Westi, będziemy chcieli zacząć z M jak najszybciej to możliwe, kasę zawsze się wykombinuje. W weekend majowy odpoczniemy, później budowa się zacznie, a i w pracy zawsze coś do zrobienia jest. Zleci szybko.
Kochana! My tak zrobiliśmy. Na pierwsze In Vitro poszliśmy z marszu. Mieliśmy 2 tyg na uzbieranie kasy, albo ruszenie jakiś oszczędności. Nie udało sie. Pojechaliśmy na sylwestra do Meksyku za resztę kasy

odpoczac. Odchamic sie. Wróciliśmy. Maz mnie zapakował i kolejnego dnia byliśmy juz w gabinecie. Rozpisaliśmy protokół. W domu kończyliśmy druga czesc budynku. Remont domu na wynajem. Moja firma, firma męża, chora babcia... Nie miałam czasu na porządny sen. O zastrzykach musiał mi telefon przypomnieć, bo nie było na to czasu... Kołowrotek po prostu

i co na test nasikałam bo otworzyłam szufladę siedząc na "tronie" nasikałam i zapomniałam. Wieczorem opiekowałam sie córka kuzyna, ( babcia zmarła w walentynki)Wyciągając ja z wanny. Młoda wazy 30 kg

ma 6 lat i jest bardzo postawnych dzieckiem. Wycieram ja ręcznikiem, patrzę a tam druga kreska. Blada, bo blada, ale druga

na forum wstawiam zdjęcie, dziewczyny mi gratulują. Do bety jeszcze 3 dni. Patrzę i nie wierze. Kolejnego dnia jadę na targi. Wjeżdżam do LAB odbieram wynik a tam 131 beta.... Szok...
Także kochana

trzeba żyć. A "to"przyjdzie w odpowiednim czasie. Kiedy sie zupełnie o tym zapomnia

przy poerwszym podejściu, oszczędzałam sie. Siedziałam więcej niż sie ruszyłam. Głowa tylko na jednym temacie. A przy drugim pomalowałam sama korytarz, biuro męża

drabina i jazda

....
Nie ma złotego środka....
Trzymam kciuki za Was wszystkie
Bety musza byc pozytywne

buziaki
Napisane na iPhone w aplikacji
Forum BabyBoom