może to ncos wyjasni
podam linka do fajnej strony można sie tez skonsultowac z doradca laktacyjnym ja dzięki tym telefonom do niej nadal karmię i nawet troche rozumię o co chodzi w karmieniu piersia a wcześniej nie było to takie oczywiste
Karmienie butelką - Forum dyskusyjne | Gazeta.pl
Z tymi ,,pustymi”, przepraszam za wyrażenie ,,sflaczałymi” piersiami wieczorem
to jest czasami tak:
* laktacja w którymś momencie zaczyna sie normować czyli dopasowywać do potrzeb
malucha - a to oczywiście oznacza, że piersi stają się miękkie w przerwach
między karmieniami
* najszybciej do tej normalizacji dochodzi w ciągu dnia; w nocy i nad ranem
zdecydowanie później (to za sprawą wyższego poziomu prolaktyny właśnie wtedy).
* czyli mamy sytuację, w której widać przed południem pełniejszą pierś - każda
z nas myśli wtedy ,,Ooo, mam mleka tyle, że na pewno wystarczy dla dziecka”;
karmimy więc spokojnie, maluch się najada i albo usypia albo spokojnie zajmuję
się interakcją ze światem a właściwie najchętniej z mamą;
wszystko zmienia się po południu kiedy to piersi stają się - według nas
oczywiście - zbyt miękkie. Każda, no może prawie każda kobieta która karmi
piersią myśli wtedy ,,Mam ,,za mało” mleka”. I zaczyna się niepokoić co też ten
biedny mały ludzik zje. Niespokojna mama = niespokojne dziecko. Niespokojne
dziecko = awanturka przy karmieniu, szarpanie z piersią, odpychanie od piersi
itp. Wtedy mama denerwuje się jeszcze bardziej i mleko które się produkuje (NA
PEWNO JEST W PIERSI) ma problem z wypłynięciem, bo zdenerwowanie zaburza odruch
oksytocynowy czyli ten, który odpowiada za transport mleka ( i za mrowienie w
piersiach zresztą też - ale tu uwaga: nie każda kobieta i nie przez cały okres
karmienia piersią musi odczuwać to mrowienie).
* do tego jeszcze dokłada się nasze kochane maleństwo, które w pierwszych
trzech miesiącach życia cierpi na - jak mawia jedna moja koleżanka - wieczorne
odrykiwanie niemowląt; już tłumaczę co to takigo. Otóż mały człowiek ma
niedojrzały układ nerwowy i w związku z tym nienajlepiej radzi sobie ze
wszystkimi bodźcami, które do niego docierają przez cały dzień. Rano jest
jeszcze jako tako, w południe też jeszcze można wytrzymać, ale po południu i
wieczorem granica wytrzymałości już jest zwykle przekroczona. To oznacza, że
ludzik zaczyna być niespokojny, częściej domaga się karmienia, bo po pierwsze
nie ma to jak odreagować niepokój przy kochanej mamie (tu pojawia się pewien
problem z odreagowaniem, bo mama wieczorem choć ciągle kochana, to jednak
trochę zmęczona i zaniepokojona czy maluch będzie miał co zjeść), a po drugie
jak jest niespokojny to i je niespokojnie, więc bardzo często i po trochu (to
częste wieczorne karmienie ma dwie konsekwencje: 1. krótka przerwa między
karmieniami niepokoi mamę, bo maluch nagle bardzo często chce jeść, a tu nie
widać zbierającego się w piersiach mleka; 2.jak taka sytuacja trwa przez kilka
godzin to jest to bardzo mocny sygnał dla piersi, by zwiększyły produkcję mlek,
a to w połączeniu z wyższym poziomem prolaktyny w nocu, rano daje efekt dużych
pełnych piersi).
I cała ta ,,karuzela” rozkręca się coraz bardziej - zmęczony maluch chciałby
usnąć ale nie może bo chce najpierw zjeść, a zjeść spokojnie nie może, bo jest
za bardzo zmęczony. Do tego oczywiście nerwy biednej mamy też już są na
wyczerpaniu.
Jakoś trzeba spróbować sobie z tym poradzić. Niektóre kobiety pilnują
zdecydowanie ograniczyć ilośc bodźców docierających do maluszka już wczesnym
popołudniem. Inne ucinają sobie krótką drzemkę w dzień korzystając z pomocy
babci, którą wysyłają z ludzikiem na spacer. Dzięki temu wieczorem tylko jedna
osoba z pary mama-dziecko jest bardzo zmęczona. Można oczywiście spróbować
skorzystać z pomocy wspomagaczy takich jak np. herbatka z melisy, syrop
melisal. A jak to nie pomaga to co tam niech będzie lampka czerwonego wina.
Oczywiście przyczyn tych ,,piersiowych” problemów może być więcej np zaburzenie
techniki ssania. Jeśli więc którakolwiek z Pań ma jakiekolwiek wątpliwości to
zapraszam gorąco do telefonowania (