reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak powiedzieć mężowi?

Naprawdę nie mogę zrozumieć, jak można tak zatracić instynkt samozachowawczy. Serio. Co się musi stać, żeby do kobiety dotarło, że jej facet jest zły, nie tylko dla niej, ale po prostu zły. Tyle pytań się ciśnie...
Czy następnym razem jak poronisz, to zamiast się boczyć i stosować pasywną agresję da Ci w twarz?
Czy wiesz, że seks, podczas którego mężczyzna nagle ściąga prezerwatywę lub zaczyna penetrację, bo "już włożył, to przecież nie wyciągnie" jest formą gwałtu?
Co się będzie działo z maluchem, który pojawi się na świecie jeśli kolejnym razem nie poronisz? Zdajesz sobie sprawę, że na starcie będzie skazane na skrzywioną psychikę i być może stanie się ofiarą przemocy psychicznej (oby tylko takiej) jak Ty?
Jesteś do tego stopnia zafiksowana na tym kolesiu, by skazać bezbronną istotę na lata cierpienia i terapii?
Myślałaś o tym, że powołując na świat człowieka obowiązkiem obojga rodziców jest dać dziecku jak najwięcej miłości, nauczyć go stawiania granic, szacunku do siebie i innych? Jak chcesz tego nauczyć dziecko, jeśli w Waszym związku nie ma żadnej z w/w?
Kiedy od niego odejdziesz? Po pierwszym policzku? Po pięści? Po słowach "jesteś dzi*wką/ku*wą/sz*atą"? Po pierwszym małżeńskim gwałcie? Bo musisz sobie uświadomić, że przemoc psychiczna, a z tym masz do czynienia, to tylko pierwszy krok.
Piszesz, że chcesz mieć dzieci, na pewno byś je kochała. Czy kochanej istotce chcesz zafundować widok taty bijącego mamę? Czy zresztą krzyczącego, wyzywającego, dzieci rozróżniają kłótnię o nic jaka zdarza się w najlepszych związkach od poniżenia, upokorzeń, nienawiści.

Nie mogę pojąć jak można chcieć mieć dzieci z takim człowiekiem. Wiem, że brakuje mi empatii, wiem.
 
reklama
A jeszcze Ci powiem, że jak ja się dowiedziałam, że mi beta spada, to zadzwoniłam do męża w środku dnia roboczego, szlochając i krztusząc się płaczem, poprosiłam, żeby przyszedł i przyszedł do domu po pół godzinie. Zerwał się z pracy i przyszedł do mnie, żebym nie była sama w rozpaczy.

Tak między innymi powinna wyglądać sytuacja, kiedy kobieta poroni. Bezwzględne wsparcie, obecność, czułość, troska. A nie "boję się mu powiedzieć, bo znowu będzie kłótnia".

Wiesz, czego ja się boję. Że nie odejdziesz, uda Ci się zajść i donosić jego dziecko i powstanie kolejny człowiek, który zamiast uczyć się miłości rodziców, będzie patrzył na przemoc.
 
Naprawdę nie mogę zrozumieć, jak można tak zatracić instynkt samozachowawczy. Serio. Co się musi stać, żeby do kobiety dotarło, że jej facet jest zły, nie tylko dla niej, ale po prostu zły. Tyle pytań się ciśnie...
Czy następnym razem jak poronisz, to zamiast się boczyć i stosować pasywną agresję da Ci w twarz?
Czy wiesz, że seks, podczas którego mężczyzna nagle ściąga prezerwatywę lub zaczyna penetrację, bo "już włożył, to przecież nie wyciągnie" jest formą gwałtu?
Co się będzie działo z maluchem, który pojawi się na świecie jeśli kolejnym razem nie poronisz? Zdajesz sobie sprawę, że na starcie będzie skazane na skrzywioną psychikę i być może stanie się ofiarą przemocy psychicznej (oby tylko takiej) jak Ty?
Jesteś do tego stopnia zafiksowana na tym kolesiu, by skazać bezbronną istotę na lata cierpienia i terapii?
Myślałaś o tym, że powołując na świat człowieka obowiązkiem obojga rodziców jest dać dziecku jak najwięcej miłości, nauczyć go stawiania granic, szacunku do siebie i innych? Jak chcesz tego nauczyć dziecko, jeśli w Waszym związku nie ma żadnej z w/w?
Kiedy od niego odejdziesz? Po pierwszym policzku? Po pięści? Po słowach "jesteś dzi*wką/ku*wą/sz*atą"? Po pierwszym małżeńskim gwałcie? Bo musisz sobie uświadomić, że przemoc psychiczna, a z tym masz do czynienia, to tylko pierwszy krok.
Piszesz, że chcesz mieć dzieci, na pewno byś je kochała. Czy kochanej istotce chcesz zafundować widok taty bijącego mamę? Czy zresztą krzyczącego, wyzywającego, dzieci rozróżniają kłótnię o nic jaka zdarza się w najlepszych związkach od poniżenia, upokorzeń, nienawiści.

Nie mogę pojąć jak można chcieć mieć dzieci z takim człowiekiem. Wiem, że brakuje mi empatii, wiem.
Moim zdaniem ta wypowiedź jest przesadzona - czy autorka napisała w którymkolwiek miejscu, że mąż ją bije lub zmusza do seksu bez zabezpieczenia? Nie wiemy, jakie są relacje pomiędzy autorką i jej mężem, w jaki sposób rozmawiają. Nie przesądzałabym jednoznacznie, że mąż jest zły, czyli - poniża ją, upokarza, krzywdzi fizycznie itp. itp. - a autorka skrzywdzona. Mi to raczej wygląda na problem komunikacyjny, czyli nieumiejętność rozmowy, po obu stronach. Jeśli występują zachowania przemocowe to zgodziłabym się, że instynkt samozachowawczy nakazywałby odejść. Faza87 widocznie chcesz dobrze, ale jakoś nie mam wrażenia, że Twój komentarz celuje w punkt problemu.
 
Moim zdaniem ta wypowiedź jest przesadzona - czy autorka napisała w którymkolwiek miejscu, że mąż ją bije lub zmusza do seksu bez zabezpieczenia? Nie wiemy, jakie są relacje pomiędzy autorką i jej mężem, w jaki sposób rozmawiają. Nie przesądzałabym jednoznacznie, że mąż jest zły, czyli - poniża ją, upokarza, krzywdzi fizycznie itp. itp. - a autorka skrzywdzona. Mi to raczej wygląda na problem komunikacyjny, czyli nieumiejętność rozmowy, po obu stronach. Jeśli występują zachowania przemocowe to zgodziłabym się, że instynkt samozachowawczy nakazywałby odejść. Faza87 widocznie chcesz dobrze, ale jakoś nie mam wrażenia, że Twój komentarz celuje w punkt problemu.
Masz prawo tak uważać :)
Dla mnie jednak związek, w którym kobieta chce dzieci, mężczyzna przez kilka lat ją zwodzi, później co jakiś czas uprawiają seks bez zabezpieczenia, mimo, że on na samo wspomnienie o dzieciach reaguje agresją, ona przeżywa dwa poronienia, jedno w atmosferze wyrzutów i niechęci ze strony partnera, drugie samotnie, bo BOI SIĘ mu o tym powiedzieć (pisała o tym), każda próba rozmowy o jednej z ważniejszych rzeczy w związku, czyli o dzieciach, kończy się kłótnią - to związek przemocowy.

Przerobiłam problem komunikacyjny ze swoim mężem i miałam do czynienia z przemocą w związku, tzn. swoich rodziców. Umiem to odróżnić. Problem komunikacyjny wyglądał przez długi czas tak, że mąż o pewnych rzeczach, a zwłaszcza emocjach mi nie mówił. Ja zakładałam po jego zachowaniu, że robię dobrze i wychodziła gruba kłótnia pt.:"Ty mną rządzisz i robisz zawsze to co TY chcesz, a ja się muszę dostosować!" To nie były życiowe sprawy, bo to był początek związku, ale gdybym nie słuchała go uważnie, to może byśmy się rozstali albo żyli w nieszczęśliwym małżeństwie. On taki przykład wziął z domu. Nie ma sensu mówić o tym, czego chcę, bo i tak nikogo to nie obchodzi. Nauczył się, chociaż i tak czasem są małe zgrzyty, ale o bzdety, na przykład o film, który oglądamy razem :D

Natomiast to, co opisuje autorka to MOIM zdaniem nie jest problem komunikacyjny, a chłopak chce dobrze, tylko ma zły wzór w rodzicach. To opresyjny, agresywny człowiek, którego może usprawiedliwić tylko to, że przeniósł się w czasie. W historii faktycznie nie było wiadomo, skąd dokładnie biorą się dzieci, ciąża była sprawą kobiety, a poronienie miała ogarnąć sama, nie zawracać głowy mężowi. Jeśli przeniósł się w czasie, to faktycznie terapia dla par.

Ale tak jak napisałam wcześniej, zarówno Ty, jak kilka dziewczyn tutaj i sama autorka oraz dziewczyny będące w twoich układach, naprawdę macie prawo uważać, że to problem do rozwiązania i że kwestia pogadać jeszcze kilka razy. Byle dzieci nie cierpiały.
 
Skądinąd nie rozumiem z czego się bierze u niektórych kobiet przemożna chęć zmuszenia faceta do dzieci. Tak sobie teraz myślę. Typ jej mówi, że nie chce i nie zechce, ona nie wyobraża sobie inaczej i zostaje. Już nie mówię o tym konkretnym przypadku. On nie, ona tak, w końcu ona zachodzi, bo przecież da się i rodzi się kolejny niechciany dzieciak.
Ja byłam takim niechcianym przez tatę bachorem i krew mnie zalewa jak widzę coś takiego. Mi się chociaż tyle udało, że jak ojciec po zepchnięciu mamy ze schodów przywalił mi tak, że został ślad, to mama zebrała się w sobie i wyrzuciła go z życia. Ale jest mnóstwo dzieci, które żyją z piętnem bycia niechcianym stworem i wiecznej kłótni między rodzicami. Swojej mamie wybaczyłam, ale ogólnie mam wiele niechęci do kobiet, które zmuszają faceta do dziecka, bo to się zawsze kończy źle.
 
Skądinąd nie rozumiem z czego się bierze u niektórych kobiet przemożna chęć zmuszenia faceta do dzieci. Tak sobie teraz myślę. Typ jej mówi, że nie chce i nie zechce, ona nie wyobraża sobie inaczej i zostaje. Już nie mówię o tym konkretnym przypadku. On nie, ona tak, w końcu ona zachodzi, bo przecież da się i rodzi się kolejny niechciany dzieciak.
Ja byłam takim niechcianym przez tatę bachorem i krew mnie zalewa jak widzę coś takiego. Mi się chociaż tyle udało, że jak ojciec po zepchnięciu mamy ze schodów przywalił mi tak, że został ślad, to mama zebrała się w sobie i wyrzuciła go z życia. Ale jest mnóstwo dzieci, które żyją z piętnem bycia niechcianym stworem i wiecznej kłótni między rodzicami. Swojej mamie wybaczyłam, ale ogólnie mam wiele niechęci do kobiet, które zmuszają faceta do dziecka, bo to się zawsze kończy źle.
Bo się łudzą, że zobaczy śliczne różowe bobo i się zakocha na amen. Wszystko skończy się happy endem i będą szczęśliwą rodziną z gromadką dzieci. Niestety prawda jest taka, że nie zawsze tak jest. Twoja historia jest tego dowodem. Przyznam się szczerze, że dla mnie też jest to niezrozumiałe. Najbardziej dlatego, że jak zwykle za wybory dorosłych cierpią poniżej nic niewinne dzieci 😔
 
Bo się łudzą, że zobaczy śliczne różowe bobo i się zakocha na amen. Wszystko skończy się happy endem i będą szczęśliwą rodziną z gromadką dzieci. Niestety prawda jest taka, że nie zawsze tak jest. Twoja historia jest tego dowodem. Przyznam się szczerze, że dla mnie też jest to niezrozumiałe. Najbardziej dlatego, że jak zwykle za wybory dorosłych cierpią poniżej nic niewinne dzieci 😔
No... Jak mnie potrafi wkurzyć moja córeczka, o którą się staraliśmy dwa lata, oddałabym za nią życie choćby zaraz, mąż tak ją całuje, że już ma go dość... Mam ochotę czasem wyjść jak stoję i wrócić za miesiąc. Miałam duży problem z dostosowaniem się do życia matki, a była chciana, wymarzona i jest kochana przez nas oboje. W drodze następne, równie chciane i wymarzone. Nie wyobrażam sobie powoływać na świat człowieka, który budzi wątpliwości jeszcze przed poczęciem. Mojej koleżance, która nie chce dzieci mówię - NIGDY nie daj się namówić. Jeśli całym sercem kochasz to i tak bywa trudno, a co dopiero jeśli nie chciałaś.
 
No... Jak mnie potrafi wkurzyć moja córeczka, o którą się staraliśmy dwa lata, oddałabym za nią życie choćby zaraz, mąż tak ją całuje, że już ma go dość... Mam ochotę czasem wyjść jak stoję i wrócić za miesiąc. Miałam duży problem z dostosowaniem się do życia matki, a była chciana, wymarzona i jest kochana przez nas oboje. W drodze następne, równie chciane i wymarzone. Nie wyobrażam sobie powoływać na świat człowieka, który budzi wątpliwości jeszcze przed poczęciem. Mojej koleżance, która nie chce dzieci mówię - NIGDY nie daj się namówić. Jeśli całym sercem kochasz to i tak bywa trudno, a co dopiero jeśli nie chciałaś.
Chyba nawet najlepsza matka miewa takie myśli. Czasami chciałoby się odpocząć, odsapnąć, nabrać dystansu i siły. Ale tu moim zdaniem problem jest inny. Dziecko wywraca życie do góry nogami, stanowi test dla danej pary. Nocne wstawanie, Kolki, płacze, bunty dwulatka. W różnych konfiguracjach w zależności od "egzemplarzu" jaki się trafi. I po prostu no nie wyobrażam sobie jak odnajdzie się w tym człowiek, który tego nie chce.
 
Chyba nawet najlepsza matka miewa takie myśli. Czasami chciałoby się odpocząć, odsapnąć, nabrać dystansu i siły. Ale tu moim zdaniem problem jest inny. Dziecko wywraca życie do góry nogami, stanowi test dla danej pary. Nocne wstawanie, Kolki, płacze, bunty dwulatka. W różnych konfiguracjach w zależności od "egzemplarzu" jaki się trafi. I po prostu no nie wyobrażam sobie jak odnajdzie się w tym człowiek, który tego nie chce.
Też nie wiem. Ile razy musiałam odstawić świeżo przygotowane śniadanie, bo Krysia patrząc mi w oczy bardzo skupiona zrobiła kupę 🤣 Ile razy było mi niedobrze ze zmęczenia, ale trzeba było siedzieć, bo przecież nie zostawię dziecka samego. Ile razy dopiero co się położyliśmy i już był kwik, bo zęby wychodzą. Tylko, że jak mąż jest w domu to robi wszystko za mnie, zwłaszcza teraz. Po prostu dlatego, że ją chciał, bardzo ją kocha i mnie najwyraźniej też 🤣 Robić wszystko sama i jeszcze żyć z wyrzutami, że sobie dzieciaka zrobiłam? Nie-e.
 
reklama
Czytam i widzę większość rad typu: zostaw go, odejdź od niego, to przemocowiec itp.

Więc życie jest albo czarne, albo białe?
Albo będzie chciał dziecka tak jak jej obiecywał, albo jest gnojem, który wycofuje się z obietnicy.
Trochę kolorów...gnój, który stwierdził, ze nie chce mieć juz więcej dzieci - nie wiemy, kiedy tak stwierdził, moze przedtem faktycznie je chciał mieć ale coś wpłynęło na zmianę decyzji. Ma w pamięci obraz opieki nad pierwszym dzieckiem - opieki, która calkowicie spadła na niego, czasu tacierzyńskiego w którym rozpadło się jego małżeństwo. Co jeszcze siedzi w jego głowie? Tego nie wiemy.

Był zły, gdy dowiedział się o ciąży? - to autorka pisala o złości. To tylko jej punkt widzenia. Złość złości nie równa...mógł rozwalać przedmioty dookoła lub usiąść i sie nie odzywac lub jeszcze cos innego. Nie widzę nic złego w tym,ze facet ma emocje - gorzej gdyby ich nie miał. Jak napisala autorka żadnego bicia z tego nie bylo...
Każda by chciała, żeby ją pocieszać w tej sytuacji, a facet jest w jakiej wtedy sytuacji? Innej? Kto będzie go pocieszał? Dowiedział się od razu o straceniu ciąży- targały nim emocje.
Równie dobrze ona mogła go pocieszać :/
Tajenie kolejnej starty jest okej,bo ona się boi jego reakcji? Bo zakłada,że jego reakcja znów jej sie nie spodoba? To dla mnie oszustwo. Jaka reakcja by nie byla, on ma prawo wiedzieć o poronieniu.

Spisanie związku na starty, od razu, bo coś nie gra jest przesadne. Jeżeli jest miedzy nimi miłość, powinni walczyć o poprawe relacji, o porozumienie się w kwestii dzieci, o szczerą rozmowę by poznać wszystkie obawy i pragnienia partnera.
 
Do góry