reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak zacząć wychowanie i od kiedy ?

myślę że maluszkom trzeba duzo tłumaczyć i dawać dobry przyklad one niby nie rozumieją ale moj 12 m-czny Bartus ciągle mnie zaskakuje
b
 
reklama
moj wojtek ma 1,2 roku i zaczęlam mu już ustalac granice

poza tym gdy dziecko ma ustalone granice czywiscie rozsadnie (kiedy wie co mu wolno a czego nie) lepiej sie rozwija i sa badania to potwirdzajace
wiem ze konsekwencja i cierpliwosc czynią cuda
i wiem ze cholernie trudno to wszystko wprowadzic :zawstydzona/y:
 
Hej

Kto nie chce niech nie czyta bo wyszło mi strasznie długie i potwornie nudne :-D

Myślę że z niemowlaczkami które nie rozumieją mowy, a już np ciągną za włosy i gryzą trzeba po pierwsze nie pozwalać żeby wyrobiły się złe nawyki, czyli nie pozwalać robić tych rzeczy,co później trzeba by oduczać.

Np ja lubię jak łapie mnie za włosy,ale kiedy zaczyna ciągnąć delikatnie zabieram jego rączkę i mówię że nie wolno, albo że mnie to boli i żeby nie ciągnął czy cos w tym stylu. Podobnie nie pozwalam mu gryźć się ząbkami i pomimo że uwielbia brać do buzi moje ręce, policzki, zauważyłam że kiedy złapie zębami już tak mocno nie gryzie jak kiedyś - aż byłam zaskoczona bo rzuca się fest :)
Poza tym można uczyć dobrych nawyków zamiast tego. Na przykład pokazywać jak zrobić mamie "głasiu głasiu" po włoskach itepe.

Więc raczej takie zapobieganie :)

Może to kiepskie porównanie :) no ale czysty behawior - mojego psa wychowałam żeby nie gryzł butów, i paru innych rzeczy jak był szczniakiem właśnie za pomocą zapobiegania, to się chyba nazywa negatywne wygaszenie. Nagradzałam gryzienie swoich zabawek, a buty usuwałam mu z zasięgu wzroku i teraz w ogóle nie ma tego problemu. To jest naprawdę bardzo skuteczne, ważna jest tylko konsekwencja. Nie oburzajcie się, nie porównuję dziecka do psa, podaję to tylko jako ilustrację pewnego behawioralnego zjawiska.

Ja najbardziej wierzę w pozytywne wzmocnienie - czyli wzmacnianie tych zachowań które uważamy za pożądane, i sama bardzo lubię jak się tak ze mną postępuje. :) Na przykład kiedy mój mąż wraca i się mnie czepia o bałagan to dostaję szału (no a zawsze jest się o co przyczepić jaksię chce). Za to uwielbiam kiedy zauważa że coś zrobiłam, że na przykład poukładałam książki na regale, albo się ładnie ubrałam itp i bardzo mnie to motywuję - dobrze się wtedy czuję i mam ochotę być dalej taka dobra :)
Niestety ludzie mają tendencję do zauważania złych rzeczy a nie dobrych.
Pozytywne wzmocnienie myślę że można używać już dla niemowlaczków które zaczynają być kontaktowe - na przykład podczas jedzenia jak ładnie je to zawsze mówię "Ale dzisiaj ślicznie jesz" i bawię się z nim w "am" :) (a on to lubi) A jak cały się wybabrze i łapie za łyżkę i w ogóle mi przeszkadza to po prostu spokojnie usuwam zniszczenia i nic nie robię poza tym - staram się tylko takim rzeczom zapobiegać. Ma przecież też prawo do poznawania otoczenia jeszcze, w tym łyżki i do sprawdzenia jaka ta zupka jest w dotyku :) Ale tego nie nagradzam, ani nie ułatwiam w żaden sposób. Albo na przykład bawienie się z nim w różne zabawy i nauka to wszystko są pozytywne wzmocnienia dla różnych zachowań np nauki siedzenia, nauki mówienia itede :)
Warto zauważać te sytuacje w których dziecko (lub mąż) zachowuje się jak nam się to podoba i powiedzieć np mężowi "Lubię jak sobie tak siedzimy i rozmawiamy wieczorem" :) albo wtedy kiedy się tak zachowuje nagradzać uśmiechem albo może jakoś inaczej... ;-)
U dziecka można zauważać pełno rzeczy, na przykład to że się samo ładnie bawi, że sprzątnęło po sobie zabawki, że nie narozlewało przy jedzeniu, że dzisiaj było bardzo ciche i grzeczne, że ma proste plecy, że dzisiaj ładnie odrobiło lekcje. Można to nagradzać tylko zauważeniem, to naprawdę ważne, miłym uśmiechem, poświęceniem dziecku chwili uwagi. Myślę że byłoby mi przyjemnie (to już starsze dzieci), gdyby mama na przykład przyszła do pokoju i przed wieczornym czytaniem książeczki przytuliła mnie i pochwaliła za coś, a potem czytanie no to prostu miodzio, szczyt szczęścia - nie o to chodzi że jak dizecko jest niegrzeczne to się nie czyta, ale że ta pochwała jest skojarzona z czymś takim przyjemnym, z takim dorbym momentem.

Nie można stawiać zbyt wygórowanych wymagań. Każdą zmianę zachowania którą chcemy uzyskać u siebie lub u innych trzeba dokonywac małymi kroczkami, z których każdy jest już osiągnięciem. Przykład -dziecko hałasuje - więc najpierw chwalimy kiedy jest cicho przez minutę, potem przez pięć, potem przez 10.. :) Podobnie z nauką - jeśli dziecko ma same dwóje to nie można odniego wymagać samych piątek na koniec semestru, tylko najpierw trójki z najbliższego sprawdzianu, potem czwórki, a potem może dać spokój? Jedynie mówić mu "No jestem z Ciebie dumny, masz już takie dobre oceny" a przy okazji wspomnieć że "Jestem pewien że jesteś taki zdolny, że mógłbyś mieć spokojnie piątki", ale nie w tonie, że tego oczekujesz, tylko że w to wierzysz. Wygórowane wymagania mogą zniszczyć człowieka na serio. Ciągle czuje że nie dorasta i nie jest wystarczająco dobry dla tego drugiego. Mały człowiek też. Można po prostu po osiągnięciu zadowalającego minimum nie stawiać więcej wymagań, celów, tylko skupić się na wzmacnianiu tego zachowania, a ono w swoim tempie będzie się rozwijać dalej. Na przykład w wyniku burzliwych dyskusji z mężem o to że nie poświęca mi uwagi on zaczyna się starać. Widzę to, ale uważam że to żeująco mało więc znów robię jakąś uwagę no i klops. Bo on widzi że się stara i nic to nie jest warte więc po co ma się starać? Musimy więc niestety nagradzać te żenujące wysiłki :-) (nie za bardzo, wiecie...) Akurat z mężem to jest trudne, bo chciałybyśmy mieć takich mężów których nie trzeba wychowywać stosując behawioralne sztuczki, ale powiem Wam w tajemnicy, że w nas, kobietach, też jest pełno rzeczy do wychowania, bo każdy człowiek ma jakieś wady :) (nieporównanie mniej ale zawsze) Ja na przykład jestem straszną bałaganiarą i do tego mam tendencje do gderania, no więc powiedziałam męzowi żeby mnie wychowywał pozytwnym wzmocnieniem bo inaczej nic z tego nie będzie.

Jest jeszcze pozytywne wygaszenie czyli kara - do zastosowania ale jeśli się umiejętnie stosuje pierwsze dwie metody - czyli pozytywne wzmocnienie i negatywne wygaszenie to taka potrzeba jest bardzo rzadka.
Kara powinna być krótka, zdecydowana, sprawiedliwa, wymierzona zaraz po karanym czynie (a nie tydzień później) No i nie powinno się chyba z kary rezygnować?Na przykład wyśle się dziecko do swojego pokoju na godzinę a po pięciu minutach miękniemy... Lepiej pomyśleć wcześniej i na pewno nie działać pod wpływem emocji. Ale jeśli chodzi o kary to jestem raczej teoretykiem. Chociaż nie jestem zagorzałym przeciwnikiem klapsów i jak moje dizecko na to zasłuży to oberwie, mam nadizeję że taka sytuacja nie zajdzie :)

No jak wymieniłam już te trzy, to powinna być też czwarta - negatywne wzmocnienie - ale to tak narpawdę nie jest dobra metoda. Chodzi o to że przyry bodziec mający zmienić zachowanie ustaje, gdy uzyskamy to zachowanie. Przykład: pies poddany działaniu obroży elektrycznej dopóki nie podejdzie do nogi pana na rozkaz do mnie (brrr)
Przykład 2: Gderamy mężowi żeby wreszcie zrobił te karnisze aż tego nie zrobi. Pomimo ze czasem wydaje się to jedynym sposobem (mi też), po pierwsze zdzieramy sobie tylko gardło i sprawiamy że mąż zaczyna traktować nasze gadanie jako szum tła... Lepiej już wezwać jakiegoś robola i poprosić żeby wywiercił te dziury i już. Albo pogodzić się z tym że tych karniszy nie ma na czas nieokreślony.

Swoją drogą już cholera mnie bierze z tymi karniszami :) Ale trudno postanowiłam że mam to w nosie i przynajmniej nie kłócę się z mężem :) Może sama chwycę za wiertarę udarową? To nie może być takie trudne :)


A w ogóle złota zasada w postępowaniu z dziećmi to PrawieŻelazna konsekwencja. Jeśli już chcemy złamać jakąś zasadęto nie dlatego że dziecko nas prosi tylko że akurat zdecydujemy że dzisiaj może napić się CocaColi, albo zjeść więcej słodyczy z okazji urodzin babci.
Znam pewną dość rozpuszczoną dziewczynkę, która często ma ataki "histerii" i brzydko się zachowuje (nie jest jakimś potworem, no ale wrzeszczy tak że dzięki a ma już 4 lata). Miałam więc okazję wypróbować jak działa konsekwencja. Kiedy miałam się nią zająć bałam się, że sobie nie poradzę bo nie mam nad nią władzy,nie mogę jej uderzyć ani ukarać w żaden sposób. Okazało się to zupełnie niepotrzebne.Wystarczyło kilka uwag zwróconych nawet niezbyt ostrym tonem, ale takim który sugerował taką możliwość ;), i ucinanie niepożądanych zachowań w zarodku. Nie dość że u nas dziewczynka zachouwje się naprawdę porządnie to jeszcze...bardzo lubi u nas przebywać :) Pomimo - a może właśnie dlatego - że ma narzucone reguły zachowywania i nikt wokół niej nie skacze i się nie roztkliwia.

A piszę prawieżelazna bo uważam że nie ma zasady której czasem niewarto złamać. No może oprócz kilku typu mazanie flamastrami po nowych meblach, albo karmienia 6cio miesięcznej siostry keczupem :)

Poza tym polecam książkę Karen Pryor "Don't Shoot the Dog" po polsku "Najpierw wytrenuj kurczaka" a dlaczego? Dlatego że kurczaki to są takie zwierzęta na których nie można negatywnych bodźców zastosować więc ćwiczy się w ten sposób pozytywne wzmocnienie (podobnie z delfinami i to trenerzy delfinów są pionierami metod pozytywnych). Generalnie książka jest dla właścicieli psów i w domyśle mamy "najpierw wytrenuj kurczaka zanim weźmiesz się za psa" ale uważam że niezłym pomysłem jest "najpierw wytrenuj kurczaka zanim zdecydujesz się wychowywać dziecko" :) No nie mówię żeby kupować od razu tego kurczaka, bo to salmonella i śmierdzi, ale można przeczytać :) Zresztą w książce przykłady są nie o psach, tylko o zwierzętach i ludziach też. nawet jest opisane że swoje własne zachowanie można zmieniać przez pozytywne wzmocnienie.

O rany ale się rozpisałam. Ale to jest rodzaj mojego hobby ;)
Kto nie chce niech nie czyta :)

Agnieszka
 
PS Z pozabehawioralnych teorii :) ale to już do starszaków i mężów: nie używać zdań zaczynających się od

"Ty nigdy..." (nie sprzątasz po sobie)
"Ty zawsze..." (się spóźniasz)

po pierwsze to na 99% nieprawda a po drugie bardzo osłabia motywację.
Można po prostu stwierdzić zaistniały fakt i powiedzieć co dziecko ma teraz zrobić.
A jeszcze inna rzecz: nie wiem z czego to wynika ale janie cierpię patrzeć jak rodzice mówią coś swoim dizeciom po 1000 razy, na przykład "wynieś ten kubek do kuchni". Nie iwem jeszcze jak to zrobię, ale nie dopuszczę żeby moje dzieci tak robiły, chyba bym dostała szału.
Jeszcze jedna rzecz która mnie wkurza, to jak dzieci nie znają swojego miejsca. Przykro może to brzmi ale uważam że powinno być jasne że rodzice są najważniejsi w tym całym bałaganie. I że jeśli rodzice mają gości a dizecku akurat zachciało się oglądać "policjantów z majami" to nie rodzice mają gadać szeptem ze swoimi gośćmi, a telewizor ryczy na cały regulator bo dizecko nie słyszy, tlyko albo dziecko siądzie cicho sobie tuż przy telewizorze, względnie założy słuchawki, albo fora ze dwora :) A juz jak dziecko mówi do mamy "cicho bo nie słysze policjantów z majami" no to sorry.... (przypadek autentyczny, po co wymyślać) Albo że dziecko ustępuje mijsca na najwygodnieszym fotelu mamie lub tacie jeśli chce tam usiąść, bo mama i tata ciężko pracują i są zmęczeni.
Nie mam na myśli że rodzice są najwazniejsi w sensie ważności, tylko że ich słowo się najbradziej liczy, a małe smarki muszą się dostosować. Mam 1000 przykładów na to, że taka sytuacja jest dobra dla dzieci i one wtedy czują się bezpieczne. U mnie tak było i nigdy się nie czułam z tego powodu jakaś gorsza, tlyko po prostu czułam się dobrze wychowana :) Nie przerywałam starszym kiedy mówili, przy gościach siedziałam cicho dopóki ktoś mnie nie zagadnął, bawiłam się cicho no i kurcze wiedziałam na czym stoję. Miałam Rodziców Wielkich Mega Super Gości którzy byli najważniejsi, i trzeba było ich słuchać i tyle. To wcale nie wyklucza tego,że zawsze czułam się przez nich szanowana, zawsze mnie wysłuchiwali, liczyli z moim zdaniem, zawsze tłumaczyli mi wszystkie zakazy i nakazy z czego wynikają i odpowiadali poważnie na moje pytania.

Pozdrawiam


Aga
 
Zgred po Twoich postach nikt nie ma odwagi napisać, hi, hi... Ale dzieki, napewno mnie zmotywowałas! Ja własnie szukam sposobów na mojego 7 miesięczniaka bo doprowadza nie do szału! Jest już bardzo kumaty i jęczy jak mu nie chcę dac np książki... Potrafi pół godziny za nia jęczeć. W ogóle jest kochany, cudowny, pogodny, itp, ale nie daje mi chwili cały czas chce byc przy mnie, może powiesz mi jak go odseparować od siebie? Chcę go nauczyć, aby zajmował się sobą!
Jestem konsekwentna, dzis od 4 do 5.20 w nocy śrdenio co 2 minuty kładłam go w łóżeczku, aby zasnął, bo wstałwał i jęczał. Ostatnio mu sie tak przewidziało i wstaje w nocy bez powodu... Przynosze go milion razy od wózka w korytarzu do którego nie może chodzić... Kurcze, dopiero uświadomiłam sobie, ze mój kochany synek to po prostu...dziecko! Do tej pory miałam zero problemów, al teraz to jęczenie doprowadza mnie do szału. I przecież będzie więcej wymuszał i mnie sprawdzał...
 
Moa: Poniosło mnie :) Gaduła ze mnie po prostu. Poza tym wiesz jak jest... Łatwo teoretyzować. :)

Ja muszę sobie kupić książkę o rozwoju emocjonalnym i psychicznym dizecka. Czy ktoś może jakąś polecić? Dziecko ma różne etapy, etapy buntu, etapy "nie", etapy "dlaczego"... No i chciałabym wiedzieć żeby móc się przygotować i nie spanikować!

Ja też mam 7mio miesięczniaka od dzisiaj!! :) Tzn skończone ma 7 a idzie mu już 8 miesiąc.

Moja Mama powiedziałą że mi w wychowaniu będize sprzyjać wrodzone lenistwo i coś w tym jest :) Na przykład nie będize mi się chciało sprzątać za moje dziecko czy przez lata całe podcierać mu pupy....

Aga
 
Zgred
Została mi polecona taka ksiązka:

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły

Adele Faber, Elaine Mazlish.
Miałam dzis pojechac do Empiku, ale nie wyszło, jutro po nia pojadę, kosztuje ok 23 zł. Dam znać. No i czytam "Język dwulatka" T.Hogg
Jabyś coś wyszukała to tez daj znać. Ja lubie wychowywac dziecko "Ksiązkowo", wiedząc co z czego sie bierze, a nie na wyczucie.
 
Moa: Poniosło mnie :)

Moja Mama powiedziałą że mi w wychowaniu będize sprzyjać wrodzone lenistwo i coś w tym jest :) Na przykład nie będize mi się chciało sprzątać za moje dziecko czy przez lata całe podcierać mu pupy....

Aga

I tu się zgadzam ,bo ciut leniwe mamy wychowaja bardziej zaradne dziecko ,bo bedzie musiało duzo rzeczy robic samo ,zeby mu dobrze było ,takie mamy nie wyreczaja dziecka we wszystkim ,bo sa za leniwe ,a dziecko gdy tylko ma okazję samo się wielu rzeczy moze nauczyc ,mama musi mu dac szanse .

moje dziecko je samo ,samo juz się potrafi rozebrac i usiaść na nocnik ,potem stara się jak może sama ubrac ,ale tu jeszcze musze ciut pomóc, nie wyobrażam sobie zakładac jej w dzień pieluch ,myc tyłek po kupce ,czy karmic ja łyzeczka i namawiac ,no jeszcze jedna,albo jeszcze usypiac ,i mysle ze mojej córce jest z tym dobrze i mi tez ,a za kozda samodzielnię zrobiona rzecz dostaje ode mnie brawa i usciski ,czasem jakis łakoc ,ale to rzadko ,zeby czasem nie myślała ,że zawsze cos dostanie ,bo jak nie dostanie to przestanie to robic

w wychowywaniu trzeba miec duzo taktu i cierpliwości.
 
Ja juz lekture jezyka dwulatka mam za sobą ,teraz chce kupić sobie ksiązkę superniani ,ale wielu ciekawych rzeczy doweidziałam sie z książki DZIECKO jakiegos amerykanskiego autora BOCK ,ta książkę mozna kupić ,sa wznowione wydania ,ja dostełam takie stare jak swiat od wujka który juz dzieci ma dorosłe i to tam wielu rzeczy się dowiedziałam ,polecam
 
reklama
Noelia wilekie gratulacje Twoja córcie wiele potrafi jak na swój wiek, ja tez będe chciałą aby Kuba był jak najbardziej samodzielny! I ja tez troszke z tych leniwych, hi,hi :)
 
Do góry