wkur.. się dziś na maxa, poszłam do sklepu z Agatą po kubek niekapek z Aventu, patrzę, a do wózka leci mała dziewczynka i uwiesza się na nim, by zobaczyć dzidzię /moją śpiącą Agatę oczywiście/, krzyknęłam "Zostaw!" bo mała zaczęła pchać łapki do wózka, dziecko odskoczyło, bo się chyba przestraszyło mojego "zostaw" - to były ułamki sekund. Oczywiście idiotka-matka do mnie z mordą "bo jej córka chciała TYLKO zobaczyć dzidzię". Szlag mnie trafił na miejscu, ścięłam się z babą na maxa.

Agata jeździ już s rozłożonej spacerówce i jest bardziej na widoku.
Pomijam fakt, że będąc w pracy i załatwiając urlop, pożyczkę i masę innych spraw spieprzyłam kilka osób, bo po chamsku rwali mi Agatę z ręki, pomimo, że zaczynała płąkać jak ktoś za blisko podszedł. Na porządku dziennym było macanie mojego dziecka brudnymi łapami.

Kasjerka to się na mnie obraziła, bo wychodziła z kasy, chwilę wcześniej wypłacała pieniądze podopiecznym /a to raczej czyści lludzie nie są/, i pierwsze co - to chciała złapać za rączki Agatę, więc zapytałam czy ma czyste ręce, że chce dotykać dziecko. Ciężko tuman się obraził.
Nieraz mam wrażenie, że niektóre osoby chodzą bez przysłowiowej piątej klepki....
Jeśli chodzi o Agatę, to mam oczy wokół głowy, staram się strasznie uważać, no i stałam się okropnie waleczna, jeśli chodzi o jej bezpieczeństwo. :
