieś idzie z kolegami, raz ja wieczorkiem lecę do kolezanki albo na samotny wypad do centrum. Nie ma nic gorszego niż zamknąć się z dzieckiem w domu bo faktycznie traci się radość życia. Poza tym jesteś oczywiscie mamą, ale jesteś też kobietą, żoną, koleżanką, człowiekiem z emocjami. Pamiętaj szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
 
Masakra. 3 lata starań, 2 straty i jest mój wymarzony synek. Piękny i zdrowy. A ja siedzę i płaczę. Nie radzę sobie z opieką nad nim. Przerasta mnie wszystko. Moje piękne, wysprzątane mieszkanie zmieniło się w pobojowisko. Wszędzie ręczniki papierowe, sterty prania, kurz. W pierwszej dobie w domu oboje z mężem płakaliśmy bo całe nasze życie stanęło na głowie. Od porodu minęło 9 dni a ja nadal nie potrafię się cieszyć. Mąż za 3 tyg. wraca do pracy a ja już płacze ze zostanę sama i sobie nie poradzę. Do synka wstaje 3 razy w nocy jestem ledwo żywa. To chyba baby blues, ale świadomość że wiem co mi jest w niczym mi nie pomaga. Miałyście podobnie? Kiedy to minie?
Przeszłam to cholerstwo cokolwiek to było. Czy to był baby blues czy depresja poporodowa nie wiem.
Było to okropne.
Kilka lat czekania na dziecko dwa lata ciężkich starań. Wymarzone, wypłakane, wyczekane dziecko. Po leczeniu niepłodności.
Trudny poród, trudne CC, wypisanie ze szpitala w drugiej dobie. Dramat karmienia piersią. Nie udało się do dzisiaj.
Pierwsze dwa tygodnie po porodzie? Taka jazda że pamiętam wszystko jak przez mgłę 🥺 płakałam non stop.
Pierwszy miesiąc płaczu. Patrzyłam na dziecko i płakałam bo bałam się że się mu coś stanie. (Nie wiem co miało się jej stać).....
Ogólnie masakra.
Ale to minie........
Jak coś to priv :* trzymaj się.
 
reklama

Podobne tematy

Do góry