reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Głośni sąsiedzi

To dokąd te dzieciaki mają pójść? Pod blokiem są w miarę 'pod okiem' rodziców. Smutne to, kiedyś dzieciaki biegały, szalały, hałasowały, dokuczały, bo sama pamiętam ile razy rodzice okrzyczeli nas o połamane kwiaty sąsiadki czy ubrudzone pranie gdy trafialiśmy pilka... Czasem się szybę stłukło i wtedy już było trochę mniej przyjemnie. I wyroslismy na normalnych ludzi. Mieliśmy piękne dzieciństwo. A teraz mam wrażenie, że wiele osób narzeka, że dzieciaki siedzą przed komputerami a tak naprawdę dorośli sami pozbawiają ich możliwości spędzenia aktywnie czasu, jak chociażby przez likwidację placu zabaw. Smutne społeczeństwo w jakim żyjemy (oczywiście jestem za tłumaczeniem dziecku, że robi coś źle lub przeszkadza sąsiadom ale pamiętam siebie jako 7 łatkę i wiem, że rodzic swoje a ja swoje, gdy się zapomniałam)
Bo najlepiej zrobić parking😀 ja dopiero teraz wiem jak sasiadka się wkurzała jak grali my w kozła pod jej oknem 😂
 
reklama
Bo najlepiej zrobić parking😀 ja dopiero teraz wiem jak sasiadka się wkurzała jak grali my w kozła pod jej oknem 😂
Na to też nie chcą się zgodzić, bo będą im samochody buczały 🤣🤣🤣 wiem mam ogromny pas zieleni między jednym, a drugim blokiem 😎
Jak ja byłam mała to nam wstawki takie drewniane murki, żebyśmy na tym płacy w piłkę nie mogli grać 🤣
 
Może ktoś schodzi do dziecka i nie slychac upominania, chodziło mi konkretnie na odkrzykiwanie z okna domu, musielibyśmy ciagle kogoś obserwować żeby wiedzieć jak wychowuje dzieciaki
Oczywiście, możesz mieć rację. Jednak myślę, że kilka takich sytuacji autorka by zauważyła. Że mama schodzi, rozmawiają i chociaż na chwilę jest cisza i spokój.
Mam 7latka w domu i dokładnie wiem że mogę sobie czasami pewne sprawy tłumaczyć po milion razy a on i tak albo wpuści jednym uchem a drugim wypuści albo zapomni o tym przy kolejnej zabawie
emoji2272.png

A jak bawi się 7l i 2l wspólnie to wiadomo że pomysły miewają różne i np jak zaczną głośniej się bawić w pokoju kiedy ja jestem w WC to raczej nie będę na złamanie karku do nich pędzić żeby zamknąć okno czy ich uspokajać w sekundę. Czasami się nie da po prostu.

Z jednym się zgodzę, jeśli autorce tak przeszkadza zachowanie tej dziewczynki niech porozmawia z matką, może coś to da

Wiesz, ale na prawdę nie widzisz różnicy? Dla mnie co innego w sytuacji kiedy dzieci rozrabiają i mija kilka minut zanim zareagujesz, a sytuacją "niech krzyczą i się bawią, nie obchodzi mnie, że komuś przeszkadzają".
 
Teraz myślę, że ludziom więcej rzeczy przeszkadza. Sama biegałam na podwórku całe dnie. Też się bawiliśmy, krzyczeliśmy, nie raz przez okno się o coś pytało rodziców czy rzucali monety. Kiedyś to było normalne, nikt nie narzekał.
A teraz niektórym przeszkadza, że te dzieci w ogóle istnieją. Powinny siedzieć zamknięte w klatce i najlepiej z kagańcem.
 
Teraz myślę, że ludziom więcej rzeczy przeszkadza. Sama biegałam na podwórku całe dnie. Też się bawiliśmy, krzyczeliśmy, nie raz przez okno się o coś pytało rodziców czy rzucali monety. Kiedyś to było normalne, nikt nie narzekał.
A teraz niektórym przeszkadza, że te dzieci w ogóle istnieją. Powinny siedzieć zamknięte w klatce i najlepiej z kagańcem.
Ja mieszkam przy samym lesie. Często dzieci sąsiadów idą się tam bawić, krzyczą strasznie i chyba nawet sobie nie zdają sprawy, że aż tak je słychać, bo echo niesie 🙈 Rodzice oczywiście powinni tłumaczyć, że pewne zachowania nie są ok, ale jak przyjdzie zaangażowanie w zabawę to niestety często zapomina się o tych zasadach kultury 😉
Ale na krzyczące dzieci nie narzekam mimo że nie raz głowa pęka, bo mieszkałam kiedyś w starym budownictwie na samym rynku i o wiele bardziej wolę krzyczące dzieci do 22 niż drących jape meneli po 22. Do tego dochodziły różne imprezy, koncerty jak to na rynku i często przeciągały się do późnych godzin a na drugi dzień trzeba było rano wstać. Także wszędzie jest na co narzekać, każdy wie jak to jest, każdy ma osobiste zdanie na ten temat i myślę że na tym się powinno zakończyć :D
 
Ja mieszkam przy samym lesie. Często dzieci sąsiadów idą się tam bawić, krzyczą strasznie i chyba nawet sobie nie zdają sprawy, że aż tak je słychać, bo echo niesie 🙈 Rodzice oczywiście powinni tłumaczyć, że pewne zachowania nie są ok, ale jak przyjdzie zaangażowanie w zabawę to niestety często zapomina się o tych zasadach kultury 😉
Ale na krzyczące dzieci nie narzekam mimo że nie raz głowa pęka, bo mieszkałam kiedyś w starym budownictwie na samym rynku i o wiele bardziej wolę krzyczące dzieci do 22 niż drących jape meneli po 22. Do tego dochodziły różne imprezy, koncerty jak to na rynku i często przeciągały się do późnych godzin a na drugi dzień trzeba było rano wstać. Także wszędzie jest na co narzekać, każdy wie jak to jest, każdy ma osobiste zdanie na ten temat i myślę że na tym się powinno zakończyć :D
Ale w domu nie można krzyczeć, na dworze nie można, to gdzie? Gdzie te dzieci mają się wyszaleć? Serio jak ktoś był dzieckiem to siedział cicho i myślał o sąsiadach a nie dobrej zabawie? Wiadomo, że trzeba znać umiar, ale dzieciństwo jest jedno.
 
Ale w domu nie można krzyczeć, na dworze nie można, to gdzie? Gdzie te dzieci mają się wyszaleć? Serio jak ktoś był dzieckiem to siedział cicho i myślał o sąsiadach a nie dobrej zabawie? Wiadomo, że trzeba znać umiar, ale dzieciństwo jest jedno.
Są parki, lasy. Tam można iść z dzieckiem żeby się wyszalało i zachowywało jak małpa wypuszczona z klatki, niekoniecznie komuś pod oknami
 
A ja mam mimo wszystko swoje zdanie. U nas pod blokiem, to nawet wspólnota zebrała podpisy i zburzyli plac zabaw żeby dzieci nie mogła się pod blokami bawić.

A za chwile będzie, ze młodzi są otyli, pogarbieni (od długich godzin przed komputerem), niezdarni (ani nie podskoczą ani nie podbiegna) i generalnie pokolenie psychopatów i socjopatów ;)

Teraz myślę, że ludziom więcej rzeczy przeszkadza. Sama biegałam na podwórku całe dnie. Też się bawiliśmy, krzyczeliśmy, nie raz przez okno się o coś pytało rodziców czy rzucali monety. Kiedyś to było normalne, nikt nie narzekał.
A teraz niektórym przeszkadza, że te dzieci w ogóle istnieją. Powinny siedzieć zamknięte w klatce i najlepiej z kagańcem.

Zastanawiajac się nad tym stwierdzam, ze dużo w powyzszym stwierdzeniu prawdy.
Cale życie mieszkałam w blokowisku. Wieżowców jak mrowkow, dzieci jeszcze więcej. Była nas grupa 20 małych szczyli i ganialismy po osiedlu od rana do wieczora. Nie było domofonów wiec jak któreś coś chciało to darlo paszcze „Mama!! Daj na oranżadę!”
Trzaskalismy drzwiami od klatki, graliśmy w piłkę, bawiliśmy się w chowanego. Było kilka podstawowych zasad: nie zbierać się w klatkach czy na piętrach, uważać przez ulice i nie wchodzić w szkodę.
Byle dorosły mógł zwrócić uwagę i wszyscy sralismy po gaciach ze wstydu.
Wyroslismy, wykształcilismy się, założyliśmy własne rodziny. Nikt nie skończył w więzieniu czy na bakier z prawem.
Teraz tak, w lutym 2020 roku pojechałam z dziećmi do Polski. Gaba miała już wtedy ponad trzy latka. To samo osiedle, wieżowców jak mrowkow.
Ani jednego dziecka. Zero. Nil. Zilcz. Podwórka puste, fajny, nowy płac zabaw pusty. Nadal jestem w lekkim szoku. To duże osiedle, serio, nie ma żadnych rodzin z dziećmi? Napewno są tylko gdzie te dzieci?
Moja Gaba sama się na placu zabaw bawiła. Przychodziło jeszcze jedno dziecko z mama, mała Ukrainka :)
Czytajac ten wątek wychodzę z założenia, ze pewnie większość tych dzieci jest trzymana w domach, żeby komuś gdzieś w czymś nie przeszkodzić, nie robić hałasu. Jeszcze by się wydało, ze dzieci wydają z siebie dźwięki, kiedy nie powinny :)
Teraz tak, nie mieszkam na stałe w Polsce. Nie wiem, może przez trzy tygodnie pobytu nie wyrobiłam sobie dobrego obrazu sytuacji podwórkowej? Ale wiem jedno, tutaj dzieci są cały czas w parkach. Multum dzieci. O każdej porze roku. Dzieci z wielu państw i kultur. Nikomu nie przeszkadzaja wrzaski, nikt sie nie pluje i nie wkurza.
Mieszkam w domu, u mnie na ulicy jest wiele domow. W większości z nich są dzieci. I te dzieci jak tylko mogą to biegają po ogrodach, wpadają jedne do drugich, hałasują, grają w piłkę, pluskają się w basenach. Czasami u moich sąsiadów jest 10 dzieciaków. Ani razu nikt uwagi nikomu nie zwrócił. Problemów nigdy nie było.
Jest udowodnione naukowo, ze ruch fizyczny sprawia dzieciom przyjemnosc. One musza i chcą się ruszac. Jak nie maja możliwości wydatkowania tej energii to zaczynaja się różne kłopoty.
Lepiej nie bedzie dopóki wszyscy nie nauczymy się tolerancji i życia w grupie (osiedlach).
 
reklama
Teraz myślę, że ludziom więcej rzeczy przeszkadza. Sama biegałam na podwórku całe dnie. Też się bawiliśmy, krzyczeliśmy, nie raz przez okno się o coś pytało rodziców czy rzucali monety. Kiedyś to było normalne, nikt nie narzekał.
A teraz niektórym przeszkadza, że te dzieci w ogóle istnieją. Powinny siedzieć zamknięte w klatce i najlepiej z kagańcem.
Ja to pamiętam czasy jak biegało się po całej wsi, od rana do wieczora i jakoś nikomu to nie przeszkadzało a każde dziecko hałasowało. Do tego wiecznie robiliśmy numery ludziom i dzwoniliśmy dzwonkami/domofonami i uciekaliśmy. Na prawdę teraz ciągle coś komu nie pasuje, dzieci siedzą w domach przed komputerami albo na dworze z nosami w telefonie i zaraz teksty że teraz to dzieciństwa nie mają i tylko w internecie siedzą a jak siedzą na dworze i się bawią to ci sami ludzie którzy kiedyś sami będąc dziećmi hałasowali i bawili się tak samo to narzekają ze dzieci są za głośno.
 
Do góry