Nie wiem, czy Wam pisałam, mam strasznie upierdliwą chrześnicę. Ma 12 lat, i wypisuje do mnie ciągle smsy, albo na nk jak tylko mnie zobaczy to na bank napisze- co u mnie słychać, kiedy przyjadę, kiedy jedziemy na urlop i gdzie (domyślałam się, że chce się zabrać z nami, albo przyjechać do nas jak w zeszłym roku), itp. A mnie nie bawi odpowidanie kilkanaście razy w tygodniu na te same pytania, więc na ogół ją zlewam. Ostatnio miała urodziny, więc przed nimi zmasowany atak, a jak pod koniec lipca, już po jej urodzinach, byliśmy u mamy, co godzinę pytała kiedy przyjedziemy- to ją delikatnie poinformowałam, że mamy też swoje sprawy, które najpierw musimy załatwić, i dopiero jak skończymy to przyjedziemy- odczepiła się na szczęście. Wpadliśmy na chwilę, może z pół godziny, i trzeba było się zbierać, więc zawiedziona, no i nie miałam prezentu, więc zawiedziona pewnie podwójnie. Ale wyszłam z założenia, że koniec z prezentami (ostatni dostała na gwiazdkę), bo ja ostatni prezent od jej mamy, która jest moją chrzestną, dostałam jak byłam w zerówce, potem dopiero na osiemnastkę. Myślałam, że się obrazi i odczepi, ale nie. Dziś rozmawiałam z mamą i się nieźle uśmiałyśmy- okazało się, że była u mojej mamy, z taką naszą wspólną ciocią, która ją zabierała do siebie, i wypaliła do mojej mamy, czy wie, kiedy my wyjeżdżamy na urlop, bo ona jedzie z nami i musi wiedzieć, kiedy wrócić od cioci Ewy

no po prostu fantazja nieziemska. Mama powiedziała, że po pierwsze to ona nic nie wie, żebyśmy się gdziekolwiek wybierali, bo nie możemy wziąć urlopu na razie, a po drugie, nic nie wie, żebyśmy mieli ją wziąć ze sobą. Ciotka (spoko kobitka) jej jeszcze dołożyła, że przecież spłacamy mieszkanie, więc pewnie ciężko nam znaleźć kasę na wyjazd dla siebie, a co dopiero dla niej jeszcze. A ja się zastanawiałam, co się stało, że od kilku dni się nie odzywa



mamie już podziękowałam za stworzenie warunków do spokoju, chyba jeszcze cioci podziękuję
