reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Chyba oszaleje...

pamiętaj że dzieci są różne. Mniej i bardziej wymagające. I tak, opieka nad jednym dzieckiem może być bardzo wyczerpująca. Ja w pracy ( mimo że mam wymagająca) odpoczywałam. Nie wiem ile masz dzieci i z jakim temperamentem, ale bywają bardzo wymagające dzieci. I tak matki też mają prawo odpocząć. A dziecko jest tak samo matki jak i ojca więc sorry jeżeli król przychodzi i ma mieć posprzątane, obiad i jeszcze żeby mu dziecko z oczu zeszło to jest coś bardzo nie tak. Mój mąż mi bardzo pomagał i pomaga, są jeszcze na świecie normalni faceci nie tylko książęta... Ale cóż się dziwić jak niektórym się wydaje że facet to ma tylko pracować i mamy się z tego cieszyć 🤷🤦
Nie chodzi o to że król przychodzi i jeszcze mu kapcie na stopy wkładać ale trzeba zrozumieć, że po dniu w pracy też można być zmęczonym. I trochę nie ludzkie jest jak facet wraca z roboty i zaraz ma kolejną, w domu. Czasem można odpuścić i olać niektóre obowiązki, odpocząć razem i razem spedzic czas, zamiast walczyć o to, kto ma wyprasować ciuchy. A opieka nad 2latkiem nie jest taką straszna, nie trzeba takiego dziecka ani nosić ani karmić, więc zamiast "kazać" zajmować się z dzieckiem można zwyczajnie robić to razem.
 
reklama
Nie przesadzasz aby trochę?
Nieludzkie są inne rzeczy ale nie oczekiwanie od ojca swoich dzieci, żeby się nimi zajął.
Dwulatek tez potrafi być wrzodem na tyłku. Fakt, nie trzeba go karmic ani nosic ale bunt dwulatka potrafi się każdemu dać we znaki. Nie wiem, może i są dwulatki, co to siedzą sobie cichutko, nie marudzą, z chęcią jedzą brokuły i nie są zainteresowane czekolada, nie histeryzują, nie fosza i nie grymaszą. Moja dwójka do takich nie należała.
Nie zawsze da się „zorganizować” i nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Taka natura rodzicielstwa.
 
Nie chodzi o to że król przychodzi i jeszcze mu kapcie na stopy wkładać ale trzeba zrozumieć, że po dniu w pracy też można być zmęczonym. I trochę nie ludzkie jest jak facet wraca z roboty i zaraz ma kolejną, w domu. Czasem można odpuścić i olać niektóre obowiązki, odpocząć razem i razem spedzic czas, zamiast walczyć o to, kto ma wyprasować ciuchy. A opieka nad 2latkiem nie jest taką straszna, nie trzeba takiego dziecka ani nosić ani karmić, więc zamiast "kazać" zajmować się z dzieckiem można zwyczajnie robić to razem.
u mnie nikt nie walczy. Naturalnym jest że jak ja cały dzień byłam w domu z dzieckiem to też nie leżałam na kanapie i dlubalam w nosie tylko się bawiłam, gotowałam, sprzątałam i milion innych rzeczy, więc mój mąż przychodząc z pracy albo wyłączając kompa w pracy zdalnej zajmuje się dzieckiem/ dziećmi chwilę żebym mogła odetchnąć. I robi to z radością bo to są też JEGO dzieci i chce z nimi spędzać czas. A nie gry i leżenie. Dla mnie to nie do pomyślenia. I jak byłam w szpitalu dwa tygodnie to nie musiałam się o dzieci i o niego martwić bo wiedział jak zaopiekować się swoimi dziećmi, posprzątać, zrobić obiad pranie i resztę.. jestem dumna z mojego męża bo czytając wypowiedzi tutaj zatracam wiarę w mężczyzn.
 
u mnie nikt nie walczy. Naturalnym jest że jak ja cały dzień byłam w domu z dzieckiem to też nie leżałam na kanapie i dlubalam w nosie tylko się bawiłam, gotowałam, sprzątałam i milion innych rzeczy, więc mój mąż przychodząc z pracy albo wyłączając kompa w pracy zdalnej zajmuje się dzieckiem/ dziećmi chwilę żebym mogła odetchnąć. I robi to z radością bo to są też JEGO dzieci i chce z nimi spędzać czas. A nie gry i leżenie. Dla mnie to nie do pomyślenia. I jak byłam w szpitalu dwa tygodnie to nie musiałam się o dzieci i o niego martwić bo wiedział jak zaopiekować się swoimi dziećmi, posprzątać, zrobić obiad pranie i resztę.. jestem dumna z mojego męża bo czytając wypowiedzi tutaj zatracam wiarę w mężczyzn.
No mi się wydawało ze to juz taka norma ze rodzice się wspólnie zajmują dziecmi/domem,że jest w tym względzie rownouprawienie☺takie podziały i ,,zmęczony ojciec rodziny po pracy" bardziej kojarzę z pokolenia mojej mamy chociaż u mnie w domu akurat oboje rodzice pracowali. Bardzo się cieszę że mąż jest zaangażowany bo zyskuje i on będąc blisko dzieci i dzieci bo mają dwóch rodziców bez sztywnych podziałów na meskie/damskie. I wiadomo to jest kwestia indywidualna jak każdy z nas na to patrzy, jednak nie podoba mi się umiejszanie pracy i trudności jakie ma matka jednego dziecka. Na zasadzie co Ty tam wiesz o życiu, co Ty się tam przy jednym namęczysz...To niesprawiedliwie. Ja byłam bardzo zmęczona mając 1 dziecko bo wszystko się dla mnie zmieniło ba byłam zmęczona będąc singielką bo praca studia😉miejmy prawo do swoich uczuć naprawdę,to nie wyścig.....
 
Nikt tu nie wspominał o tym, że nie ma spedzania czasu z rodzina. Czasem nie zrobię prania, bo byłam cały dzień na dworze z córką. Przychodzi mąż i to robi. Nie mam zamiaru organizować czasu tylko pod obowiązki domowe. Nawet powiem więcej, chce wyjść do ludzi jak on wraca z pracy, ba ! nawet do koleżanki na winko (taka patologia). Nie muszę każdego dnia spedzac leżąc na dywanie i zabawiając dzieci razem z mężem. Każdy chce mieć chociaż namiastkę swojego życia.
Uważam, że z dzieckiem nie ma męczarni, jak nauczysz tak masz. Ale rutyna potrafi dobic najsilniejsze osobniki. Organizacja jak w schemacie może pomaga przetrwać i daje poczucie bezpieczeństwa.. nie wiem. Ale umniejszanie czyjegos problemu jest wstrętne. Może ktoś ma depresję, może sobie nie radzi nawet z organizerem w ręce ?.. może właśnie przez to, że nie ma kto zrobić obiadu, wyprać czy wytrzeć głupiej podłogi jest dobijające ?

Śmiem twierdzić, że facet który nie ma obowiązków domowych podchodzi do tematu "rodzinnego" też na opak. Odpoczynek przed tv to nie jest kontakt z dziećmi. Ja też lubię mieć już gotowy obiad na stole- smakuje mi wtedy jak w hiltonie :)
 
Nikt tu nie wspominał o tym, że nie ma spedzania czasu z rodzina. Czasem nie zrobię prania, bo byłam cały dzień na dworze z córką. Przychodzi mąż i to robi. Nie mam zamiaru organizować czasu tylko pod obowiązki domowe. Nawet powiem więcej, chce wyjść do ludzi jak on wraca z pracy, ba ! nawet do koleżanki na winko (taka patologia). Nie muszę każdego dnia spedzac leżąc na dywanie i zabawiając dzieci razem z mężem. Każdy chce mieć chociaż namiastkę swojego życia.
Uważam, że z dzieckiem nie ma męczarni, jak nauczysz tak masz. Ale rutyna potrafi dobic najsilniejsze osobniki. Organizacja jak w schemacie może pomaga przetrwać i daje poczucie bezpieczeństwa.. nie wiem. Ale umniejszanie czyjegos problemu jest wstrętne. Może ktoś ma depresję, może sobie nie radzi nawet z organizerem w ręce ?.. może właśnie przez to, że nie ma kto zrobić obiadu, wyprać czy wytrzeć głupiej podłogi jest dobijające ?

Śmiem twierdzić, że facet który nie ma obowiązków domowych podchodzi do tematu "rodzinnego" też na opak. Odpoczynek przed tv to nie jest kontakt z dziećmi. Ja też lubię mieć już gotowy obiad na stole- smakuje mi wtedy jak w hiltonie :)
Ja mam dwojke małych dzieci. W tygodniu ciezar zajmowania się domem i ogarniania dzieci (odwozenie, przywożenie, codzienne wyjscie na plac zabaw, posilki, przygotowanie do zlobka/szkoly) spoczywa na mnie. Mimo, ze właśnie wrocilam do pracy. Maz wraca bardzo późno, pomocy zadnej babci nie mam , bo jestesmy za granicą. Dlatego tez w weekend wymagam, zeby maz zrobil zakupy na caly tydzień, gotuje tez on. Jesli mu sie nie chce to jemy poza domem, bo ja jeszcze w weekend nie mam zamiaru stac przy "garach". I mimo, ze udzial meza w obowiązkach przy dzieciach jest niewielki to jakby jego zapytac to oczywiście widzi to inaczej i oczywiście jest bardzo zmęczony. Faceci tak maja. I szlag mnie trafia na komentarze, ze przy dziecku nie ma roboty, ze trzeba sie zorganizować i takie tam.
W moim otoczeniu te, ktore tak mowia, maja nianie, pania do sprzatania i babcie na zawołanie [emoji38]Takie są zorganizowane [emoji23]
 
Ja mam dwojke małych dzieci. W tygodniu ciezar zajmowania się domem i ogarniania dzieci (odwozenie, przywożenie, codzienne wyjscie na plac zabaw, posilki, przygotowanie do zlobka/szkoly) spoczywa na mnie. Mimo, ze właśnie wrocilam do pracy. Maz wraca bardzo późno, pomocy zadnej babci nie mam , bo jestesmy za granicą. Dlatego tez w weekend wymagam, zeby maz zrobil zakupy na caly tydzień, gotuje tez on. Jesli mu sie nie chce to jemy poza domem, bo ja jeszcze w weekend nie mam zamiaru stac przy "garach". I mimo, ze udzial meza w obowiązkach przy dzieciach jest niewielki to jakby jego zapytac to oczywiście widzi to inaczej i oczywiście jest bardzo zmęczony. Faceci tak maja. I szlag mnie trafia na komentarze, ze przy dziecku nie ma roboty, ze trzeba sie zorganizować i takie tam.
W moim otoczeniu te, ktore tak mowia, maja nianie, pania do sprzatania i babcie na zawołanie [emoji38]Takie są zorganizowane [emoji23]
Ja również mówię to z perspektywy matki która nie ma nikogo blisko. Do rodziców mamy bardzo daleko. Porównywanie wychowania dzieci "samotnie" a z pomocą babć, cioć i reszty mija się z rzeczywistością.

Jeśli mąż przychodzi z pracy wieczorem, to nawet gdyby chciał ciężko od niego czegoś wymagać i zapewne powinien mieć tego świadomość. Bardzo dobre jest to jak podchodzisz do sprawy w jego dni wolne od pracy ! :)
 
I szlag mnie trafia na komentarze, ze przy dziecku nie ma roboty, ze trzeba sie zorganizować i takie tam.
Bo to zależy od dziecka i kobiety, moje póki co jest takie, że przy nim odpoczywam, bo nawet jak płacze pół dnia to daje mu cycka, puszczam Netflix i ja mam relaks, a on się uspokaja. Ale nie umniejszam kobietom, które są zmęczone po tym jak ogarniają dom i dzieci.
Każda z nas w dodatku jest inna, ja o dziwo odkąd jestem na macierzyńskim zdałam sobie sprawę, że praca nieważne jaka jest dla mnie męka pańską i będę po niej bardziej zmęczona, nawet jeżeli to jest wertowanie papierków i picie kawy, niż po całym dniu z dzieckiem, posprzątaniu i zrobieniem obiadu.
A są kobiety, które padają na twarz po całym dniu w domu i to nawet często nie jest wykończenie fizyczne co psychiczne i człowiek po prostu potrzebuje odpocząć, nieważne jak bardzo jest zorganizowany.
 
Bo to zależy od dziecka i kobiety, moje póki co jest takie, że przy nim odpoczywam, bo nawet jak płacze pół dnia to daje mu cycka, puszczam Netflix i ja mam relaks, a on się uspokaja. Ale nie umniejszam kobietom, które są zmęczone po tym jak ogarniają dom i dzieci.
Każda z nas w dodatku jest inna, ja o dziwo odkąd jestem na macierzyńskim zdałam sobie sprawę, że praca nieważne jaka jest dla mnie męka pańską i będę po niej bardziej zmęczona, nawet jeżeli to jest wertowanie papierków i picie kawy, niż po całym dniu z dzieckiem, posprzątaniu i zrobieniem obiadu.
A są kobiety, które padają na twarz po całym dniu w domu i to nawet często nie jest wykończenie fizyczne co psychiczne i człowiek po prostu potrzebuje odpocząć, nieważne jak bardzo jest zorganizowany.
Jak juz zaczyna sie przemieszczać to jest trovhe inaczej, bo jednak trzeba robic wszytsko majac oczy dookola glowy. No i trzeba tez zapewnic dziecku jakies bodzce wiec nie siedzi sie z nim po prostu w domu.
Ja pracuje w logistyce miedzynarowej, praca bardzo stresujaca, a mam na stanie dziecko, ktore sypia slabo wiec bywa ciezko. Do tego 4latka, ktora potrzebuje przynajmniej godziny dziennie na placu zabaw.
Ale zapewne wg kolezanki wyzej, po prostu nie umiem się zorganizować [emoji6]
 
reklama
Bo to zależy od dziecka i kobiety, moje póki co jest takie, że przy nim odpoczywam, bo nawet jak płacze pół dnia to daje mu cycka, puszczam Netflix i ja mam relaks, a on się uspokaja. Ale nie umniejszam kobietom, które są zmęczone po tym jak ogarniają dom i dzieci.
Każda z nas w dodatku jest inna, ja o dziwo odkąd jestem na macierzyńskim zdałam sobie sprawę, że praca nieważne jaka jest dla mnie męka pańską i będę po niej bardziej zmęczona, nawet jeżeli to jest wertowanie papierków i picie kawy, niż po całym dniu z dzieckiem, posprzątaniu i zrobieniem obiadu.
A są kobiety, które padają na twarz po całym dniu w domu i to nawet często nie jest wykończenie fizyczne co psychiczne i człowiek po prostu potrzebuje odpocząć, nieważne jak bardzo jest zorganizowany.
Właśnie też o to chodzi, że później patent z tym cyckiem już nie działa (a co jeśli jest na butelce ? Przecież nie trzyma się jej w buzi dziecka godzinę.. moim zdaniem nawet z piersią tak nie powinno być). Dziecko z czasem ma coraz większe potrzeby, a jak jeszcze jest jedno to ciągle chce uwagi. Ja nie narzekam, bo szczerze mówiąc wolę 2 latka niż noworodka. Ale to właśnie kazdy inaczej. Myślę jednak, że nawet nie ma co porównywać leżącej kluski do rozgarniętego młodego człowieka, który się co chwilę przewraca i nie słyszysz nic innego niż mamoo mamooo.
 
Ostatnia edycja:
Do góry