reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy babcie wam pomagają?

Anineczka naskoczylas na dziwczyna,jakby nie wiadomo czego od tych rodzicow:no:
przeciez one nie chca zostawiac dziecka z babcia przez 24 godzina 7 dni w tygodniu
tylko zostawic wnuczki czasem na dwie czy trzy godziny,wyskoczyc pozalatwiac rzecz na miescie czy do lekarza
A powiedz mi szczerze jakbys mieszkala w kraju,blisko rodzcow czy nie poprosilabys ich nawet raz w miesiacy czy kwartal jak musialabys wyskoczyc do lekarza aby zajeli sie dziecmi???
W żadnym swoim napisanym słowie nie naskoczyłam na żadną z dziewczyn.
Nawet pokusiłam się o "prośbe" czy o wybaczenie.
Ja nie rozumiem jeśli ktoś nie potrafi przeczytac ze zrozumieniem to wybacz,ale nie będe więcej pisac.

Moi teście super zajeli się moimi dziecmi przez 4 dni jak był pogrzeb mojej mamy :-(
Nie tak całkiem dawno temu :-:)-(
 
reklama
Cze dziewczyny.
Widzę że nie tylko ja mam problemy z teściową.

Na początku ciąży, kiedy była zagrożona, musiałam leżeć i nie mogłam nic dzwigać, ani razu nie zapytała czy mam co jesć, czy nie trzeba mi zrobić zakupow. Dodam że tesciowa jest zdrowa i nie pracuje.
Mąż pracuje po 12 h wiec nie zawsze miał czas.
To z moimi rodzicami jezdziłam na zakupy mimo że nie miała czasu, bo zajmowała się babcią która chorowała . Wiec po pracy leciała do babci a wieczorami do mnie.
Teraz kiedy urodziłam była u swojej wnuczki 3 razy w tym raz w szpitalu i raz widziała ja 5 min na dworze jak pezejerzdzalismy kolo jej błoku.
Dodam, że nigdy nie pałałyśmy do siebie miłością a ona wiecznie ma jakiś problem.
Nie chodzi mi o pomoc ale zeby odwiedzala wnuczke. Podobno tak je pragnęła. Moja mama jest u nas co 2 dzień. Teraz ma czas, bo moja babunia odeszła tydzień przed narodzinami prawnuczki. Nie doczekała się, a tak bardzo chciała.

Żaluje ze nie mamy lepszego kontaktu, bo niedługo bede musiała wrócic do pracy a malutka bedzie musiała isc do złobka.
 
moja mama opiekuje się młodszą córcią, kiedyś zapytałam, czy jej nie za ciężko: mam zaufaną fajną nianię i może na jakiś czs dać mamie odpocząć- nakrzyczała na mnie strasznie i prawie się obraziła, że jej chcę zabrać największą radośc życia, że dzieki temu, że jest z Ewelką, to aż życ jej się chce. Natomiat teściówka zawsze mówi: jak ci się nie chce przyjechać, to spakuj w paczkę i naklej znaczek;-) widzę, że mam niesamowitego fuksa z babciami....
 
wiem co czujecie kochane... my niedawno też znaleźliśmy sie w takiej sytuacji...

Naszym marzeniem było wyprowadzić sie z miasta na wieś żeby naszemu synkowi było lepiej, wiadomo podwórko, warzywa owoce... oboje wychowaliśmy sie na wsi więc znamy tego atuty... niedawno trafiła sie ku temu okazja, fakt że wynajem domku ale wioska, podwórko i blisko mamy i siostry mojego chłopaka... Teraz oboje pracujemy, mijając sie w drzwiach bo M pracuje do 12 a ja od 12 i po 10-12 godzin. Jeżeli sie przeprowadzimy na wieś do pracy będziemy musieli dojeżdrzać a wiadomo że to zajmuje czas... ja pracuje co 2 dzień i w te dni na ok godzine chcieliśmy podrzucać małego do M mamy... ta jednak zaczęła sie tłumaczyć że ona musi mężowi obiad ugotować (mąż jest 6dni w tyg w delegacji) że do lekarza musi chodzić (chodzi raz w miesiącu i na ten dzień brałabym po prostu wolne, że jej sie nie będzie chciało tam chodzić (małego przyprowadzałabym idąc na autobus) nie zdążyła wymyślić kolejnego głupiego powodu bo M jej podziękował... Dodam że do jegosiostry biega co drugi dzień potrafi wziąźć na 3doby 2dzieci i wogóle...
Moi rodzice są za granicą, niestety sytuacja ich do tego zmusiła ale pomagają nam jak mogą... Mały nie miałby połowy rzeczy gdyby nie oni, wiem ile by dali żeby móc być z nim ale niestety nie mogą... My natomiast sie zaparliśmy i powiedzieliśmy że damy sobie rade bez jej pomocy a ona niech chodzi do córeczki, do tej pory my nie raz mieliśmy okazje jej pomóc, ale niestety ona odwdzięczyć sie nie potrafi... Moi rodzice są prawie 800km stąd a spędzili z Kacprem więcej godzin niż ona która mieszka 12km od nas i codziennie jedzie pod naszym blokiem... Boli ale nie można sie poddawać, żal mi tylko że tak olewa sobie wnuka... No ale cóż... Mojego chłopaka bardzo to boli i szkoda mi go bo ona od dziecka faworyzowałajego starszą córkę, ale takie jest życie, miejmy nadzieje że my na strość takie nie będziemy... Trzymajcie sie kochane
 
Cześć dziewczyny!

U mnie z opieką nad dzieckiem nigdy nie było problemów jak trzeba mi było iść do lekarza czy na zakupy szybkie czy cokolwiek innego. Zawsze mogliśmy z mężem liczyć na jego rodziców(teście jacy są tacy są ale pomagali) albo na moją mamę lub tatę. Jak mój synek skończył 2 lata, mąż wyjechał do pracy do Norwegii na 3 miesiące a ja w tym czasie normalnie pracowałam na 2 zmiany, choć w pracy próbowałam dogadywać się z kierowniczką żeby dawała mi jak najwięcej pierwszych zmian (mały chodził do żłobka) jak miałam drugie zmiany to tesciowa zawsze odbierała małego ze żłobka i siedziała z nim do wieczora a jak ona zostawała po godzinach to mój ojciec go odbierał a teściowa po pracy po niego jechała.

W sierpniu zeszłego już roku wyjechaliśmy razem z mężem do norge i tu mieszkamy i tu nie mamy żadnej pomocy i nawet się z tego cieszę bo dzięki temu spędzam cały czas z synkiem gdyż nie pracuję.

Za pomoc Teściów i moich rodziców zawsze będę im wdzieczna...:-)
 
Jak dziadkowie pomagają - to super, ale najłatwiej jest liczyć na siebie. Co prawda nie mam jeszcze dzieci ale z tego co pamiętam, gdy byłam dzieckiem tylko jeden z dziadków lubił się mną zajmować. I co zrobić.. W sumie do tej pory z nim mam najlepszy kontakt:) ale wiem, że jako babcia będę się inaczej zachowywać..
 
Temat dla mnie bo wlasnie dzis o tym mysle...
NIE pomagaja. Moja mama o tyle pomogla, ze zgodzila sie zostac z Danielem gdy jechalam z mezem na porodowke.
Nie zabieraja dzieciakow na spacer, nie szykuja nam obiadkow, nie kupuja dzieciakom prezentow, nie ma opcji zostawienia mlodych zebysmy mogli wyskoczyc na zakupy -bo o kinie czy czyms takiem juz dawno zapomnialam :p
Jesli mąż nie dostanie wolnego- musze ciagnac dzieciaki wszedzie ze soba.
Do lekarza/urzedu/ksiegowej/na zakupy itd.
Radzimy sobie.
Bardziej boli mnie, ze babcie nie chca miec z dzieciakami kontaktu, nie interesuja sie nimi, nie rozmawiaja a jak starszy cos im chce opowiedziec to go zbywaja :(
 
Moi rodzice mieszkają 150 km od nas więc nie ma mowy o pomocy ale za to teściowie mieszkają w tym samym mieście i są dla nas skarbem.Od zawsze mogliśmy na nich liczyc,są zakochani w Alanku-bo to jak narazie ich jedyny wnuk-dla niego wskoczyliby w ogień a jak Alanek u nich jest to są przeszczęśliwi.Pracuję na zmiany a mąż do 16 więc dwa,trzy razy w tygodniu odbierają Alanka z przedszkola i biorą do siebie.Jak jedziemy zawsze po wypłacie na duże zakupy to Alanek zawsze u nich zostaje,ostatnio w moje urodziny sami zaproponowali że wezmą Alanka do siebie na noc a my mogliśmy iśc sobie na pizze i uczcic moje święto.Jak byłam w ciąży to teściowa wysłała do mnie swoją córke,która z nią mieszka żeby pomyła mi okna.Teściowie nigdy nie odmówili nam pomocy,zawsze są chętni i wiem że u nich Alanek jest bardzo szczęśliwy,teśc uczy go wielu bardzo mądrych rzeczy np.to on nauczył Alanka wszystkich liter z alabetu.Teściowa nie pracuje od 25 lat a teśc pracuje tylko od 6 do 11 rano więc mają dużo czasu dla wnusia.Bardzo sie ciesze że mam takie wsparcie z ich strony.Wiem,że jeśli np.Alanek byłby chory a nie miałabym go w nocy czym zawieśc do lekarz,jeden telefon i o 1 czy drugiej w nocy byliby w ciągu 5 minut.Mam na prawde szczęście,że ich mam.
 
reklama
Temat dla mnie bo wlasnie dzis o tym mysle...
NIE pomagaja. Moja mama o tyle pomogla, ze zgodzila sie zostac z Danielem gdy jechalam z mezem na porodowke.
Nie zabieraja dzieciakow na spacer, nie szykuja nam obiadkow, nie kupuja dzieciakom prezentow, nie ma opcji zostawienia mlodych zebysmy mogli wyskoczyc na zakupy -bo o kinie czy czyms takiem juz dawno zapomnialam :p
Jesli mąż nie dostanie wolnego- musze ciagnac dzieciaki wszedzie ze soba.
Do lekarza/urzedu/ksiegowej/na zakupy itd.
Radzimy sobie.
Bardziej boli mnie, ze babcie nie chca miec z dzieciakami kontaktu, nie interesuja sie nimi, nie rozmawiaja a jak starszy cos im chce opowiedziec to go zbywaja :(

to tak jak u nas:-( niestety szkoda mi tylko dziecka ze nie ma dziadków z prawdziwego zdarzenia
 
Do góry