reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak wychować faceta i zdążyć przed porodem?

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Jak milo wiedziec ze nie tylko ja mam serie pytan zaczynajacych sie od slow "kochanie czy nie widzialas?" nie wazne ze poszukiwany przedmiot lezy w zasiegu wzroku mojego kochanego:) czasami mam wrazenie ze on by bez mojej pomocy do pracy to nigdy nie wyszedl:)a jak juz gdzies wyjezdzamy i trzeba sie spakowac ojj ::)
 
reklama
Lepsze jest: "Gdzie to jest?" - "Leży TAM!" - "Gdzie, nie widzę!" - i wtedy trzeba wstać i mu podać mimo, że leży przed nim!
Spadam spać, dziś był długi dzień, padam z nóg!
 
Drogie Panie ja mam pewną propozycję - o tóż czym skorupka za młodu itd., więc może należy zacząć wychowywać synów? Ja swojego nauczyłam umieszczania brudnej garderoby w odpowiednim miejscu. Maż czasem mial problemy ze znalezieniem tego miejsca, ale po kilkukrotnej uwadze od syna wykukl na blaszkę. Jest duży postęp w sprzataniue ze stołu pozjedzeniu i dkładaniu różnych rzeczy po zakończeniu ich używania. Edukacja przychodzi bezstresowo dla mnie, a ja sobie myślę, że moja przyszła synowa będie miała łatwiej, bo jak na początku ;D
 
A u nas wyjścia i wyjazdy wyglądają zawsze tak samo: on czeka, obecnie już całkowicie spokojnie, ja mam jeszcze milion rzeczy do sprawdzenia i zabrania, obecnie już coraz częściej jestem gotowa na czas. Jest lepiej niż wcześniej, bo się kończyło ściskaniem żołądka i cichymi godzinami - dla mnie to żadna różnica, czy wyruszymy w trasę 500 km 15 minut później! Natomiast on jest bardzo punktualny, naprawdę podziw bierze, jak on to robi, że się go korki nie imają, a będąc kilkadziesiąt km od domu określa co do 10 minut, kiedy dojedzie! Dla mnie to niepojęte.
Ćwiczenia w przypadku mojego męża dotyczą zatem Cierpliwości i Zwalniania Tempa.
magduśka
 
Irlandia widze ze Twoj Adam tez cierpi na krotkowzrocznosc :D bo u mojego Dominika to juz klasyka gatunku:)
Magdalenka masz swieta racje to w naszych rekach jest teraz nadzieja:)
 
z wyjazdami jest tak ze to zawsze ja musze wszystkich pakowac, bo on zawsze czegos zapomina a potem pyta sie " Kochanie wziełas krótkie spodenki", Kochanie to Kochanie tamto"
a jak ma jakies spotkanie to " Kochanie naszykuj mi garnitur"
eeeeehhhh
 
A to faceta da się wychować?

Wg mnie to co wyniosą z domu można tylko troszkę ukierunkować. Zresztą sama też bym nie chciała, zeby ktoś mnie zmieniał.
Czasami można jednak zrobić coś podstępem, który pewnie u każdego faceta wygląda inaczej. Moje Słońce jest łase na pochwały i dumny później chodzi jak paw.

A co do tego, ze czegoś nie umiem (obierać ziemniaków, prasować koszul, kroić chleba...) - całkowicie się z nim zgadzam i wobet tego on robi to wszystko :)
Za każdym razem, jak pojawia się moja nowa nieumiejętność, jestem szczęśliwa!

Co do skarpetek - kilka razy zrobiłam awanturę. Efekt jest taki, że skarpetki znikają. Są niewidoczne dla mojego oka, natomiast w koszu na bieliznę ich nie ma. Ciekawe, co z nimi robi? Nie upadłam jeszcze na gowę i nie szukam śmierdzących skarpet po domu. Dziwne jest dla mnie to, że facetowi chce się ukrywać skarpetki, zamiast wrzucić je do tego kosza, co zapewne kosztowało by go mniej zachodu. Myślę jednak, że skarpety to jakiś męski spisek!
 
papierosy - temat rzeka - moja maz niestety pali - ale zawsze na balkonie - najwiekszy ubaw mam w zime jak sie musi caly ubrac zeby isc na dymka :)
w domu jest calkowity zakaz palenia - nawet goscie nie moga - na sczzescie prawie takich nie mamy; kiedys nawet poklocilam sie o to z wujkiem (nalogowy palacz :) ) - powiedzialam ze jak do mnie przyjdzie to bedzie musial isc na balkon - powiedziala ze w takim razie nie przyjdzie i nie mogl zrozumiec mojego podejsci - a ja mu mowie ze to przeciez moje mieszkanie i to ja decyduje co w nim mozna :) na szczescie wujek luzak :) i nadal ze soba gadamy;

jezeli chodzi o sprzatanie to maz wie do czego sluzy kosz na brudy (cale szczescie :) ) - kiedys zreszta zapowiedzialam mu ze piore rzeczy tylko z kosza :)
moja kolezanka zostawione brudy wklada mezow z powrotem do szuflady z czystymi rzeczami :)

a z jedzonkiem to jest roznie - obiady przygotowuje ja (chyba ze sa nalesniki - wtedy ja tylko robie ciasto a smazeniem zajmuje sie on :) )
kolacje robimy zawyczaj razem - sniadanie do pracy zas - zalezy kto ma akurat wiecej czasu (najczesciej maz - bo ja dziecko ubieram no i sama potrzebuje troche czasu dla siebie w lazience :) )

swoich rzeczy szuka sam i ngdy sie mnie nie pyta gdzie co polozyl :)

poza tym jest wspanialalym majsterklepka - zlota raczka - wystarczy o cos poprosic i juz to robi ;)

zgadzam sie z magdalenka - ucze mojego malego chlopca ze ma wlozyc brudy do kosza - pomaga mi tez przed posilkiem rozkladac talerze i inne drobiazgi a pojedzeniu ma obowiazek sprzatnac przynajmniej swoj talerz;

na wyjazdy maz pakuje sie zawsze sam (ma juz wprawe - praca w delegacjach) - ja pakuje rzeczy swoje i dziecka;
chlopcy zawsze wychodza pierwsi z domu - ale na szczescie nie narzekaja ze musza na mnie czekac :)

uffff ale sie rozpisalam ;)
 
Mój mąż tak jak każdy nie jest ideałem. Podobnie jak mąż Idzi jest "złotą rączka". Zrobi wszystko i nawet jak nie ma już nadziei to wymyśli jakiś patent żeby coś naprawić, ulepszyć.

Według mnie najważniejsze jest to co się wynosi z domu, a jego mama nauczyła że wszystko za niego ktoś (czyli ona) zrobi. Tak więc gotowanie nalezy do mnie i on się prawie do tego nie dotyka. Prawie bo ostatnio znalazłam sposób żeby go do tego zmusić. Oczywiście nie mówię o jakimś wykwintnym obiedzie ale chociażby o prozaicznej jajecznicy. Wmawiam mu, że nikt nie robi takiej pysznej jak on. On jest dumny i cały dzień się wszystkim chwali jaki to on jest kucharz a ja przynajmniej w niedzielę mam spokój z przygotowywaniem śniadania.

Co do skarpetek to z tym nie ma problemu, gorzej z większymi rzeczami typu spodnie swetry. To chyba jest jakaś choroba bo Wojtek też nigdy nie może trafić z tym do kosza tylko rozrzuca po przedpokoju i łazience. Kiedyś zrobiłam tak że prałam tylko to co w koszu aż wkońcu doszedł do wniosku że mu jedne spodnie zginęły hehehe. Długo się zastanawiał co się z nimi mogło stać a one leżały sobie i czekały na pranie. Od tamtej pory jest już trochę lepiej (nie mylić z dobrze).

A i co do wychodzenia z domu on zawsze wychodzi pierwszy, zapala samochód i czeka. Kiedyś się przejmowałam i jak najszybciej wychodziłam, żeby się nie denerwował, przy okazji zapominając tego co miałam ze sobą wziąć, teraz robię wszystko w swoim tempie a jak zaczyna się niecierpliwić to mówię, że nikt mu nie kazał już wychodzić i czekać w samochodzie z włączonym silnikiem.
 
reklama
Co do gotowania, to moja druga połowa bardzo lubi, ale nie odwalać tę codzienną nużącą jednostajność, tylko okazyjnie. Wiecie, natchnienie, planowanie, staranne zakupy, wyprawy po składniki po całym mieście, pichcenie cały dzień z iskrą w oku, goście, no i niech ktoś się nie zachwyci. Nawet z grubsza zmywa o sobie. Przyznaję, że wychodzi mu to pysznie (polędwiczki w sosie borowikowym, mniam, mniam) i przynajmniej przy imprezach mam sprawę z głowy, ale pod warunkiem, że ma nastrój i wenę. I przygotowuje sobotnio-niedzielne śniadanka, z jajeczkiem na miękko, świeżym pieczywem i prasą.
magduśka
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry