Dlatego ja się z jednej strony cieszę, że mamy rodzinę daleko, bo nikt nam się do niczego nie wtrąca.
Moja mama czasem przez telefon coś skomentuje, ale mówię jej, że ich zdanie nas najmniej interesuje i koniec.
Z resztą ona wie, że ja i tak po swojemu zrobię.
Jak mieszkaliśmy razem to do wszystkiego musiała swoje 3 grosze wrzucić, bo "ona zna lepiej życie", a ja jej zawsze odpowiadałam, że co ona może o prawdziwym życiu wiedzieć jak od urodzenia z mamą mieszka i w wielu sprawach jest od niej zależna, a ja po maturze zaczęłam samodzielne życie najpierw w Anglii, a później w Toruniu. Do powrotu do domu zmusiła mnie ciąża z Nikola, a i tak dążyłam ciągle do wyprowadzki.
Tylko nigdy rejonów podkarpackich nie brałam pod uwagę hehe