reklama
nikola1811
Mama Gabrieli
- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2010
- Postów
- 179
Ja mialam cesarke poltora roku temu. nastawilam sie ze bedzie bardzo bardzo bolalo i... nie bolalo jak sie spodziewalam (bylo lzej). Wybralam znieczulenie ogolne (dzis zaluje bardzo ale nie bede waa tutaj straszyc
). Wiec generalnie nie czulam nic, jak sie obudzilam czulam ogromny bol, potem nie moglam sie przekrecic z boku na bok (do chwili jak mi dali dziecko oczywiscie
), najgorsze bylo kaslanie (po rurce intubacyjnej) ciagnela mnie rana. Ale jak sie czlowiek nastawi ze musi predko wstac, nie jekac, nie plakac, nie marudzic to bedzie okej. Sadze ze to kwestia nastawienia. Mi wszyscy mowile ze jestem miekka, a pokazalam sobie i wszystkim ze mam jaja. Wstalam po cesarce po 6 godz, czy bolalo tak, ale wiedzialam ze nikt za mnie tego nie zrobi i trzeba sie wziasc w garsc. Boli w dzien cesarki, nastepnego dnia, a potem juz jest luz. Powodzenia dziewczyny
Wiolcia_87 G
Fanka BB :)
Maluszek śpi więc mogę wreszcie opisać Wam przebieg mojej "operacji".
W piątek 27.07 o 6 rano lewatywa. O 11.30 przyjechała po mnie położna i zawiozła na blok. Tam kazali przełożyć się na łózko. Najpierw dostałam jakąś kroplówkę, później cewnik (dla mnie w tym wszystkim to było najgorsze). Następnie znów kazali się przesiąść tym razem na stół operacyjny. Na siedząco Pani anestezjolog kazała wygiąć plecy, powbijała mi palce i powiedziała, że teraz poczuję ugryzienie komara. Nic a nic nie bolało. Dopiero poczułam, że mrówki mi chodzą po nogach i mówię, że coś dziwnego mi się dzieje z nogami a ona na to, że dobrze bo znieczulenie zaczyna działać, a ja zdziwienie, że już mi wbiła igłę w kręgosłup a ja nic nie poczułam. A tak się bałam, że nie mogłam opanować drżenia nóg. No a nie taki diabeł straszny...
Potem przyszli lekarze do cięcia. Czułam tylko jak mi myli brzuch, potem poczułam takie szarpanie i usłyszałam płacz mojego synka. Nawet nie musieli go klepać po tyłku bo jak tylko go wyciągnęli to kichnął
Jak usłyszałam ten piękny płacz to sama oczywiście też się poryczałam i przestałam dopiero jak mi go przynieśli i połozyli na ramieniu. Potem zaszywanie, znów zmiana wyrka, potem kroplówka i kolejne dawki morfiny. Telepało mnie jak mi schodziło znieczulenie. Nie zasnęłam go cały czas gadałam z koleżanką, która miała cc zaraz po mnie. Opowiadałyśmy sobie wrażenia
Potem znów zmiana stołu i na salę. Tam dostałam maluszka. Próbowałam go przystawiać do piersi ale nie chciał. Denerwował się i kopał mnie po brzuchu. Położna dokarmiała go strzykawką. Potem kolejna dawka środka znieczulającego. Bolało i to bardzo ale najgorsze było wstanie z łóżka. Pionizowali mnie dopiero po 19h bo czekali na nową zmiane położnych. Przez 3 dni byłam strasznie słaba. Jednej nocy gdy wstawałam do małego zemdlałam, zmierzyli mi ciśnienie 70/50. Chcieli zabrać małego ale nie pozwoliłam. Dali jakieś tabsy i zasnęłam a młody ze mną
W domu było strasznie przez 2 dni. Ja jestem taka, że wszystko muszę sama zrobić, posprzatać, ugotować, poprać, poprasować a się nie dało. Ból nieziemski. Teraz 2 tyg po cc czuję lekki dyskomfort w dole brzucha ale już mogę wszystko normalnie robić
wyciąganie szwów troszkę bolało ale do przezycia.
Ogólne wrażenia dobre
nie ma się czego bać 
W piątek 27.07 o 6 rano lewatywa. O 11.30 przyjechała po mnie położna i zawiozła na blok. Tam kazali przełożyć się na łózko. Najpierw dostałam jakąś kroplówkę, później cewnik (dla mnie w tym wszystkim to było najgorsze). Następnie znów kazali się przesiąść tym razem na stół operacyjny. Na siedząco Pani anestezjolog kazała wygiąć plecy, powbijała mi palce i powiedziała, że teraz poczuję ugryzienie komara. Nic a nic nie bolało. Dopiero poczułam, że mrówki mi chodzą po nogach i mówię, że coś dziwnego mi się dzieje z nogami a ona na to, że dobrze bo znieczulenie zaczyna działać, a ja zdziwienie, że już mi wbiła igłę w kręgosłup a ja nic nie poczułam. A tak się bałam, że nie mogłam opanować drżenia nóg. No a nie taki diabeł straszny...
Potem przyszli lekarze do cięcia. Czułam tylko jak mi myli brzuch, potem poczułam takie szarpanie i usłyszałam płacz mojego synka. Nawet nie musieli go klepać po tyłku bo jak tylko go wyciągnęli to kichnął
Ogólne wrażenia dobre
anikaaa
Aktywna w BB
A ja już jutro idę do szpitala (dlatego, że moja gin ma jutro dyżur). Ma mi wyjąć pessar, obejrzeć szyjkę, której prawdopodobnie już nie ma i na poniedziałek albo wtorek przygotują mnie do cięcia.
Dzięki Wiolcia za opis, który przybliżył trochę tę wielką niewiadomą. Chciałabym jeszcze tylko wiedzieć jak to jest z krwawieniem po cc. Czy obfite i jak długo trwa.
Pozdrawiam wszystkie mamusie te po jak i te przed. Trzymajcie za mnie kciuki:-)
Dzięki Wiolcia za opis, który przybliżył trochę tę wielką niewiadomą. Chciałabym jeszcze tylko wiedzieć jak to jest z krwawieniem po cc. Czy obfite i jak długo trwa.
Pozdrawiam wszystkie mamusie te po jak i te przed. Trzymajcie za mnie kciuki:-)
cornelka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Grudzień 2011
- Postów
- 835
Dziewczyny, które są już po cc - zszedł wam brzuch? Ja jestem 3 tyg po, całkiem ładnie brzuch zszedł, ale.. nas blizną mam taką wypukłość, oponkę, która nie schodzi. Wygląda to tak jakby mnie za ciasno zszyli i reszta brzucha mi tak wylazła nad tym szyciem. Czy wy tez tak macie?
anikaaa, ja miałam krwawienie niewielkie i to przez kilka pierwszych dni. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba 4 czy 5, no może 6. Potem już bardziej takie plamienie niż krwawienie. Całkiem skończyło się kilka dni temu, czyli niecałe 5 tygodni od cc.
cornelka, ja mam tak samo z tą oponką. Wydawało mi się, że to pozostałości po brzuszku sprzed ciąży
. Aż żałowałam, że nie poprosiłam o liposukcję podczas zabiegu
. Ale skoro i Ty tak masz, to może jest to normalne zjawisko.
cornelka, ja mam tak samo z tą oponką. Wydawało mi się, że to pozostałości po brzuszku sprzed ciąży


Z tym krwawieniem różnie bywa. Mam kumpelę, która też miała cc i ona z kolei krwawiła przez całe 6 tygodni, z czego przez 4 dosyć obficie. Więc nie wiem od czego to zależy. Moja mama przy swoim cc krwawiła tylko około 2-3 tygodni. Mam nadzieję, że i ja nie będę długo się męczyć...
Oponka nad raną to ponoć standard, kumpela też tak ma i się wkurza czasem, że w legginsach ją widać (choć ja uważam, że to chyba dopiero jak się ostro przyjrzeć, bo na moje oko, to tam nic nie ma).
Mój facet ma lekką oponkę nad raną po wycięciu wyrostka :-)
Oponka nad raną to ponoć standard, kumpela też tak ma i się wkurza czasem, że w legginsach ją widać (choć ja uważam, że to chyba dopiero jak się ostro przyjrzeć, bo na moje oko, to tam nic nie ma).
Mój facet ma lekką oponkę nad raną po wycięciu wyrostka :-)
cornelka ja doświadczenia nie mam ale słyszałam ze ta oponka po cc i innych operacjach brzusznych to częsty przypadek i moze wchłaniać sie dosyć długo i niektórzy polecają "pas brzuszny pooperacyjny" tylko są sprzeczne informacje co do używania tych pasów np położna w szkole rodzenia odradzała i mówiła ze macica sama musi swobodnie wrócić do poprzedniego kształtu zaś fizjoterapeutka powiedziała ze nie widzi przeciwwskazań po połogu żeby zakładać taki pas lub nawet już z dwa tygodnie po porodzie ...
reklama
mi oponka po Laurze została, nie wchłonęła się, a jak miałam okres to była jeszcze większa
ale ja też do szczupłych nie należę 
ja krwawiłam okresowo 5 dni, połóg po 10 dniach się skończył
mam nadzieję, że teraz będzie podobnie :-)


ja krwawiłam okresowo 5 dni, połóg po 10 dniach się skończył

Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 19
- Wyświetleń
- 5 tys
- Odpowiedzi
- 24
- Wyświetleń
- 6 tys
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 169
- Wyświetleń
- 276 tys
Podziel się: