reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

cos dla mamy :)

U nas tez był alkohol tzn lampka wina do obiadu. U nas nikt nie został w domu aby podgrzac obiad wiec jak wrócilismy z koscioła to podałam zimna płyte; wedliny i sałatki, potem obiad ( ziemniaki postawiłam po przyjciu z koscioła) a na koniec deser czyli ciasta, tort i lody z bita smietana. Jak teraz to czytam to wydaje sie ze miałam duzo jedzonka ale tak naprawde to kazdy jadł tyle ile chciał :D No ale u nas wyszło 15 osób.
Macio w kosciele był cały czas spokojny zaczał sie nudzic dopiero przy ogłoszeniech parafialnych ;D
 
reklama
A ja robiłam chrzest w restauracji bo 30 osób w domu nie pomieszczę. I muszę wam sie przyznać, że już zamówiłam w tej samej restauracji roczek (potem mogłyby być pozajmowane terminy).
 
My nie chrzcimy Jowitki - oddajemy jej wolny wybór, bedzie chciała to się sama ochrzci. Nie żebym była przeciwna kościołowi ale uznaje tylko swiadome decyzje. Tak samo bedzie z przekuciem uszu. Ja dostałam wybór i moje dziecko też.
 
estenskar my chrzciny mieliśmy w restauracji. U nas są zawsze w soboty o 18. O 16 poszliśmy na kawę (ciasta piekłam sama 8), tort był zamówiony), potem Msza. Jak wróciliśmy wszystko było już przygotowane do kolacji.Kamil wtedy kiedy chciał spał sobie w wózku. Koło 20 starsze pokolenie do domu, a młodsze do nas. Alkohol był w restauracji w postaci szampana, a u nas... No, w trochę innej... ;) Spotkaliśmy się z rodzinką, z którą nie widzieliśmy się dłuuugo, więc siedzieliśmy i gadaliśmy, i siedzieliśmy, i gadaliśmy. Chrzciny wspominam bardzo miło. Nie napracowałam się i miałam mnóstwo czasu dla gości i Kamila. Tak więc polecam! ;) A o torcie też często myślę :p Nawet zdjęcie kiedyś wstawiałam. Mmmmm, cóż to był za tort... Na roczek też taki będzie ;D
Aha, dodam, ża restauracja 200 metrów od naszego domu, a kościół naprzeciwko reastauracji.
 
My chrzciny robiliśmy w domu.Było 15osób.Większa część to rodzina M i przyjechali od razu do kościoła(to pomysł teściowej).A po 3godz imprezki teściowa=żandarm w spódnicy zdecydowała że jadą do domu więc pojechali.
 
my mieliśmy chrzciny w domu, była tylko najbliższa rodzina, nasi rodzice i rodzeństwo, w sumie 10 osób + 3 dzieci, masza na 10 30 potem symboliczna święconka, bo to była Wielkanoc, a następnie obiad, mięsa, sałatki, ciasto, alkohol był
 
alkohol w postaci lampki wina do obiadu podejrzewam,ze sama postawie.ale nei chce zeby ktos pil na chrzcinach Filipa wodke. nie jestem "psem ogrodnika",ale to jest swieto mojego synka i nie chce,zeby towarzyszyla mu od samego poczatku wodka...poza tym u mnie w rodzinie nikt wodki nie pije i po prostu nie jestem do niej przekonana. u rodziny mojego M pije sie wodke na rodzinnych imprezach,a potem wszyscy sa podpici i robi sie troche niemilo ::) po prostu nie chce tego powtorzyc
 
cammi mam takie samo zdanie, cieszę się, że to napisałaś, bo w moim otoczeniu i rodzinie w większości takie podejście jest nie do pomyślenia :)
 
reklama
my chrzciny robiliśmy w domu, ale prawdę mówiąc gdybym miała robić jeszcze raz to robiłabym w restauracji ::) w domu było za duże zamieszanie (ludzi było sporo (ok. 25 osób)) i mimo wielkiego mieszkania nie dało się uniknąć tego zamieszania...poza tym wolałabym mieć więcej czasu dla gości no i dla dziecka, ale niestety nie dało się, gdy trzeba było najperw podać obiad, potem kawę i ciasto, a później jeszcze kolację ;) no i ze sprzątaniem też było nieźle, bo sprzątałyśmy z teściową po całej imprezie prawie 3 godziny, wiec ogolnie rzecz biorąc byliśmy wszyscy wykończeni ;D a jeśli chodzi o alkohol to nie było wcale nawet do obiadu
 
Do góry