Mondzi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Listopad 2005
- Postów
- 1 961
Sorki że to wszystko tyle trwa. Zdjęć nawet jeszcze nie oglądnełam. Michał ma jeszcze dzisiaj urlop i tak się obijamy o siebie, bo pracy sporo, a sił jakoś brak - tylko dlaczego? Powoli doprowadzamy dom do porządku - ten remont piętro niżej mnie już dobija, tak się kurzy, że po tych dwóch tygodniach, Tymek się przerwacał, bo tak było ślisko. No i własnie, nie piszę nic, bo skupić się nie mogę, jak już przed kompem usiądę, to Michał zły, że nie sprzątam.
Jeszcze ta nieszczęsna praca w poniedziałek... Nie wiem, czy to coś ze mną nie tak, ale nie chcę tam iść, nie chcę Tymka zostawiać i głupio mi że robię to tylko ze względu na kasę. Próbowałam się jakoś na poniedziałkowe zajęcia przygotować i lipa, pustka w głowie totalna, pomoce wszystkie w przedszkolu, a ja za żadne skarby nie chciałam tam iść już dzisiaj...
Tymek tez chyba trochę zagubiony... Myślałam, że jak babcię zobaczy, to będzie radośc, a tu nic... Trochę skuczy... Jakiś inny, niż był tam...
No i źle mi... Może niepotrzebnie z tej Turcji wpadłam od razu w persektywę pracy, jednak po długiej, bo prawie dwuletniej przerwie... Może jakoś inaczej trzeba było to zaplanować... Ohhhh... A Michał tylko mówi, że sobie poradzę, no i co z tego, że nawet w to wierzę, jak jakoś tak od środka tego nie chcę...
Przepraszam, że smęcę...
Za chwilę idę z Tymkiem do lekarki... Sporo mam pytań, a nie wiem, czy łaskawie pozwoli mi porozmawiać... Jak będzie biegał po gabinecie, to chyba sama będę musiała sobie na nie odpowiedzieć.
Napiszę jeszcze, że nie dziwię się Mai, że jesień ją nie zachwyca - ja też jakoś nie najlpiej się czuję wśród tych spadających liści... O... A może coś o jesieni z dzieciakami zrobię... MagW, jesteś moim natchnieniem...
Cola, nie mamy takiej zabawki, ale ona chyba droga. Ja to wogóle ostatnio zaczęłam wątpić w sens zabawek edukacyjnych... No bo Tymek znacznie chętniej sięga po kubeczki za 8 złotych, coś do nich wkłada, wyciąga, wczoraj nawet śliwkę wypluł w celach zabawowo - przekładańcowych.
Easy, fajna ta Wasza Chorwacja... I chyba długo tak byliście... No chyba, że wróciłaś wcześniej, a dopiero teraz zdjęcia wklejasz...
A no i jeszcze Wam napiszę, że problemy z opieką nad Tymkiem zaczęły się zanim poszłam do pracy... U brata dwie córki chore, no i albo się zdecyduję na to, by były razem z Tymkiem, albo muszę prosić teściową. Zupełnie nie wiem, jak to rozwiązać... I jakoś takie mam wrażenie, że się tej lekarce dzisiaj rozbeczę, jak będę o to pytać... I zła jestem, bo Michał ma wolne, spokojnie mógłby pójść ze mną do lekarza, a mi głupio go brać, bo ciągle mam wrażenie, że najlepsi pacjenci, to tacy, którzy nie zadają pytań i nie zajmują zbyt dużo czasu... Głupie nie? Ale jakoś takie coś w tej naszej przychodni odczuwam... Samo pytanie "czy do szczepienia", sugeruje, że głównie po to są tzw "dzieci zdrowe". A ja pójdę z kartką pytań, jak jakaś nawiedzona...
Jeszcze ta nieszczęsna praca w poniedziałek... Nie wiem, czy to coś ze mną nie tak, ale nie chcę tam iść, nie chcę Tymka zostawiać i głupio mi że robię to tylko ze względu na kasę. Próbowałam się jakoś na poniedziałkowe zajęcia przygotować i lipa, pustka w głowie totalna, pomoce wszystkie w przedszkolu, a ja za żadne skarby nie chciałam tam iść już dzisiaj...
Tymek tez chyba trochę zagubiony... Myślałam, że jak babcię zobaczy, to będzie radośc, a tu nic... Trochę skuczy... Jakiś inny, niż był tam...
No i źle mi... Może niepotrzebnie z tej Turcji wpadłam od razu w persektywę pracy, jednak po długiej, bo prawie dwuletniej przerwie... Może jakoś inaczej trzeba było to zaplanować... Ohhhh... A Michał tylko mówi, że sobie poradzę, no i co z tego, że nawet w to wierzę, jak jakoś tak od środka tego nie chcę...
Przepraszam, że smęcę...
Za chwilę idę z Tymkiem do lekarki... Sporo mam pytań, a nie wiem, czy łaskawie pozwoli mi porozmawiać... Jak będzie biegał po gabinecie, to chyba sama będę musiała sobie na nie odpowiedzieć.
Napiszę jeszcze, że nie dziwię się Mai, że jesień ją nie zachwyca - ja też jakoś nie najlpiej się czuję wśród tych spadających liści... O... A może coś o jesieni z dzieciakami zrobię... MagW, jesteś moim natchnieniem...
Cola, nie mamy takiej zabawki, ale ona chyba droga. Ja to wogóle ostatnio zaczęłam wątpić w sens zabawek edukacyjnych... No bo Tymek znacznie chętniej sięga po kubeczki za 8 złotych, coś do nich wkłada, wyciąga, wczoraj nawet śliwkę wypluł w celach zabawowo - przekładańcowych.
Easy, fajna ta Wasza Chorwacja... I chyba długo tak byliście... No chyba, że wróciłaś wcześniej, a dopiero teraz zdjęcia wklejasz...
A no i jeszcze Wam napiszę, że problemy z opieką nad Tymkiem zaczęły się zanim poszłam do pracy... U brata dwie córki chore, no i albo się zdecyduję na to, by były razem z Tymkiem, albo muszę prosić teściową. Zupełnie nie wiem, jak to rozwiązać... I jakoś takie mam wrażenie, że się tej lekarce dzisiaj rozbeczę, jak będę o to pytać... I zła jestem, bo Michał ma wolne, spokojnie mógłby pójść ze mną do lekarza, a mi głupio go brać, bo ciągle mam wrażenie, że najlepsi pacjenci, to tacy, którzy nie zadają pytań i nie zajmują zbyt dużo czasu... Głupie nie? Ale jakoś takie coś w tej naszej przychodni odczuwam... Samo pytanie "czy do szczepienia", sugeruje, że głównie po to są tzw "dzieci zdrowe". A ja pójdę z kartką pytań, jak jakaś nawiedzona...