Olla, gadaj co z teścikiem....
Esia, Ty patrz, ja chyba też muszę być w ciąży aby żreć owoc. Przy Magdzie się zażerałam, a teraz w ogóle nie mam ochoty. Truskawki jadłam może ze 3 razy, czereśnie może raz. Ino smak na boba mi został, ale to chyba nie owoc???
Ja wczoraj po powrocie do domu zajrzałam (tzn. usiłowałam zajrzeć) Magdzie w zęby ale nic nie zobaczyłam. Zapakowałam pannę w wózek i do lekarza. Trafiłam na jedną z moich ulubionych lekarek, a przychodnia puściuuuuutka. Pani Doktor obejrzała Madzię - zbadała gardło, uszy, zęby i brzuszek. Powiedziała że może to być od wszystkiego - albo zęby, bo jednak te 4ki takie jeszcze nie do końca przebite i jej dokuczają, albo coś się jej przyśniło, albo się przestraszyła, albo jej było za gorąco.... Możliwości full. No ale mądra Pani Doktor od razu powiedziała że dziewczynkom w takim wypadku najlepiej zrobić badanie moczu i dała skierownie. Dziś nie dałam rady, ale w poniedziałek z samego rana łapiemy siuśki. A noc przeszła nawet w miarę spokojnie - Magda rozpoczęła koncert o 22.20 - czyli praktycznie tak jak za każdym razem (to jest właśnie dziwne, że prawie o tej samej porze zawsze zaczyna), ale wzięłam się na sposób i od razu wzięłam ją na ręce, przytuliłam i pokołysałam. I dało to efekt bo natychmiast się uspokoiła i usnęła. A w nocy fakt że nietypowo kilka razy marudziła przez sen, ale podanie smoka wystarczyło.
Może po prostu do tej pory źle chcieliśmy sprawę załatwić. Nie braliśmy jej od razu na ręce, bo nie chcieliśmy aby się rozbudziła, więc głaskaliśmy po główce, brzuszku itd. licząc że przejdzie. A tu nie przechodziło tylko ryk był coraz większy. A tu proszę wystarczyło przytulić do maminego cyca i po krzyku. Mam nadzieję że teraz już będzie lepiej.