No witam ...
Wpadam na chwile,tak dla przypomnienia...sie
Hmm,ja tez mam dosc diety ,tzn. pilnuje sie i staram sie nie objadac ale juz nie chce mi sie o tym gadac

porazka jakas u mnie......widze,ze nikt za mna nie tesknil,bo i nie ma za czym,co nie??

wiecznie tylko marudze...

i dlatego sie nie odzywalam...
Dzisiaj kupilsmy nowe auto i jakos w nastepnym tygodniu jade do polski,nie zebym jakos specjalnie chciala bo urlop to mi sie w Hiszpanii marzy a nie w polsce no ale...musze wyjsc z domu bo do glowy dostane

tez potrzebuje odskoczni,pranie,gotowanie i sprzatanie wylazi mi po prostu bokiem a ze nie mam dokad sie wybrac by pojechac w pizdu z tego domu wiec jade do siostry do PL...do mojej kochanej siostry-przyjaciolki,przy niej naladuje akumulatorki.
Choroba moja pozostawila po sobie - 1 kg. Ale wiecie my naprawde mamy schizo z tym kilo w te czy wewte...ostatnio zwazylam sie rano to mialam 60,8 a pozniej jeszcze wieczorem (tego samego dnia) i mialam 62,7

co prawda to bylo na wadze u tesciowej a nie na mojej ....ale podejrzewam,ze na mojej byloby podobnie...
Hmm i co tam jeszcze ? cos o strojach kapielowych pisalyscie ...mam jeden ,masakrycznie drogi byl ale juz nie chce go nosic bo wkurza mnie metka XL

bo takie chore rozmiary mieli...i to dobra firma a nie bazarek.Ale mam jeszcze drugi push up i majteczki ladne i luzik...jadac do siory biore go ze soba i licze na pogode

bo u mnie nie ma pogody

i chyba juz nigdy nie bedzie,trace nadzieje na to...

to jeden z powodow tez mojego wyjazdu...mam dosc tej szaro-burej aury i deszczu minimum 5 dni w tygodniu.
A autem zaszaleje

w koncu rozwine skrzydla na autostradzie... zebym jeszcze mlodej z tylu nie miala to byla by bajka ,ale niestety tak dobrze nie ma ,biore ja ze soba

jak zeby inaczej.
Odezwe sie jeszcze zanim wyjade ...tymczasem udanego weekendu ,troche przedwczesnie,no ale...