reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Lipiec 2008

Znając moją rodzinkę to też bym miała pielgrzymki do szpitala,ale ja juz zapowiedziałam że kategorycznie nie w szpitalu,dopiero po jakiś 2-3 tygodniach w domu.Do szpitala to moja mama (tata mój szpitali nie znosi a jak przyjdzie to pewnie na 5 min)oczywiście mąż,siostra,teściowie i na tym koniec,nie chce żeby mnie odwiedzał dziadek ani ciotki.Będe potrzebowała spokoju a nie uśmiechania się na siłę
 
reklama
co do szpitala to ja do Natalki jak lezalam nie pozwolilam Nas odwiedzac powiedzialam ze szpital jes dla mnie dla dziecka i taty(no wiadomo dziadkowie) al zadne ciocie wójkowie itp i poobrazali sie ze dziecka nie chce pokazac, a poniewaz mieszkalismy z tesciami to ledwo weszłam do domu a tu juz sie zlatuja teraz mieszkam osobno i poprostu przyjda jak ja bede na silach wczesniej powiedziałam ze przeprosze ale nie....... inni sie obrazili i przyszli po 2 m-cach ale ja mam to gdzies....
Współczuje mamą które maja pełno cioc rosołków i dobrych rad w szpitalu...
 
Ja to nie rozumiem takich ludzi po co się pchają i na siłę chcą kogoś uszczęśliwić.
Ja to się zawsze pytam,kuzynek czy koleżanek:kiedy chcesz żebym Cię odwiedziła,ona podaje mniej więcej termin,potem się umawiamy i jest ok.
W tamtym roku np koleżanka na początku nie chciała aby ktoś ją odwiedzał,fatalnie się czuła po cesarce.Po czym po kilku dniach zadzwoniła żebym jednak przyszła do szpitala bo się nudzi i chciałaby pogadać.
 
Co do szpitala i pierwszych dni, to też w pełni się z Wami zgadzam, z tym, że ja bym zawęziła grono do mamy i sióstr, natomiast teściowie to może niekoniecznie:-p Ale i tak nie sądzę, żeby się zebrali, i zapewne jak zwykle ograniczą się do wygłaszania jedynych słusznych rad na bezpieczną odległość:-)
 
Heksa, a 2 lata życia z Natalką nie sprawiło, że mąż "dorósł"? Może pierwsze dziecko było szokiem dla Was obojga, a przy drugim oboje jesteście bardziej doświadczeni? Nie bierz na siebie całego obciażenia, bo i tak to Ty chodzisz w ciaży i Ty się na codzień Natalką zajmujesz, więc nie musisz tez tylko Ty starać sie, żeby małżeństwo super grało. Dzielna kobietka z Ciebie i szkoda, żebyś się tak psychicznie zajeżdżała, wiec trzymam kciuki, żebyś tym razem przyjemnie się rozczarowała po porodzie:)
 
ja po cc pierwszy dzien lezałam i patrzyłam na dzidzie i szczesliwego męza..... i naprawde nie wiem skąd miała bym brac sile wyglądac cacy i sie usmiechac do odwiedzających... na drugi dzien moglam wstac i cały czas byłam z dzidzia i próbowałam karmic, i nikt nie przeszkadzal nikt nie włazil.... trzeci dzien to juz spalam z dzidzia odpoczywałam i zbieralam sily na powrót do domu.... w czwarty wychodzilysmy.........

survivor26 tesciowie.... mój nieulubiony temat.... ja wlasnie mam nadzieje ze dotrzymam do konca czerwca bo moja tesciowa 30 wyjezdza na miesiac a nie bardzo odpowiada mi jej karakterek zeby urodzic wczesniej i przezywac stresy wiec jak dotrwam do konca maja to czerwiec przetrwam z czystej złosliwosci....:-D
 
o jak ja uwielbiam temat teściów;-) moi na razie są nieszkodliwi, a to dlatego że nie mam ich na co dzień :-) ale podejrzewam,że jak się Dzidzia urodzi to teściowa będzie częstym gościem i nie wiem czy to przetrwam:sorry2: Heksa jak ja tu czytam wszystkie Twoje posty, wielki "szacun" dla Ciebie - naprawdę Cię podziwiam i nie cukruję;-) nie wiem jakbym odnalazła się w Twojej sytuacji bo ja ogólnie jestem słaba i jak coś dzieję się nie tak to usiadłabym tylko i płakała:zawstydzona/y:
 
survivor26 a czy przy małym dziecku mozna dorosnąc?? jesli tak to mój luby to wyjątek a Natalka była planowana bylismy juz 3 latapo slubie i była nasza wspólna decyzja o odstawieniu tabletek....
ale mieszkalismy z jego rodzicami ale niestety to porazka.. ja mam trudny charakter i nie lubie jak ktos ustawia zyci za mnie albo wyrwa mi dziecko z ramion.... dluga historia....to własnie tesciowa mi tak truła o tym mązu i tam on był pod jej skrzydłami teraz mieszkamy sami i mam nadzieje ze to pomoze....

KATE23 to teraz moze tak wygląda ale pierwszy rok po urodzeniu Natalki przepłakalam jak bóbr.... nawet dokumenty o separacji juz miałam w domu.... kaszmar... ale teraz jest inaczej... on chce do rodziców wrócic bo oni kaske maja i on by miał z głowy wydatki na nas i reszte a ja nie... wole skromniej ale bez codziennych pokłonów do pasa za to ze mi ktos cos daje albo pomaga...... dzis od nich bore tylko to co dla Nati, a najlepiej to mówie co jej potrzeba a oni kupuja co uwazaja.. ja kasy nie chce i kłaniac sie tez.... cenie sobie zycie moje po naszemu.Tylko troszke ciezko nam stworzyc to nasze zyccie.....
Dzis juz nie płacze skonczyły mi sie łzy...... ale psychike niestety mam zrytą a po mimo to kocham....

Tesc jesy super tesciowej nie potrafie zdzierzyc.....
 
survivor26 a czy przy małym dziecku mozna dorosnąc?? jesli tak to mój luby to wyjątek a Natalka była planowana bylismy juz 3 latapo slubie i była nasza wspólna decyzja o odstawieniu tabletek.......

No jak nie przy dziecku to kiedy? My musimy dorosnąć i stać się matkami, czy mamy ku temu inklinacje, czy nie. Nie można być synusiem czy córusią swoich rodziców, jak samemu jest się rodzicem... ale faktem jest, że facetom trudniej to przychodzi, bo i mój mąż choć generalnie ukierunkowany na rodzinę założoną, ma czasem problemy z odpępnieniem:baffled: ale od kiedy jestem w ciązy to jednak jakby łatwiej przychodzi mu wypośrodkowanie priorytetów, choć teściowie na wyścigi zapadają na choroby śmiertelne i generalnie starają się odciągnąć uwagę, jak mogą:-p rozmieszkanie się jest zdecydowanie dobrym rozwiązaniem, ja Bogu dziękuję, ze mieszkamy sami, a dom którego szukam bedzie znajdować się w miejscu, z którego maksymalnie trudno jest do teściów dojechać:-)
I generalnie złozyłam sobie w duchu solenne postanowienie, że jeśli mi się syn urodzi, to postaram się wychować go tak, żeby szanował nie tylko własną mamusię, ale przede wszystkim kobietę z którą załozy rodzinę, nawet jeśli mnie jego wybory nie będą odpowiadać;-)
 
reklama
no ja na temat tesciow raczej nic nie napisze- tesciowa zmarla na raka ,ale fajuna z niej byla babka- nie wtracala sie w nasze zycie a tesciu wyjechał do grudziądźa takze daaaaaaaaaaleko od nas.:tak:

co do meza to rozmawialam z nim na ten temat i uswiadomilam ze bedzie ciezko pogodzic dziecko i dom on twierdzi ze to rozumie:sorry2: juz ustalilismy ze te rzeczy ktorych nie bedzie bal sie wykonywac przy dziecku bedzie robil ale nic na sile. Zdeklarowal sie za to ze bedzie pomagal w domowych czynnosciach typu gotowanie i małe sprzątanie (he he ) ja wierze ze podolamy - razem chcielismy tego dzidziusia i bardzo na niego czekamy mysle ze moj maz dorosl juz do roli ojca:happy:
 
Do góry