reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwcowe mamy 2023

reklama
Cześć Dziewczyny, nieśmiało chciałabym się przywitać i ja. Podczytuje Was od jakiegoś czasu ale nie zapisywałam się póki nie byłam na pierwszym usg. Coś o mnie... Obecnie jestem 7+1 tyg termin na 23.06.2024, 35lat, to moja druga ciąża, wcześniejszą poroniłam w tamtym roku więc jestem tym razem bardziej ostrożna. W środę byłam na 1 usg 6+5 gdzie zobaczyłam 0,46cm dzieciątka z bijącym serduszkiem.
 
U mnie gin na nfz w poprzedniej ciąży ANI RAZU nie dał skierowania na mocz i badania krwi.
Nie mówiąc o tym, że raz około 25-30 tygodnia nieeeeeeeeeeżle mnie nastraszył.
Przed wizytą robuło się ktg - robiły pani położne z recepcji, trwało zawrotne 10 minut.
Potem pani dr patrzyła na te wyniki.
I raz mówi mi, ze słabe oscylacje ( czyli te /\/\/\/\/\/\/\/ nie były za wysokie, dosć niskie), ze daje skierowanie do szpitala, aby tam zobacyzli. Rozpłakała się ze stresu w gabinecie, a babka z takim " ale dlaczego Pani płacze?!".
No to ja zestresowana lece do domu, po drodze dzwonie do meża, że jadę do szpitala, spakowałam się jakbym na 2 tygodnie jechała xD walizka z rzeczami + torba z jedzeniem i poduszką.
Wchodzę tam na IP ( oczywiscie witają mnie bardzo "miłe" połozne 60+), tam mówię co jest i patrząc jak na idiotkę móią, że zapraszają na ktg.
Przyszły w międzyczasie jakieś 2 mega młode położne, patrzą na mój zapis z wizyty i się pytają na którym boku robiłam to ktg. Mówię, że na plecach.
A one na to, że przecież teraz ktg wychodzi baaaaaardzo dobrze, a tego badania na plecach nie powinno się robić. A jak wychodzi taki mizerny wynik, to pani dr powinna sama się zapytać jak było robione i zrobić jeszcze raz na boku.
Z tych emocji i z ulgi tez się im poryczałam :D
A najelepsze, że do gabinaetu na nfz bez pukania, bez czekania, bez niczego tak o wchodziły panie z recepcji. A "samolot" był tylko za małą kotarką, także jakby się pani wychyliła, to by widziała pacjentki w całej okazałości....
Smaczku dodaje fakt, zę gabinet był na końcu korytarza i jakby się kotarka przewróciła, to cała poczekalnia też miałaby niezłe widoki... A to przychodnia jakiś 10 rożnych specjalistów, od laryngologa, po ginekologa....
Jakaś dziwna przychodnia i lekarz. Ja byłam w swoim życiu u kilku lekarzy na NFZ i nigdy gabinet nie wyglądał w taki sposób na szczęście. Teraz jak wchodzę to jest gabinet położnej. Do gabinetu lekarza przechodzi się przez przebieralnię.
Położna to anioł. Pani dr też bardzo miła i konkretna póki co nie mogę narzekać. I oby się to nie zmieniło.
Na ktg chodziłam na IP i tam to różnie. W zależności jaki skład personelu
 
reklama
Jakaś dziwna przychodnia i lekarz. Ja byłam w swoim życiu u kilku lekarzy na NFZ i nigdy gabinet nie wyglądał w taki sposób na szczęście. Teraz jak wchodzę to jest gabinet położnej. Do gabinetu lekarza przechodzi się przez przebieralnię.
Położna to anioł. Pani dr też bardzo miła i konkretna póki co nie mogę narzekać. I oby się to nie zmieniło.
Na ktg chodziłam na IP i tam to różnie. W zależności jaki skład personelu
Ja trafiam na same takie kwiatki na NFZ.
Kiedyś poszłam do innego bardzo dobrego ginekologa, który z żoną prowadził prywatne gabinety, a koło mnie przyjmował dodatkowo na NFZ.
Pechowo byłam jego ostatnią pacjentką ( godzina 16/17 jakoś tak) i byłam tak niemile traktowana, widać było, ze gościu chce isć już do domu, a ja mu tylko przeszkadzam.
Powiedział, ze mam nadżerkę i trzeba się jej pozbyć, najlepiej jakimśtam sposobem, ale to się robi na 2 razy, lecz nfz finansuje tylko 1 raz, więc zrobimy 1 raz tutaj, a na drugi raz zaprasza do swojego prywatnego gabinetu.
Pomijam fakt, że nie wystawiał recept, tylko samemu (!) się w gabinecie zapisywało nazwę leku na karteczce i potem szło do pani w rejestracji (przed gabinetem), podawało karteczkę i ona wypisywała receptę....
 
Do góry