Jest taka zasada, że bez względu na to, czy dziecko karmione jest piersią czy z butelki, powinno jeść na żądanie. Dopiero w trzecim miesiącu - jeśli karmi się butelką z mlekiem modyfikowanym powinno się dążyć do uregulowania częstotliwości i ilości pokarmu. Butelkę z odciągniętym pokarmem traktowałabym jak karmienie piersią. Sztuka polega na tym, by rozgryźć, kiedy dziecko jest głodne. Nie każdy płacz oznacza głód. Bardzo niedobrze jest przyzwyczajać dziecko do tego, że każdy płacz kończy się wetknięciem piersi w buzie (albo butelki). Najpierw proponuję sprawdzić, czy córeczka nie ma np. mokro, albo czy nie jest jej nazbyt ciepło lub chłodno, czy nie jest przemęczona albo znudzona. Dopiero, kiedy uznacie, że wszystkie inne czynniki sprawcze płaczu zostały wyeliminowane, należałoby podać jedzenie. Z własnego doświadczenia wiem, że bardzo trudno jest odgadnąć przyczynę płaczu, jest to jednak możliwe i z czasem nie sprawi to Wam większego problemu. Głodowy płacz to taki, który nie przechodzi, kiedy weźmie się dziecko na ręce (zakładając, że ma sucho, nie jest mu za ciepło czy za chłodno). Podawanie butelki czy piersi przy każdym płaczu może doprowadzić do utrwalenia złych nawyków żywieniowych, czy przekarmienia, przy równoczesnym zignorowaniu innych potrzeb dziecka. Jeśli chodzi o ilość pokarmu to w pierwszym miesiącu życia zaleca się podawanie 6-7 razy po 60-90 ml mleka ale nie dajmy się zwariowac - każde dziecko ma indywidualne potrzeby i preferencje. Z drugiej strony nie polecałabym karmienia co pół godziny czy godzinę - wprawdzie mleko matki jest lekkostrawne i szybko się trawi, to jednak układ trawienny takiego maluszka potrzebuje na to nawet do 1,5 godziny. Częstrze karmienie mogłoby sprawić córeczce dolegliwości - wzdęcia, ból brzucha, a później także kolkę.
Reasumując - proponuję na razie zdać się na instynkt i potrzeby córki - w pierwszym miesiącu życia trudno przekarmić dziecko - nie zje ono bowiem wiele więcej niż potrzebuje.