Tusiaczek2402
Moderatorka
Katka nie ma tak dobrze
karmilam dwa razy, ale praktycznie śpiąc na siedząco
Kasia ja nie mam pojęcia ile karmię, bo albo wtedy czytam forum albo oglądam tv, albo jak dzisiaj śpię.
A Mały je dopóki chce, tzn póki nie Wypluje sutka, czasem jak widzę, że nie ssie to sama go obstawiam. Czasem trwa to kilka minut a czasem dłużej.
Co do rytuałów porannych to przede wszystkim przebranie na dzienne ubranka, coby Młodzież wiedziała kiedy jest dzień, smarowanie maścią buzi, czasem przemywanie oczek, psikanie noska, zależy co tam Malutkowi akurat zrobić trzeba
Nie mamy jakichś konkretnych rytuałów że zawsze tak samo. No i oczywiście po karmieniu:thumbup:
Doti grzyby lubię jeść, od zbierania mam ludzi
Słyszałam że wysyp jest:what:
Spotkała mnie dzisiaj niesamowita historia
Mężu dzisiaj na później do pracy szedł, więc rano wskoczyłam do łazienki się ogarnąć, a mężu ogarniał Młodzież. Jako że Malutek lubi zabawy z tatą na przewijaku to pokrzykiwał sobie radośnie. Mężu też sobie pokrzykiwał, bo oni się tak lubią z Młodzieżą przekomarzać. W końcu Malutek stwierdził że ma dość tych zabiegów i że on by jadł i w płacz. No to ogarnęłam się i wpadam do nich ze swoim a co tu się dzieje? No więc tatuś pokrzykuje, Matka zaciesza do dziecka, dziecko przestało płakać i głośno śmieje się do matki i w tym momencie słyszę walenie w ścianę.
No jak mnie nie targneło, że oddałam dziecko ojcu i biegnę do niej.
Dzień dobry czy wszystko u Pani w porządku? A ta zdziwiona pytaniem, więc kontynuuje, że przyszłam bo pukała i już myślałam że coś się jej stało i wzywa pomocy. No zatkało kobietę
A jak już odzyskała głos to mówi do mnie UWAGA! Bo Pani mąż krzyczy na dziecko!
Trzy głębokie wdechy. .. Na Pani dziecko krzyczy? Bo na moje nie krzyczy.
No
Przypomnę, że to ta sama sąsiadka, która przyszła do mnie w pierwszych dniach bo dziecko płacze i ta sama która urządza godzinne awantury z córką o 5 rano w sobotę, bo córka ma dopiero 26 lat i nie może jechać sama nad morze. Moja ukochana sąsiadka, która zwróciła uwagę mojemu mężowi, że dziecko nie ma czapeczki przy ponad 30stopniach na dworze i która patrzy na mnie z politowaniem, kiedy noszę dziecko w chuście. Uwielbiam tą kobietę, bo jest moją ulubioną rozrywką na urlopie macierzyńskim, ale dzisiaj to już przesadziła.
Sama niech się w głowę puknie.
Żeby była jasność było już grubo po 8, więc o żadnym zakłócaniu ciszy nocnej mowy nie ma.
Kasia ja nie mam pojęcia ile karmię, bo albo wtedy czytam forum albo oglądam tv, albo jak dzisiaj śpię.
A Mały je dopóki chce, tzn póki nie Wypluje sutka, czasem jak widzę, że nie ssie to sama go obstawiam. Czasem trwa to kilka minut a czasem dłużej.
Co do rytuałów porannych to przede wszystkim przebranie na dzienne ubranka, coby Młodzież wiedziała kiedy jest dzień, smarowanie maścią buzi, czasem przemywanie oczek, psikanie noska, zależy co tam Malutkowi akurat zrobić trzeba
Nie mamy jakichś konkretnych rytuałów że zawsze tak samo. No i oczywiście po karmieniu:thumbup:
Doti grzyby lubię jeść, od zbierania mam ludzi
Słyszałam że wysyp jest:what:
Spotkała mnie dzisiaj niesamowita historia
Mężu dzisiaj na później do pracy szedł, więc rano wskoczyłam do łazienki się ogarnąć, a mężu ogarniał Młodzież. Jako że Malutek lubi zabawy z tatą na przewijaku to pokrzykiwał sobie radośnie. Mężu też sobie pokrzykiwał, bo oni się tak lubią z Młodzieżą przekomarzać. W końcu Malutek stwierdził że ma dość tych zabiegów i że on by jadł i w płacz. No to ogarnęłam się i wpadam do nich ze swoim a co tu się dzieje? No więc tatuś pokrzykuje, Matka zaciesza do dziecka, dziecko przestało płakać i głośno śmieje się do matki i w tym momencie słyszę walenie w ścianę.
No jak mnie nie targneło, że oddałam dziecko ojcu i biegnę do niej.
Dzień dobry czy wszystko u Pani w porządku? A ta zdziwiona pytaniem, więc kontynuuje, że przyszłam bo pukała i już myślałam że coś się jej stało i wzywa pomocy. No zatkało kobietę
A jak już odzyskała głos to mówi do mnie UWAGA! Bo Pani mąż krzyczy na dziecko!
Trzy głębokie wdechy. .. Na Pani dziecko krzyczy? Bo na moje nie krzyczy.
No
Przypomnę, że to ta sama sąsiadka, która przyszła do mnie w pierwszych dniach bo dziecko płacze i ta sama która urządza godzinne awantury z córką o 5 rano w sobotę, bo córka ma dopiero 26 lat i nie może jechać sama nad morze. Moja ukochana sąsiadka, która zwróciła uwagę mojemu mężowi, że dziecko nie ma czapeczki przy ponad 30stopniach na dworze i która patrzy na mnie z politowaniem, kiedy noszę dziecko w chuście. Uwielbiam tą kobietę, bo jest moją ulubioną rozrywką na urlopie macierzyńskim, ale dzisiaj to już przesadziła.
Sama niech się w głowę puknie.
Żeby była jasność było już grubo po 8, więc o żadnym zakłócaniu ciszy nocnej mowy nie ma.
Ostatnia edycja: