Już prostuję...Jestem z Chorzowa. kiedy byłam w ciązy z pierwszym dzieckiem przerobiłam na własnej skórze te dwa szpitale. Miałam na myśli
1)Szpital Miejski na ul. Strzelców Bytomskich w Chorzowie obok osiedla Irys - duży szpital, gdzie większość oddziałów umiejscowiona jest w osobnych budynkach na terenie jakby "parku" Ordynatorem w tej chwili jest chyba obecnie dr.S.Bydliński, a pracują tam również dr. Kędziora, Spyra, Czernecki, Kucia- Bacia, Snaczke, Fenger,
2) Centralny Szpital Kliniczny AM w Katowicach - Ligocie na ul. Medyków (na przeciwsko tzw. szpitala kolejowego.) w CSK na 4 piętrze jest oddział ginekologiczno położniczy prowadzony przez dwie kliniki ( nie pamietam która jest która ) Jedna umiejscowiona w dalszej części tego oddziału gdzie NIE PRACUJE dr. KAPEK i prof.SIKORA to ta nowsza ( co z reszta widać gołym okiem ) i podobno lepsza, bo lekarz są lepszymi specjalistami, jeżdżą po sympozjach i cieszą sie lepszą opinią, dyspomują lepszymi finansami - nie wiem - to informacje zasłyszane.
Ja lezałam na tej drugiej starszej gdzie pracują własnie w/w lekarze.
Odradzam i Chorzów i tą starszą klinike na Ligocie.Co do Chorzowa parafraza :
to tak jak wspominiałam - Oddział jest mały, porodówka niczym nie oddzielona. Położne nie przywiązują uwagi do tego zeby kłaść na oddzielnych salach np. dziewczyny na długoterminowe leżenie na patologie, te już do porodu i te po porodzie z małymi dziecmi albo mało świadme co sie z nimi dzieje po cesarce. Wszystkie razem...Jedna przywoża po porodzie u innej siedzi rodzina w odwiedzinach...no komnet.Jak któraś wyląduje na patologii to nie zamknie oka w nocy i w dzień jak będzie mieć szczęście na rodzące...między salą a drzwiami podorówki jest zaledwie 2 metry.Wszystko słychać i widać....Jak ja lezałam to były sytuacje, że którąś golonodo naturalnego porodu ( acha bo golą wszytskie z mety ! ) a po korytarzu wendrowali ludzie na odwiedziny - a połóżne łaziły tam i wewte...do sali porodowej...wiec...mozna było zobaczyć to i owo...Jak sie nie mam rodziny któa codziennie nie przyniesie czegoś do zjedzenia można zdechnąć z głodu, czasem sie zapomną i nie dostanie sie nic...I ten brud wszem i wobec...zdecydowana wiekszość dziewczyn po szczelców wychodzi z jakimiś powikłaniami po porodzie, zakarzeniami i infekcjami od źle wysterylizowanych narzędzi i wzierników...
Na Ligocie - jak już wpominałam - liczą sie pacjentki dr. Sikory i Kapka i takiej pani doktor nie stety nie poamitam nazwiska - bląd, krótkie włosy...oficjalnie sie nie mówi ale w zależności od wyboru lekarza ...cennik z 2006 roku 500 albo 1000 + 400 za ZO...co kto i za co nie pisze...nie chce mieć problemów w prokuraturze....wiecie o co chodzi.Nie masz kasy i lekarza lezysz tak długo az...az jest źle...Ja lezałam tam 3 miesiace i przez ten czas zadko która rodziłą naturalnie...bo te co miały swojego lekarza to rodziły od razu przez cesarskie pod byle pretekstem...a te u których akcja porodowa sie sama nie zaczynały to męczyły sie tak długo az...trzeba było zrobić cesarke bo na co innego było juz za późno....Jedzenie jest w miare dobre i plusem jest tylko, to ze, na jednym końcu jest oddział patologii, na drugim po noworodkowy, w innym skrzydle trakt porodowy i sale rodzinne i porodwe boksy...ale syf , syf i te larmo...Sprzątaczki tak sprzątają ze na mojej sali po ich wyjściu zamykałaśmy sale i swoimi szmartami poprawiałyśmy po nich...Po porodzie nie przyszedł nikt zeby cokolwiek zapytać, pomóc wytłumaczyć...jeszcze miały odwage komuś ubliżyć....ze co to za filozofia przewinąc czy przstawić....
Mnie osobiście rozwaliło to, ze położne zostaiwły mi dziecko po cesarce na łóżku - dostały od mojej mamy w kieszeń bombonierke i kawe zeby na noc go zabrały bo byłam pod silnymi srodkami i nie do końca wiedziałam co sie ze mna dzieje...jak mamy tylko wyszła z oddziału dziecko wylądowało spowrotem brzegu łóżk ( nie w wózeczku !!!)....a położne poszły w diabły...nie byłam wstanie ani włożyć go do tego wózeczka, ani sie podnieśc, zeby go połozyć bliżej siebie ( myśle ze te dziwczyny kóre sa po cesarce wiedzą o czym mówie ) nic...gdyby mój skaruś spał...boje sie myśleć co by było...na szczęście mama zapomniał telefonu i sie wróciała na oddział...po wielkiej awanturze czuwała całą noc przy mnie bo dziecko było ze mna a ja nie byłam w stanie sie nim zająć...
Po porodzie fizjologicznym możliwość bycia razem z dzieckiem jest najlepszym znieczuleniem i motywatorem do wstania z łózka...to sama przyjemność ale po cesarce, jak człowiek odjeżdza co 10 minut pod wpływem silnch leków, ma cewnik i dreny w brzuchu, kroplówke alebo co lepiej jeszcze z drugiej strony krew podłączoną i nie umie sam podnieść sie z lezenia do pozyscji siedzącej...świadomośc ze obok Ciebie leży Twój ukochany skarb a Ty nie mozesz go nawet wziąść na rece bo nie masz siły i jesteś zależna od osób trzecich nie jest żadnym komfortem !!!
Moj synek miał od początku kolke i myśle ze dlatego położne nie chciały go zabrac ( jakby sie wyspały przecież sie darł ciągle nie...) to jest najbardziej okrótne i przykre!
Osobiście nie byłam jeszcze w Świętochłowicach w szpitalu - dopiero się wybieram w najbliższym czasie zobaczyć oddział i rozważam kwestie ewentualnego porodu na Świętochłowicahc i w K-cach na Lubinowej 3... narazie to sie usilnie staramy

Jak zobacze napewno podziele sie wrażeniami..