Witajcie kochane. Anulka doniosła mi, ze o mnie pytacie to jestem. Przez ostatnie 8 tyg. mało bylam na BB. Ciągle mdłości, wymioty, zawroty glowy, omdlenia. Komp to potęgowal więc staralam się nie włączać. To wszystko potęgowała jak sie okazało tarczyca, która ujawniła mi się za sprawą hormonów ciążowych. Nie pomagały nawet leki przeciwwymiotne. I zdażało mi się nawet 9 razy dziennie przytulac porcelankę. Groził mi juz szpital i kroplówki , ale udało się uniknąć. Teraz jestem cały czas na lekach i ciut mi lepiej, chociaz dalej mnie męczą mdłości. Dziś mam wizytę u endokrynologa, może coś poradzi. Na razie chudnę zamiast tyć i mam już -4,5 kg. Na szczęście z maluszkiem dobrze. Rośnie jak nalezy , wszystko rozwija się doskonale a przezierność w normie. W czwartek mam wyniki testów Pappa , więc trzymajcie kciuki. No i pan , który robił mi Usg genetyczne pokazał nam małego siusiaka , więc najprawdopodobniej to synek. Usg w klinice do której mnie skierowano ze względu na ciązę wysokiego ryzyka ( wywiad rodzinny, poronienia i wiek) to taka maszyna, ze nawet było widac kręci i paluszki maluszka. Podglądaliśmy go przez 40 minut i jest szansa, ze gin się nie mylił co do płci.:-)
Powiem wam jeszcze, że wiedziałam, ze mogę czuć się źle ale, ze aż tak to nie przypuszczałam. Wszelkie moje plany co do odżywiania i przezywania ciązy poszły do lamusa i ciesze się, ze jem cokolwiek. Przesypiam większość dnia i błogaosławię L4.
Buziaki dla was i ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~