reklama
U
użytkowniczka r
Gość
U mnie za to wychodzi słoneczko,ale Mikoś śpi :-/
cristalrose
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Kwiecień 2010
- Postów
- 1 497
Hej!
Mamolka - jak tam Oluś? Mam nadzieję, ze kryzys minął. Daj znac.
A ja dziś do dentysty, mam nadzieję, że nie skończę wizyty z wiertłem w gardle, jak Salomii
Czy Wasze dzieci też mają ADHD????
Ja już nie wyrabiam, każda zmiana pieluchy, próba ubrania kończy się pogonią za wiercipiętą po całym łóżku - przezabawne, zwłaszcza z przyklejoną kupą
Karmienie - koszmar - jest przecież milion lepszych opcji niż jedzenie, najlepiej położyc się na brzuchu, albo - szkoda że technicznie niewykonalne - zawisnąc do góry nogami. A kąpiel? Teraz to już są permanentne przewrotki plecy-brzuch i raczkowanie w wodzie, albo nawet wstawanie...ehhh. A najgorsze że będzie coraz gorzej.
Do raczkowania to już nawet przywykłam - kontakty zabezpieczone - bo już wciskał paluszki, jeszcze tylko osłonki na narożniki muszę kupic. Jednak tęsknię za czasami, kiedy leżał sobie spokojnie tam gdzie go położyłam.
Misia - u Ciebie, czyli gdzie? Bo w Łodzi słońce (jeszcze?)
Mamolka - jak tam Oluś? Mam nadzieję, ze kryzys minął. Daj znac.
A ja dziś do dentysty, mam nadzieję, że nie skończę wizyty z wiertłem w gardle, jak Salomii

Czy Wasze dzieci też mają ADHD????


Do raczkowania to już nawet przywykłam - kontakty zabezpieczone - bo już wciskał paluszki, jeszcze tylko osłonki na narożniki muszę kupic. Jednak tęsknię za czasami, kiedy leżał sobie spokojnie tam gdzie go położyłam.
Misia - u Ciebie, czyli gdzie? Bo w Łodzi słońce (jeszcze?)
Ostatnia edycja:
Bodzinka - chyba wyjaśniła się sprawa zaginionej paczki!!! Przed chwilą była u mnie koleżanka z parteru i przyniosła dla mnie awizo. Dziwne, bo przesyłka z jej adresem - pod numer 1 - i z moim nazwiskiem - ja mieszkam pod 16. Dobrze, że listonosz wrzucił do jej skrzynki, bo z innymi sąsiadami się nie znamy z nazwiska. Po zupce wybierzemy się na pocztę i sprawdzimy, czy to na pewno to :-)
Elena
Grudniówka 2010
- Dołączył(a)
- 24 Kwiecień 2010
- Postów
- 4 259
Cristalrose u nas to samo. Zwiewa jak przewijam, w wózku też komedie robi, w wanie się przewraca na brzuch, podczas snu też i je na czworaka i bywa, że rusza do przodu. Pierwsza rzecz jak wstaje to pozycja do raczkowania i czworaczy, a jak zbyt zmęczony to tak zasypia.
Franek właśnie wpycha sobie jeden klocek do buzi, a drugim uderza w niego, żeby wszedł głębiej...:/
A ja umieram...
Wyszliśmy z domu o 8, a wróciliśmy przed 14. Wszystko byłoby fajnie, tylko pada dziś, jest parno i w ogóle paskudnie. Miałam wózek, torbę, parasol i jeszcze tysiące innych rzeczy w moich stu rękach :/
Odebrałam zdjęcia i nową korektę, wybiłam ostatnie pieczątki, znalazłam jakimś cudem cichy kąt na uczelni pełnej studentów (co oni tam robią końcem czerwca?!), żeby nakarmić Franka, a potem złożyłam papiery o wydanie dyplomu. Teraz muszę "tylko" wypełnić podanie i kwestionariusz na studia dr, odwiedzić promotora i złożyć papiery w poniedziałek...
Podobno jest strasznie dużo chętnych, a przyjmują tylko 10 osób. Nie wiem, czy nie stchórzę, bo padam na twarz i kompletnie nie chce mi się przygotowywać. A w tydzień muszę zrobić jeszcze korektę, bo 11-17 lipca jedziemy na wakacje (tuż po egzaminie, o ile na niego pójdę).
Po powrocie do domu Franek urządził taką histerię, że ledwo go uspokoiłam, żeby zjadł pół dużego słoiczka obiadu - dobił mlekiem.
Jakby tego wszystkiego było mało, to Pucek budził się dziś w nocy dwa razy (o 2 i o 5; poszłam spać przed północą, a wstaliśmy ostatecznie o 7). Nie wiem czemu, zjadł nawet więcej niż zazwyczaj na kolację... A może się przejadł...:/
I jakby jeszcze tego było mało to w nocy dostałam okres. To akurat dobra wiadomość, bo to znaczy, że cykl się już wyregulował do przedciążowych 28 dni. Ale zmulona jestem dziś okropnie.
I muszę jeszcze obiad zrobić, bo wczoraj mi się potwornie nie chciało i jedliśmy makaron z serem.
Buuuu... Niech ten dzień się skończy...
A ja umieram...
Wyszliśmy z domu o 8, a wróciliśmy przed 14. Wszystko byłoby fajnie, tylko pada dziś, jest parno i w ogóle paskudnie. Miałam wózek, torbę, parasol i jeszcze tysiące innych rzeczy w moich stu rękach :/
Odebrałam zdjęcia i nową korektę, wybiłam ostatnie pieczątki, znalazłam jakimś cudem cichy kąt na uczelni pełnej studentów (co oni tam robią końcem czerwca?!), żeby nakarmić Franka, a potem złożyłam papiery o wydanie dyplomu. Teraz muszę "tylko" wypełnić podanie i kwestionariusz na studia dr, odwiedzić promotora i złożyć papiery w poniedziałek...
Podobno jest strasznie dużo chętnych, a przyjmują tylko 10 osób. Nie wiem, czy nie stchórzę, bo padam na twarz i kompletnie nie chce mi się przygotowywać. A w tydzień muszę zrobić jeszcze korektę, bo 11-17 lipca jedziemy na wakacje (tuż po egzaminie, o ile na niego pójdę).
Po powrocie do domu Franek urządził taką histerię, że ledwo go uspokoiłam, żeby zjadł pół dużego słoiczka obiadu - dobił mlekiem.
Jakby tego wszystkiego było mało, to Pucek budził się dziś w nocy dwa razy (o 2 i o 5; poszłam spać przed północą, a wstaliśmy ostatecznie o 7). Nie wiem czemu, zjadł nawet więcej niż zazwyczaj na kolację... A może się przejadł...:/
I jakby jeszcze tego było mało to w nocy dostałam okres. To akurat dobra wiadomość, bo to znaczy, że cykl się już wyregulował do przedciążowych 28 dni. Ale zmulona jestem dziś okropnie.
I muszę jeszcze obiad zrobić, bo wczoraj mi się potwornie nie chciało i jedliśmy makaron z serem.
Buuuu... Niech ten dzień się skończy...
Bodzinko - podkładki doszły! Listonosz - idiota - źle wypełnił awizo i wrzucił do złej skrzynki. Dobrze, że trafiło do mojej koleżanki, bo ktoś inny mógłby po prostu awizo wyrzucić.
No ale z tymi podkładkami kicha :-( Narobiłaś mi tylko problemu
, bo nie wiem które dać mamie, a które sobie zostawić
. Najchętniej to bym sobie wszystkie zostawiła (pazernośc jest złą cechą - wiem), a dla mamy zamówiła jeszcze jeden komplet. Ale co ja bym z taką ilością podkładek robiła?
Ewa - głowa do góry. I nie tchórz proszę, bo to do Ciebie nie podobne, a poza tym potem będziesz żałować. A i Franek, co to mu klocki niestraszne będzie się z takiej mamy śmiał.
U nas za to upał straszliwy. Wróciłam z tej poczty cała zlana potem. A jak Małżón wróci, wybieram się do miasta, żeby kostium przed wyjazdem nad morze kupić (w zeszłoroczny już moich cycorów nie wcisnę
). Chciałam jechać autobusem, żeby się o parkowanie nie martwić, ale w tej zamkniętej puszce chyba padnę z gorąca.
No ale z tymi podkładkami kicha :-( Narobiłaś mi tylko problemu


Ewa - głowa do góry. I nie tchórz proszę, bo to do Ciebie nie podobne, a poza tym potem będziesz żałować. A i Franek, co to mu klocki niestraszne będzie się z takiej mamy śmiał.
U nas za to upał straszliwy. Wróciłam z tej poczty cała zlana potem. A jak Małżón wróci, wybieram się do miasta, żeby kostium przed wyjazdem nad morze kupić (w zeszłoroczny już moich cycorów nie wcisnę



cwietka nie jedz dobrze ci radze! nad morzem oczoplasu od straganow ze striami dostanieszna bank cos tam dla siebie znajdziesz mówie Ci
ja sobie kupiłam choc wcale nie planowałam ale tyle ładnych było...
Serio? To zrobię tak - pojadę jednak do Pasażu i jak coś fajnego znajdę w fajnej cenie, to kupię, a jak nie, to poszukam nad morzem. I tak muszę się do rossmana wybrać po jakieś kosmetyki na wyjazd. Wszystkie żele i szampony mam do dozowników poprzelewane

reklama
U
użytkowniczka r
Gość
U nas pogoda się poprawiła i spacerek zaliczony :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Podziel się: