reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Chyba oszaleje...

Dokladnie u nas tez sa podzielone obowiazki on pracuje ja domem sie zajmuje tez ugotuje obiad sam ciasto upiecze jak ma wolne...czasami zdarza mi sie poprosic o pomoc zajmujem sie duzym domem i 3dzieci. Tez wstaje dziennie co 3godziny do malego wiec waiadomo zmeczona nieraz jestem ale daje rade sobie
Tzn tak. Jeżeli ustaliliscie, że on zarabia a Ty zajmujesz się domem, to nie powinnaś mieć do niego pretensji. To czy siedzi przed komputerem 2 czy 8 godzin, nie ma większego znaczenia, uwierz, że praca umysłowa może człowieka bardzo wykończyć. Oczywiście miło by było gdyby od czasu do czasu wyręczył Cię w obowiązkach domowych lub np zajał się cały wolny dzień córką, ale rozumiem to, że po pracy też chce mieć czas na regenerację i odpoczynek. Jak nie chcesz się więcej o to kłócić, to małą daj do przedszkola, Ty idź do pracy i wtedy obowiązki domowe sprawujecie po równo. Inaczej się nie da.
 
reklama
@Natalia1208 sytuacja jest trudna. Czytałam twoje wcześniejsze wpisy. Dziewczyno, nie możesz dać siebie tak traktować. Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj. Na spokojnie. Jak nie pomoże to zrób bojkot. Gotuj dla siebie i córki, to samo z praniem.

Mąż nie okazuje ci szacunku, a to podstawa związku. Każdy ma prawo być zmęczony. I on, i ty. Podział obowiązków musi być. Córcia ma 2 latka, co to znaczy że po pracy nie spędzi z nią choćby godzinę? Co z kształtowaniem więzi córki z tatą? Z tego co piszesz nie tyra na budowie, to garnków do zmywarki nie może wstawić czy wywiesić prania? A w weekend wspólne sprzątanie, to parzy?

Szczerze powiedziawszy jeśli nadal będziesz sobie pozwalała na takie traktowanie, to albo wasz związek nie przetrwa, albo wykończy cię psychicznie.

A córka będzie stała z boku i na to wszystko patrzyła. Dla mnie wymaganie od kobiety sprzątania, prania, gotowania, zajmowania się dzieckiem przez 100% i NIE SZANOWANIA JEJ PRACY, bo nie zarabia, przytyki i sprawianie przykrości, to jest PRZEMOC psychiczna i tyle.

Mój mąż bardzo dużo pracuje ale jak kończy pracę i widzi, że nie ma obiadu, bo mały dał mi tak w kość, że nie było kiedy obrać ziemniaków, sam je wstawia i wcale nie uważa, że mu na tym ego ucierpiało.

Tak, jak ty mam bardzo wymagające dziecko od momentu narodzin. Wiecznie płakało, mało spało, tylko na rękach. Oboje inaczej wyobrażaliśmy sobie macierzyństwo / tacierzyństwo. Gdyby mały był mniej absorbujący, to bym sama ogarniała dom w tygodniu, ale wymagałabym od męża, by po pracy pobył chociaż z godzinę z dzieckiem, a w weekendy (w dni, gdy nie pracuje, pomógł mi w codziennych obowiązkach - my dzielimy je na pół, gdy jedna osoba sprząta swoją część, to druga opiekuje się synkiem).

Każde z nas jest zmęczone. Ale w weekendy to mąż śpi z małym i od 5ej się z nim bawi, a ja dosypiam.

I też nie planuję oddać dziecko do żłobka i być znim do 3 r. ż. w domu. Wiem, co to wysoko wrażliwe dziecko. Nie wszystkie dzieci się adaptują w żłobku.

Masz kilka wyjść, albo zostaje tak, jak jest. Albo rozmawiasz z mężem i spisujecie podział obowiązków, ustalacie jego udział w wychowaniu córki i utrzymaniu domu, albo idziesz do pracy w czasie gdy on nie pracuje, nawet na parę godzin w weekendy i mąż wtedy zajmuje się dzieckiem, albo mega czarny scenariusz, rozstajecie się.

Ja dużo z mężem rozmawiałam. Mówiłam mu, że rozumiem, że ciężko pracuje, ale ja też jestem zmęczona i mam prawo do odpoczynku. Partner, który szanuje swoją kobietę, zrozumie to i uda się ustalić wspólny kompromis/ plan dnia/działania.

Masz prawo do chwili dla siebie. I tutaj nie ma dyskusji. Ale co z tym zrobisz, zależy od ciebie, bo jak rozmowy nie pomogą, to męża nie zmienisz na siłę.
Powodzenia.
 
A córka będzie stała z boku i na to wszystko patrzyła. Dla mnie wymaganie od kobiety sprzątania, prania, gotowania, zajmowania się dzieckiem przez 100% i NIE SZANOWANIA JEJ PRACY, bo nie zarabia, przytyki i sprawianie przykrości, to jest PRZEMOC psychiczna i tyle.
Podpisuję się pod tym obiema rękami ;-)

Ogólnie dla mnie to była przyjemność móc ogarnąć chałupę i obiad, a potem spędzić czas z mężem i dzieckiem. Teraz często brakuje na to czasu, warto docenić, co się ma. Teraz kończę pracę o 16, a potem działam jako taksówka odbierając dzieci ze szkoły, a następnie rozwożąc i odbierając dzieci z zajęć dodatkowych. W międzyczasie ogarniam szybkie zakupy, a sprzątanie czeka na weekend. Bo w domu jesteśmy koło 19.00 i trzeba jeszcze pomóc dzieciom lekcje poodrabiać, przygotować i zjeść kolację, czasem przygotować obiad na kolejny dzień. A jak nie mam sił, to sobie wszystko odpuszczam i zamawiam jedzenie z restauracji...
Mąż zazwyczaj wraca koło 20.00 - na akcje kąpania (mam nieco starsze dzieci, które kąpią się same, ale zawsze jest wojna "Dlaczego ja pierwszy?"). Ale np. na przywitanie męża z pracy szykuję mu worki ze śmieciami, które grzecznie wyniesie. A potem jeszcze ogarnie kuchnię po kolacji dzieci.
 
Nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż tak robił. Pomaga mi w wielu rzeczach, nie jest idealny, jest cholerykiem, łatwo się denerwuje i łatwo nam o kłótnie, ale pomaga mi w sprzątaniu, w gotowaniu i innych rzeczach. Zarabia więcej, siedzę ba zwolnieniu, bo jestem w ciazy, pieniądze są nasze, nie jego czy moje, nie żałuje mi na nowe buty i inne rzeczy, mimo ze memy kredyty itd.

Jestem psychologiem i polecam ten kierunek, może jakaś terapia razem? Nie powinno to tak wyglądać. Praca w domu tez jest praca. Wychowanie dziecka również. Musicie pogadać, bo będzie coraz ciężej Tobie
 
Do góry