Niestety od 2-3 dni nie czuję jak bryka

Już zaczynam się niepokoić. Zawsze jak siadałam, kładłam się miałam kopniaczki a ostatnio cisza. Nie wiem co jest grane, już chyba takiej ciszy nie powinno być

To też mnie strasznie przygnębia.
ja pytalam ginke, bo tak mialam przed wizyta, to mi powiedziala ze to normalne, ze jeszcze nie jest tak duze, no i tez zalezy od lozyska
jak mi szukala tetna dziecka to co chwila zmieniala miejsce, dopiero zupelnie z prawej strony "na watrobie" uslyszelismy, bo lozysko wszystko zaklocalo
A ostatnio ludzie się na mnie wydarli, że przepuściłam dwie dziewczyny w ciąży. Tłumaczę, że one na badanie cukru (widziałam już glukozę w ręku i zresztą same mówiły), że je i tak czeka tu 2 godziny siedzenia i ich kolejka nie obowiązuje, a jakiś chłop dalej swoje, że nie po to zrywał się wcześniej z łóżka, żeby jakieś brzuchy były ważniejsze. Załamka. Tak to w naszym kraju bywa...
ech prosze cie... ja zawsze przepuszczam laski w ciazy, bo u nas pokutuje "ciaza to nie choroba" i "mam w dupie ze ci ciezko"
kiedys mialam taka sytuacje ze po operacji na woreczek poszlam sciagnac szwy do przychodni przyszpitalnej i tam glupio jest ze rejestracja jest otwarta o tej samej godzinie co gabinety i jest jedna dla wszystkich, no i stoi stara babcia w kolejce, otworzyli okienko i okazalo sie ze nie ma ubezpieczenia "zaraz wracam, zajmuje kolejke"
po jakims czasie wrocila i wpycha sie przed babke, ot taka grubsza
babka do niej ze jest w ciazy, a stara "no ale przeciez nic sie nie dzieje" no to nie wytrzymalam i do starej "a pani co? usg w oczach?" "ale ja zajelam kolejke" "dobrze, ale nie musi sie pani wpychac przed ciezarna" itd. , ludzie w kolejce mnie poparli
stara stanela za ta w ciazy, zalatwila i odchodzac "ech to wychowanie!" a ja do niej "no własnie!"
raz robilam badanie platne w przyszpitalnym labie, co tam sie dzialo... masakra...
a wiekszosc robie w diagnostyce, prywatnie, mam dostep do wynikow przez net, wczoraj tak konsultowalam wyniki morfo z ginka - ja z netu czytalam jej, no i powiedziala ze na razie zelaza nie trzeba
Jakiego stracha wiki mi wczoraj napędziła... Bawiliśmy się i ona biegnąc do nas potknęła się o męża kapcie (1000 razy mu powtarzam nie zostawiaj ich na środku pokoju) i uderzyła kantem oka w twardą krawędź łóżka... i to tak niefortunnie że przeszło od policzka po skroń i na czoło... myślałam że zawału dostanę .... Ale na szczęście oprócz siniaka, rozcięcia i opuchlizny nic więcej się nie stało...
dobrze ze oko cale
moj zlamal zeba jak mial ok roku, tak ze zlamana czesc byla wbita w warge, w szpitalu wyczyscili, a potem dentystka stwierdxzila ze nic powaznego sie nie stalo...
rok pozniej czolo rozwalil o futryne drzwi balkonowych, dobrze ze bez szycia sie obeszlo...
Niestety gardło nie odpuszcza, ledwo już żyję. Wczoraj wieczorem zjadłam chyba całą cytrynę, a potem syrop z cebuli. Tym syropem się załatwiłam, bo było mi tak niedobrze i żołądek rozbolał, że ledwo dałam radę. A byłam po lekach, nie wiedziałam ile się wchłonęło, więc robiłam wszystko, żeby nie zwymiotować.
ja sobie wole z ranca pogadac z porcelanka, to wtedy wim ze utrzymam tabsy.. wazne zeby pobyly w brzuch godzine do poltorej
Tak korba robię je średnio raz dwa razy na 2tyg

Mąż uwielbia, ja też i mała zje. A robię ruskie
ech wpadnij do mnie ;-) uwielbiam pierogi, ale na lezaco mozna je tylko zjesc ;-)