reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brak porozumienia z lekarzem

Odniosę się tylko do tego fragmentu. Zależy od zmiany... W lutym kiedy leżałam na oddziale po CC to byłam obok pokoju położnych , więc wszystko słyszałam co mówiły. Młoda dziewczyna, pierwszy poród. Rodziła sn, długo, zupełnie nie współpracowała. Źle oddychała, w złych momentach parła, nie słuchała lekarzy ani położnych. Nie wiem dlaczego, ale może był już taki etap porodu, że było za późno na cc, może lakarz ch*jowy i kazał rodzic do końca bez względu na wszystko. Nie będę się wypowiadać bo po prostu nie wiem dlaczego tak było, mogę tylko gdybać, ale dziecko urodziło się turbo niedotlenione i w bardzo złym stanie. Ciąża przebiegała prawidłowo i dziecko było zdrowe. Śmigłowcem przewozili je do innego województwa, nie wiem czy przeżyło.
Ja bym poruszyła niebo i ziemię żeby nie rodzic sn po takich przeżyciach... Nie wyobrażam sobie.
Dokładnie uważam że Autorka powinna tak zrobić. Chodzi mi o to, że jeśli jej lekarz jest niezbyt przychylny, ona ma szybkie porody, to tu nie ma miejsca na jakieś negocjacje na izbie.

Bo CC lepiej mimo wszystko robić na spokojnie, a nie na łapu capu.
 
reklama
Tak, ale lekarza też nikt do zrobienia cc nie zmusi. A "zaciskanie" nóg to żaden sposób, można tylko dziecku zdazkodzic, a porodu i tak nie zatrzyma.

Współczuję autorce przeżyć i uważam, że każda kobieta powinna mieć wybór. Ale doradzanie takich praktyk to kiepski pomysł. Lepiej porozumieć się z lekarzem.
Oczywiście że to nie pomysł. Ale żaden lekarz nie weźmie na siebie ryzyka uszkodzenia dziecka przy takiej sytuacji, kiedy no. rodzaca ma atak paniki.

Wg mnie dla komfortu Autorki i jej bezpieczeństwa ważne jest znalezienie szpitala, który przeprowadzi CC na zimno, przed tp, a nie zdawanie się na akcję nie wiadomo jak...
 
Niby tak, ale... nikt rodzącej na siłę nie rozwiera nóg i jak babka nie współpracuje, to się to nie uda. Taka prawda. Oczywiście, że można straszyć / wymuszać etc., ale jak sobie to wyobrażasz? Że położne na siłę nogi na bok i co? W PL nie można wybrać sobie CC i ma to wiele uzasadnień - choćby dlatego, że sn jest owiany złą sławą - jest mało fajnych, pozytywnych historii, a dużo historii jak coś poszło nie tak i dlatego uważa się, że to norma. A to nie jest norma. Taka prawda. Inna kwestia czy tak być powinno czy nie.

Problem Autorki to wg mnie przede wszystkim tempo porodu - jeśli pierwszy trwał godzinę, to można założyć, że drugi pójdzie tak szybko. I nikt nie zdąży zrobić tej cc. Na indukcję gdyby nie zaczęło się samo może się nie zgodzić.
można powstrzymać poród poprzez zaciskanie nóg?!? 😱 sama jestem za wyborem, ale zdaję sobie sprawy jakie są warunki w Polsce. Kobieta ma małą sprawczość podczas porodu.
 
Oczywiście że to nie pomysł. Ale żaden lekarz nie weźmie na siebie ryzyka uszkodzenia dziecka przy takiej sytuacji, kiedy no. rodzaca ma atak paniki.

Wg mnie dla komfortu Autorki i jej bezpieczeństwa ważne jest znalezienie szpitala, który przeprowadzi CC na zimno, przed tp, a nie zdawanie się na akcję nie wiadomo jak...
Co do odpowiedzialności lekarza, to niestety nie byłabym taka pewna. Nie żebym straszyła, ale dookoła pełno historii o tym jak lekarze (z niewiadomych przyczyn) zwlekają z CC. Koleżanka rodziła 40h. Dziecko urodziło się z zielonymi wodami płodowymi, zaraz po porodzie antybiotyk i pobyt w szpitalu. I dziękować Bogu, że nie było gorszych powikłań.

Zgadzam się z Tobą w kwestii poszukiwania szpitala i lekarza. Spokój i zaufanie do personelu to podstawa udanego porodu. Bez względu czy jest to sn czy CC
 
Doskonale rozumiem strach autorki. Sama jestem ponad 4mce po ciężkim porodzie i wybiłam sobie z głowy następne dziecko. Dlaczego? A No dlatego, ze usłyszałam, ze „trauma po porodzie nie jest podstawą na CC” i nie zamierzam przez całą ciąże zamartwiać się czy mimo zaswiadczenia od psychiatry zakwalifikują mnie na operacje. Mój rodzimy szpital jest beznadziejny, cesarki tylko w naprawdę uzasadnionych przypadkach, resztę kobiet męczą na fotelu (niech się położne wykażą, lekarze niech piją kawki na dyżurach). Nie zaufam już nikomu, żadne zapewnienia nie przekonają mnie do następnej ciąży.
TrYmam kciuki za autorkę - nie daj sobie wmówić, ze może drugi poród będzie szybszy, łatwiejszy itp. Trzymaj się swego!
 
Dziękuję za odpowiedzi dziewczyny. W poniedziałek jadę do innego lekarza (ordynatora ginekologii w innym szpitalu) żeby umówić się na CC u niego na oddziale.
Jakoś nie mogę się zebrać po tych ostatnich rewelacjach wypowiedzianych przez mojego lekarza. Od początku trwania ciąży za każdym razem mówiłam, że nie widzę dla siebie innej formy rozwiązania niż CC. Z lekarzem byłam dogadania na CC tydzień przed terminem. Sam pokierował mnie do psychiatry po zaświadczenie, żeby mnie nie męczyli naturalnie jakby się wcześniej zaczęło, a jego nie było. Nie wspominał nigdy o skierowaniu, a ja nie byłam świadoma, że jest potrzebne. Zrobiłam wywiad wśród znajomych i okazuje się, że to chyba jego standardowa zagrywka. Zmienia zdanie na sam koniec ciąży, kiedy kobiety nie mają już czasu na kombinowanie i zmiany. Dwie znajome zmusił do porodu naturalnego... Wydaje mi się, że czeka na zapłatę w białej kopercie. Mąż był gotowy na to pójść ale ja i tak nie zaufam temu gościowi. Lekarze na tym oddziale mają się za lepszych od innych i boje się, że nikt by mnie nie słuchał. Z córka też tak było. Popełniono dużo błędów, część została zatajona i nie ma o niczym wzmianki w dokumentach. Ja już staram się nie wracać do tego bo i tak nic nie zmienię. Poza tym i mnie traktowali jak jakieś zło. Po poprzednim porodzie słabo się czułam, zgłaszałam że krwawienie się nasila, a nie słabnie, to usłyszałam, że ze mną są same problemy. Olewali mnie przez 6 dni i dopiero 7 dnia zrobili USG. Okazało się, że macica nie chce się obkurczać. Wtedy już byłam prawie przezroczysta i wyniki krwi też kiepskie. Co do obecnej sutuacji nie mogę pojąć, jak lekarz może się tak zachować, wiedząc, co jego pacjentka przeszła poprzednio i co przeżywa do dziś. To jest obrzydliwe, normalnie zaczęłam czuć wstręt do tego gościa...
 
reklama
Do góry