Ja na początku jadłam prawie wszystko i synek był bardzo niespokojny itd. Moja mama mówiła mi, że to normalne itd ze dziecko takie jest......k.....wa, że ja się jej słuchałam. Potem byliśmy u lekarza, który kazał zmienić dietę na bardziej restrykcyjną i co się okazało, że dziecko się uspokoiło (przynajmniej tak mi się wydaje) spało dłużej itd. W święta moja rodzinka przy stole nabijała się ze mnie, że nic nie jem i było zjedz to zjedz tamto, że przesadzam itd. tak więc jadłam i rybkę ciasto, susz, i inne rzeczy pomijając oczywiście smażone i te podstawowe, które szkodzą. Wczoraj u znajomych też rybka, sałatka warzywna itd. A dziś-dzis mi dziecko nie spało od 12.30 po południu z przerwami na małe drzemki, śpi tylko na nas brzuszek do brzuszka. Ja wieczorem złapałam snu od 21 do 24 a w tym czasie mąż też spał a mama z nim skakała. Obudziłam się a mały wciąż płakał. Myślałam, że ze złości pozabijam tych wszystkich ludzi, którzy jak diabły mnie kusili (a teraz mówią, że przecież ja mam swój rozum)





Sama w kibelk mam jakieś zatwardzenie, że aż mi znowu hemoroidy powychodziły (ale to już inna bajka).
Mam pytanko ile mój pokarm będzie "skarzony"?????????????????
Jestem zła na cały świat. Czy mam wylewać moje mleczko, które ściągnęłam?
I jeszcze jedno-skąd mam wiedzieć, czy to rzeczywiście jest synek nie spokojny po mojej "diecie"? Może ma taki dzień? Może kupki nie może zrobić? To wszystko są domysły, bo ja nic nie wiem.