reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

L u t y 2 0 1 1 - nasz wątek codzienny

Oj brzydka pogoda u mnie dzisiaj, niby 12 stopni na + ale tak jakoś ciemno, pochmurnie i zaczyna porządnie wiać. Od wczorajszej wizyty u dentysty chodze z dziwnym gorzkim posmakiem w ustach przez plombę przez co nawet jeść mi sie nie chcę, dzisiaj po południu wizyta u okulisty, ciekawe co mi powie na temat porodu, przed pierwszym pani doktor stwierdziła, że koniecznie muszę rodzic przez cc, bo od wysiłku przy porodzie naturalnym może odkleić mi się siatkówka, i wypisała mi nawet kartkę do cc tylko na tej kartce napisała mi, że wskazaniem do cc jest krótkowzroczność, to nie wystarczy, w efekcie rodziłam naturalnie ( z czego jestem bardzo zadowolona), na szczęście wzrok mi sie nie pogorszył i nie oślepłam, ale teraz idę do innego lekarza nigdy nie zaszkodzi mieć drugą opnie. Dzidziuś jest dzisiaj dziwnie spokojny, prawie wcale nie kopie, a mi tak brak tych kopniaczków bo już tak do nich przywykłam.
 
reklama
Witam Panie:-)
Opisze wam mój wczorajszy dzień,nie wspominając o tym,że mam LEŻEĆ:-D
A więc,o 8 rano leciałam z synem do dentysty,bo przez weekend po ścianach chodził,a on nie dał sobie nic zrobić,bo się boi(ma 14 lat)myślałam,że oszaleje:wściekła/y:
O 12 jechałam na wizytę do ginekologa,oczywiście znowu mnie na liście nie było(to już 3 raz)więc znowu nerw konkretny:wściekła/y:Weszłam do gabinetu o godzinie 14:szok:i to że nic się u mnie nie zmieniło,to jedyna dobra wiadomość;-)
Wracając do domu odbieram tel ze szkoły:pani syna ktoś kopnął w palec,trzeba go odebrać i jechac z nim do szpitala(wspomnę tylko,że w tamtym tyg ktoś go przewrócił i spadła na niego ławka i też musiałam po niego lecieć ma 12 lat).Także wyobraźcie sobie moją reakcję.Byłam na jednym kawałku chleba,a siku to mi sie tak chciało,że myślałam,że pękne:-(No to poszłam do szkoły,przeleciałam się 3 razy po 3 piętrach,bo nikt nie wiedział,gdzie on siedzi:crazy:Odebrałam przy okazji córkę no i w domu byliśmy po 15.Tylko zjadłam i jechaliśmy do szpitala(godz 16),a tam oczywiście ludzi!!!!!!!! Ale jakoś tak dość sprawnie im szło,że zajęło nam to 2 godziny,palec skręcony i tylko szynę założyli,a mi się tak słabo w tym gabinecie zrobiło,że myślałam,że zaraz wyląduje piętro wyżej na patologii:-(
W domu byliśmy przed 19 i od razu do łóżka,mówię wam,że myślałam,że urodzę tak mnie wszystko bolało:-(
Najlepsze jest to,że mój gin do mnie powiedział na wizycie,że chyba więcej leżę i odpoczywam,a ja że oczywiście:-D
Tak wyglądał mój wczorajszy dzień;-)
A dziś czuję się dobrze,poza tymi bolącymi żebrami:shocked2:
Mam nadzieję,że was nie zanudziłam:rofl2:
Miłego dnia życzę:-)
 
witam i ja dzisiaj
oj, poczytałam was trochę, bo natworzyłyście wczoraj wieczorem, ze hej :)
odnośnie odżywiania, jestem za tym, żeby za wcześnie nie wprowadzać nowych smaków do diety dziecka, bo dzieci są różne, i skąd możemy mieć pewność, czy akurat nie trafi na nasze, że rozwinie mu się jakaś nie daj boże alergia, celiakia czy inne cudo...
słoiczkom też ufam bardziej niż sklepowym i targowym warzywom i owocom, bo te drugie z reguły są pryskane, żeby przyspieszyć ich wzrost, a potem żeby się nie psuły... co innego warzywka z własnego ogródka i owoce z własnego sadu, gdzie ma się naprawdę pewność że nie były skażone chemią, te stawiam na pierwszym miejscu....
ja trochę gotowałam małemu z takich swojskich warzywek i mięska królika, a potem jak poszłam do pracy przerzuciłam się na słoiczki, póki dziecko nie było na tyle duże, żeby jeść z nami... było to dla mnie wygodne, bo jak wracałam z pracy przed osiemnastą, to zamiast stać w kuchni przy garach wolałam spędzić ten czas z dzieckiem, z którym nie widziałam się przez cały dzień, a w nocy trzeba było trochę zregenerować się snem..., po słoiczkach mojemu małemu nic nie było, a nieraz jak zjadł coś niby "normalnego" to pobolewał go brzuszek albo miał wysypkę
odnośnie doprawiania, to póki co nie mam zamiaru dosalać i docukrzać potraw, bo dziecko ma jeszcze niedojrzałe nerki i układ trawienny i nie poradzi sobie tak jak starszy z unicestwieniem nadmiaru... będzie mieć całe życie na poznanie tych smaków... co za wcześnie to niezdrowo, nie ma się co spieszyć, bo uszkodzenia mogą mieć konsekwencje dopiero w dorosłym życiu... za to można używać ziółka, ale sądzę, że też nie ma się co spieszyć... w końcu nasze maleństwa naprawdę mają całe życie przed sobą, a dopóki nie pokażemy im smaku słonego czy słodkiego, to ich nie znają i dla nich jedzonko niedoprawione będzie smaczne

miłego dnia ze słoneczkiem, dziewczynki :)
 
agunia, ty nasza bohaterko :)
czasem jest taki dzień, gdzie wszystko wali się na raz na łeb, ale dobrze że wszystko się zakończyło w miarę pomyślnie i nie wylądowałaś na tej patologii :)
odpoczywaj teraz :)
 
Witam i ja.
Za mną kiepska noc. Bolały mnie nogi i w ogóle czułam się jak na @. Nie wiem czy to efekt wczorajszej dłuższej przechadzki, czy coś mi się tam rozciąga albo nie daj co dzieje nie tak, ale dziś mam wizytę, więc się dowiem. A może tak reaguję na wizytę właśnie, bo nie ukrywam, że stresuję się nieziemsko (jak za każdym razem zresztą).

Co do dyskusji, która się rozkręciła. Każdy może mieć swoje zdanie w tej czy innej sprawie. Ale szczerze, to drażni mnie tak ostre podejście, rzucanie złośliwości i uszczypliwe uwagi (może tylko ja tak to odebrałam, nie wiem) i faktycznie najlepiej pozostawiać takie posty bez komentarza... Więc i ja już zamilczę na ten temat.

Agunia31, to sobie poleżałaś. Ale dziś proszę się zastosować do zaleceń lekarza, dobrze? No ;-)
 
Czesc Dziewczynki!
Ciezko Was bylo nadrobic od wczoraj wieczorka, no i niestety niezbyt milo czytalo sie te slowne potyczki, ja rozumiem ze kazda ma swoje zdanie, ale trzeba po prostu sobie to uswiadomic i odpuscic! Bo tutaj mamy sie wspierac i pocieszac!
Poza tym spałam swietnie, a mala strasznie sie kreci czasem to juz nawet sie denerwuje ze mogla by sie uspokoic hehehe :D
Milego dnia Wam zycze i spokojnego dla tych zalatanych buziaki
 
Oj dziewczyny, strasznie dużo piszecie :)

Moja nocka była dość spokojna i nawet wstałam bez bólu pleców, ale chyba jest to zasługą kocyka zwiniętego w rulonik i położonego wzdłuż ciała (zamiast poduszki) od głowy do stóp. Podtrzymywał mi delikatnie brzuszek i chyba temui nie miałam bóli.

Dzień w pracy... dziś spokojnie bo nie ma gł. księgowej i mamy z koleżanką luzik.
Szefowa za dużo nie chce więc naprawdę dość dobrze jest dzisiaj.

Wczoraj namówiłam męża na wizytę w Galerii tylko po to by mu pokazać wózek który upatrzyłam sobie jakiś czas temu. Ucieszyłam się jak znalazłam w necie info że do tego wózka można dokupić pasujące nosidełko do wpinania :) W sumie najlżejszy wózek jaki znalazłam: 10,5 kg z gondolką a 9 kg ze spacerówką :) Bardzo sprytny no i mężowi się chyba spodobał :)

Pozdrawiam Was
 
a ja od paru dni znów wyżywam się na wszystkich :/ z charakteru jestem wybuchowa ,ale ostatnio to mojemu M dostaje się za nic , osiągniecie maximum zdenerwowania zajmuje mi 3-5 sekund. A po całej akcji przeważnie ryczę jaka ja jestem beznadziejna . Niby mój M rozumie że kobieta w ciąży ma czasami takie ''odchyły'' , ale ja na jego miejscu dawno straciła bym cierpliwość do osoby która za nic używa najgorszych słów.


np.
Mój M otwiera szafę z ciuchami , rozsuwaną , i się drzwi zepsuły ,mówi ''ta szafa jest roz*******o*na, a ja do niego ''sam jesteś roz*******o*y''


Takich przykładów jest mnóstwo ,z tego się akurat śmiejemy ,a raczej mój M teraz mi o tym przypomina.
 
reklama
Mi teraz też wystarczy byle iskierka i wybucham jak wulkan. Przed ciążą byłam wybuchowa, ale teraz, to szok. Biedni nasi mężowie.
 
Do góry