reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

karmienie dziecka bez mojej wiedzy

U nas mąż mnie niby poparł, ale chyba bez pełnego przekonania. Boję się, że jak sprawa stanie na ostrzu noża to ulegnie teściowej 🙁
No to trudno, to Twoje dziecko i Ty stój twardo przy swoim. U nas też jest tak, że to głównie ja zwracam uwagę w różnych kwestiach i oczywiście, że jestem tą najgorszą i "chcę skłócić całą rodzinę" :p Dodam, że przed urodzeniem synka miałyśmy z teściową fajną relację ;)
 
reklama
Powiedzcie proszę czy przesadzam. Teściowa dzisiaj próbowała nakarmić mojego 7-miesięcznego synka pączkiem, chociaż już kiedyś mówiłam jej, że nie zgadzam się na karmienie dziecka za moimi plecami. Kiedyś już próbowała napoić go kompotem, było to zanim w ogóle zaczęliśmy rozszerzanie diety. Nie chcę zabraniać jej kontaktów z wnukiem, ale chcę żeby odbywały się wyłącznie w mojej obecności skoro nie liczy się z moimi zasadami odnośnie dziecka. Czy Waszym zdaniem mam rację czy przesadzam?
Masz rację i nie przesadasz.
Ja swoim rodzicom i teściom po prostu powiedziałam, żeby wpierw zawsze mnie zapytali czy mogą dać to czy to, bo są produkty po których dostaje wysypki, boli go potem po paru godzinach brzuszek, ma np zaparcia , albo dostaje biegunki
( kłamstwa, ale działają )

Ja nie powiem, bo moi rodzice też nie są święci i robią pewne rzeczy, których strasznie nie pochwalam. Ale no stety niestety tacy są dziadkowie, wiedzą swoje lepiej bo KIEDYŚ ... kiedyś tego nie było, kiedyś tak robiono, a bo kiedyś myśmy wam to i to robili albo to dawali i nic wam nie było .
Kto nie zna takiej śpiewki 😅?

Także jedynie daj do zrozumienia, że dziecko po pewnych rzeczach źle się czuje, że to ty na codzień go masz przy sobie i już wiesz co mu szkodzi, co nie jest dobrze przyswajane, że ma potem problem np z kupką itp.
Jeśli powie się dziadkom : nie dawaj pączka bo to tłuszcz i cukier to oni i tak tego nie zrozumieją, bo dla nich pączek to sama radość 😋
Jeśli powiesz, że po cieście z drożdżami dostaje wysypki albo ma potem zatwardzenie to inaczej na to spojrzy.
W każdym razie u mnie takie drobne kłamstwa działają dużo lepiej, niż mówienie że " tego nie bo to jest sam cukier" .
 
Powiedzcie proszę czy przesadzam. Teściowa dzisiaj próbowała nakarmić mojego 7-miesięcznego synka pączkiem, chociaż już kiedyś mówiłam jej, że nie zgadzam się na karmienie dziecka za moimi plecami. Kiedyś już próbowała napoić go kompotem, było to zanim w ogóle zaczęliśmy rozszerzanie diety. Nie chcę zabraniać jej kontaktów z wnukiem, ale chcę żeby odbywały się wyłącznie w mojej obecności skoro nie liczy się z moimi zasadami odnośnie dziecka. Czy Waszym zdaniem mam rację czy przesadzam?
Haha pączkiem ? Jakby dała startą, czy ugotowaną marchewkę, to może bym się powstrzymała od komentarza, ale jakby dała jakikolwiek słodycz, to chyba bym się na nią rzuciła. No bez przesady... Wogóle brak poszanowania dla matki, to coś karygodnego, A pączek dla takiego malucha ?? Cyrk. Moja teściowa niestety nie żyje, ale myślę, że nie dopusciłaby się czegoś takiego. Natomiast moja matka ma cechy przywódcze i owszem mogłabym się po niej spodziewać takiego zachowania, ale już dawno mocno zakreśliłam granice (w przeciwieństwie do mojej siostry, która musi mieć mamę cały czas pod ręką), więc nie pozwala sobie na jej przekraczanie.
Podsumowując, nie przesadzasz. Zrób coś z tym najlepiej jak najszybciej, bo Wam na głowę wejdzie.
 
Masz rację i nie przesadasz.
Ja swoim rodzicom i teściom po prostu powiedziałam, żeby wpierw zawsze mnie zapytali czy mogą dać to czy to, bo są produkty po których dostaje wysypki, boli go potem po paru godzinach brzuszek, ma np zaparcia , albo dostaje biegunki
( kłamstwa, ale działają )

Ja nie powiem, bo moi rodzice też nie są święci i robią pewne rzeczy, których strasznie nie pochwalam. Ale no stety niestety tacy są dziadkowie, wiedzą swoje lepiej bo KIEDYŚ ... kiedyś tego nie było, kiedyś tak robiono, a bo kiedyś myśmy wam to i to robili albo to dawali i nic wam nie było .
Kto nie zna takiej śpiewki 😅?

Także jedynie daj do zrozumienia, że dziecko po pewnych rzeczach źle się czuje, że to ty na codzień go masz przy sobie i już wiesz co mu szkodzi, co nie jest dobrze przyswajane, że ma potem problem np z kupką itp.
Jeśli powie się dziadkom : nie dawaj pączka bo to tłuszcz i cukier to oni i tak tego nie zrozumieją, bo dla nich pączek to sama radość 😋
Jeśli powiesz, że po cieście z drożdżami dostaje wysypki albo ma potem zatwardzenie to inaczej na to spojrzy.
W każdym razie u mnie takie drobne kłamstwa działają dużo lepiej, niż mówienie że " tego nie bo to jest sam cukier" .
A ja uważam, że kłamstwa nie są wyjściem z sytuacji. Po pierwsze zwyczajnie robią z człowieka kłamcę, a po drugie co to za świat, jeśli trzeba się posuwać do kłamstwa, aby dbać o swoje dziecko. Rodzić ma do tego prawo i najlepiej jak je wyegzekwuje. Wolałabym nie odwiedzać rodziców, czy teściów, niż robić to, a przy tym musieć kłamać.
 
Moja teściowa ma dosłownie świra na punkcie jedzenia. Ok, rozumiem, że to jest jej język miłości i tak okazuje nam swoje uczucia, ale robi to do przesady. Któregoś razu przyjechaliśmy do teściów na obiad i teściowa od wejścia przywitała nas słowami, że odlała rosołku dla naszej pół rocznej córeczki. Powiedziałam jej, że rosołu jeść jeszcze nie może. Zapytała, to może samą marchewkę? To powiedziałam, że gotowaną w wodzie tak, z rosołu nie. Za chwilę w rozmowie zaczęła znowu swoje teksty może by wnusia rosołku zjadła z marcheweczką. Powtórzyłam swoje NIE. Za jakiś czas zaczęła gnieść marchewkę na talerzyku i spytała czy może jej to dać? Zapytałam czy to ta marchewka z rosołu to potwierdziła. Powórzyłam jej, że to dla dziecka nieodpowiednie. Na prawdę byłam opanowana, bo wiem, że ona długo tak potrafi, ale jak ona zza moich pleców wyciągnęła rękę z marchewką na łyżeczce i chciała jej to do buzi wsadzić to nie wytrzymałam! Nosz ile można odmawiać!! Mąż musiał z nią porozmawiać, bo by chyba do rękoczynów doszło. Zapytał dlaczego chcę zepsuć nasze dobre relacje i czy naprawdę uważa, że jestem złą matką, bo nie daje dziecku niektórych rzeczy do jedzenia.
Także rozumiem Cię doskonale i uważam, że im szybciej postawisz granice tym lepiej. Niech wie od samego początku, że to rodzice ustalają reguły.
 
Moja teściowa ma dosłownie świra na punkcie jedzenia. Ok, rozumiem, że to jest jej język miłości i tak okazuje nam swoje uczucia, ale robi to do przesady. Któregoś razu przyjechaliśmy do teściów na obiad i teściowa od wejścia przywitała nas słowami, że odlała rosołku dla naszej pół rocznej córeczki. Powiedziałam jej, że rosołu jeść jeszcze nie może. Zapytała, to może samą marchewkę? To powiedziałam, że gotowaną w wodzie tak, z rosołu nie. Za chwilę w rozmowie zaczęła znowu swoje teksty może by wnusia rosołku zjadła z marcheweczką. Powtórzyłam swoje NIE. Za jakiś czas zaczęła gnieść marchewkę na talerzyku i spytała czy może jej to dać? Zapytałam czy to ta marchewka z rosołu to potwierdziła. Powórzyłam jej, że to dla dziecka nieodpowiednie. Na prawdę byłam opanowana, bo wiem, że ona długo tak potrafi, ale jak ona zza moich pleców wyciągnęła rękę z marchewką na łyżeczce i chciała jej to do buzi wsadzić to nie wytrzymałam! Nosz ile można odmawiać!! Mąż musiał z nią porozmawiać, bo by chyba do rękoczynów doszło. Zapytał dlaczego chcę zepsuć nasze dobre relacje i czy naprawdę uważa, że jestem złą matką, bo nie daje dziecku niektórych rzeczy do jedzenia.
Także rozumiem Cię doskonale i uważam, że im szybciej postawisz granice tym lepiej. Niech wie od samego początku, że to rodzice ustalają reguły.
O Boże 😳 Chyba mamy tą samą teściowa. No wypisz, wymaluj moja.

Przykładowa sytuacja. Dziecko bawi się na macie piankowej. Babcia pyta czy może dać mu poduszeczkę pod głowę. Mówię, że nie. Dziecko podczas zabawy na macie nie potrzebuje poduszki. Chwilę później babcia przynosi ze strychu taką malutką, cieniutką poduszeczkę. To może chociaż taką? Nie. Dziecko nie potrzebuje poduszki, a poza tym ta jest że strychu, mocno zakurzona. To może chociaż dam mu ją na chwilę do zabawy? Nie, ona jest brudna a dziecko ma swoje zabawki. Niewiele później patrzę, a poduszka stoi na skraju maty, oparta o ścianę. Na moje pytanie co tam robi ta poduszka babcia mówi, że mu ją tam postawiła żeby chociaż sobie popatrzał bo poduszka ma takie ładne wzorki.🥴
 
Ostatnia edycja:
Twoja teściowa i tak poszła łagodniej niż moja, kazała mi 5 miesięcznemu dziecku SMAZYC już mielone na obiad 😎😎

Masz rację. To Twoje dziecko i Ty decydujesz co może jeść, a czego nie. Jak nie będzie szanować Twoich zasad nie zostawiłabym jej dziecka nawet na minutę.
 
A jeszcze najśmieszniejsze jest to, że przed ciążą teściowa opowiadała mi jak to ona się z własną teściową nie mogła dogadać, że tamta jej się wtrącała w życie gdzie tylko się dało. 🤦🏻‍♀️
Zapomniał wół jak cielęciem był..
 
reklama
A jeszcze najśmieszniejsze jest to, że przed ciążą teściowa opowiadała mi jak to ona się z własną teściową nie mogła dogadać, że tamta jej się wtrącała w życie gdzie tylko się dało. 🤦🏻‍♀️
Zapomniał wół jak cielęciem był..
matko moja to samo! Jeszcze opowiadała, że szybko musiała się wyprowadzić, bo nie mogła znieść rad i wtrącania 🤣
 
Do góry