hej kochane,
dołączam do mam grudniowych niejadków, dla przykładu Kuba zjadł rano 3 gryzy kromki suchego chleba, na obiad 1 łyżkę zupy, drugie danie całe wylądowało na podłodze, w międzyczasie wypił szklankę jogurtu pitnego, na kolację pół kromki chleba. Ta daaaam i nie chciał już nic więcej, popijał wodę mineralną w ciągu dnia. Zdarzają się też takie dni, że np. przez cały dzień je tylko jabłka i nie chce nic innego, następnego dnia za to nadrabia i wcina tyle, że aż nie wierzę własnym oczom. I pediatra na bilansie też mówiła, żeby nie zmuszać, nie latać za dzieckiem z łyżką, nie przekonywać, jak zgłodnieje, to sam przyjdzie. I cieszy mnie niezmiernie, że Q nie sięga sam po słodycze, nie lubi czekolady, prędzej zje herbatnika, ewentualnie Góralka, lub czasem lizaka. Nie mam pojęcia skąd to jego 17kg wagi!
Kupinosia, super, że sąsiadka reaguje, ale zamiast straszyć, mogłaby najpierw zapytać… Na studiach, jak mieszkałam na stancji, przez ścianę mieszkało młode małżeństwo z małym dzieckiem w wieku przedszkolnym. Mała przez kilka dni przeraźliwie się darła, było słychać stukanie, kopanie, jej krzyki, żeby ją puścić. M. zaniepokojony zapukał do nich, czy wszystko ok. Okazało się, że dziewczynka była chora i rodzice musieli jej robić inhalacje i podawać leki, co jak wiemy nie jest ulubionym zajęciem małych dzieci...