Dziękuję wam za odzew. Dobrze jest przeczytać jak inne mamy sobie radzą w podobnej sytuacji.
Dzisiaj ulotniłam się 2 razy po 30 minut jak była opiekunka i na początku płacz, łzy, potem trochę udało się czymś zająć dziecko i co chwila już było tylko takie pojękiwanie. Oczywiście jak mnie zobaczyła to ręce do góry i wołała o ratunek, potem problem żeby znowu uciec.
Ciężko tak zostawić, ale na pewno macie rację muszę zacząć inaczej reagować na płacz, tłumaczyć sobie, że to właśnie normalne…. Oby mi to przeszło, bo w pracy trzeba się skupić a nie myśleć, czy tu krzywda mu się nie dzieje.
Co do karmień miałam nadzieje karmić córę do 2 roku życia. Też jestem ciekawa jak się przestawi na ten czas kiedy mnie nie będzie, a będzie tylko normalne jedzenie.
Ciężko też będzie z usypianiem, bo jak na razie albo noszenie albo cyc )to jak ja ja jestem daje radę).
I w ogóle miała być rozmowa z mężem, a skończyło się na kłótni. Zdecydowanie za dużo brałam na siebie i zaczynam czuć się winna. Chciałam dobrze, bo byłam w domu więc mąż nie musiał być zaangażowany tak bardzo. A niech odpocznie po pracy, a niech się wyśpi-tak myślałam. Teraz mam za swoje.
Odnośnie zdania o sprzątaniu chciałam napisać, że nie jestem w stanie sprzątać po sobie i dziecku na bieżąco, a tego oczekiwałby mąż. (Ciuchy porozwieszane, naczynia w zlewie itd.)
Ech…..