Kiriam
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 26 Kwiecień 2008
- Postów
- 331
Cześć Kochane!
Witam się i ja.. No cóż kryzys mnie dopadł
.Stas ciągle ma katar i już nie wiem co źle robię
. Odciągam, zakrapiam, opukuję i nic.... 
. Katar wygląda na coraz bardziej wypielęgnowany
. Do tego miki kończy brac antybiotyk i czuje się całkiem nieżle więc wyobraźnia mu galopuje bo do przedszkola nie chodzi... No więc musiałam zrobić jescze 6 blach ciasteczek (bo to Mikiego zajęło a mnie zrelaksowało
) i teraz robimy pachnidełka z pomarańczy i goździków - całe mieszkanie pachnie
. To plusy. A tak poza tym to naprawdę jestem zmeczona tak psychicznie tymi chorubskami i zasatnawiam się co zrobić w Wigiilię, pierwotnie mieliśmy iśc i do jednych i do drugich rodziców na wigilie ale z chorym dzieckiem to nie wydaje mi sie dobrym pomysłem i jedni dziadkowie rozumieją a dródzy nie pojmują
.
Odnośnie mleka - ja też odstawiłam krowie z uwagi na alergię, a taka miałam ochotę na malenką kawkę z mleczkiem... Wiec tez wpadłam na pomysł koziego ale w sklepie nie mieli wiec kupiłam sojowe.... Zrobiłam sobie kawke wziełam kruche ciasteczka i gazetke. Wypiła dwa łyki i myślałam ze sie udusze!!!!!
. okazalo sie ze jestem uczulona na soje... nie moglam zlapac powietrza. dobrze ze mialam leki antyalergiczne w domu... przestraszyłam sie strasznie bo sama z dwójką dzieci... Juz widziałam swoje uduszone zwłoki na dywanie - Stasiu zapłakany a Miki z trauma na cale zycie . horror . Na szczescie byli sasiedzi i sasiadka do mnie przyszla i poczekala az dojde do siebie.
i jak tu nie miec dołka...
Lunia powodzenia w sprzatanku, zaraz do ciebie dołacze
Clue - to teraz zobaczysz jak jest z dwójka dzieci w domku
. Ale tak naprawde to zycze szybkiego powrotu do zdrowia dla twojego M.
Anetko - masz szczescie ze grubsze porzadki cie ominely... ;-). Ja zaraz bede musiała zaczac odgruzowywanie
Izka - współczuje ci bardzo... wiem że łatwo się mówi zostaw faceta i się wyprowadz. Trudniej z realizacją - bo kwestia finansowa, brak mieszkania a pewnie nie bardzo masz ochotę wrócić z dwójką dzieci do rodziców. Ale to nie znaczy ze nie mozna nic zrobić, a jedynie tkwić w nieszczęsciu i smutku do końca życia. NIE. Związek ma szanse jeśli dwóm stronom zależy. A z tego co piszesz wynika że coś nie idzie z wzajemną komunikacją, zrozumieniem potrzeb drugiej osoby. Może rozwiązaniem jest terapia małżeńska - może powinien wam pomóc mediator, który spojrzy na tą sytuację chłodno i wytłumaczy twojemu mężowi dlaczego jesteś nieszceścliwa i o co masz pretensję. A tobie pomoże zrozumieć przyczyny jego zmiany zachowania. Jdno jest pewne - jakieś kroki musisz podjąć. Ale prawdą jest to co pisała Antilka - pomóc sobie musisz Ty sama. Sama muszisz wybrać drogę ku lepszemu.
A co do zakupów - to ja już dawno dałam sobie spokój ze wspólnymi zakupami bo:
a) nie mogłam się skupić przy marudzeniu, a po co to? albo czy długo jeszce?
b Zawsze niekupowałam tego co chciałam i miałam zły chumor.
c) mój małżon też miał zły chumorek.
Wiec teraz robię je sama
. Mam samochód podjeżdzam pod hipermarket. Spokojnie łaże sobie po wszystkich sklepach jestem zadowolona i uśmiechnieta. Wszystko pakuje do samochodu a jak dojeżdzam do domu to prosze mojego M żeby mi wszystko przyniósł z bagażnika do kuchni .. I w ten sposób wszyscy jesteśmy zadowoleni. A M mi w zakupach pomaga
.
A teraz poleciał po choinkę - bo to jego i tylko jego rola
.
Buziaki
Witam się i ja.. No cóż kryzys mnie dopadł








Odnośnie mleka - ja też odstawiłam krowie z uwagi na alergię, a taka miałam ochotę na malenką kawkę z mleczkiem... Wiec tez wpadłam na pomysł koziego ale w sklepie nie mieli wiec kupiłam sojowe.... Zrobiłam sobie kawke wziełam kruche ciasteczka i gazetke. Wypiła dwa łyki i myślałam ze sie udusze!!!!!

i jak tu nie miec dołka...
Lunia powodzenia w sprzatanku, zaraz do ciebie dołacze

Clue - to teraz zobaczysz jak jest z dwójka dzieci w domku

Anetko - masz szczescie ze grubsze porzadki cie ominely... ;-). Ja zaraz bede musiała zaczac odgruzowywanie

Izka - współczuje ci bardzo... wiem że łatwo się mówi zostaw faceta i się wyprowadz. Trudniej z realizacją - bo kwestia finansowa, brak mieszkania a pewnie nie bardzo masz ochotę wrócić z dwójką dzieci do rodziców. Ale to nie znaczy ze nie mozna nic zrobić, a jedynie tkwić w nieszczęsciu i smutku do końca życia. NIE. Związek ma szanse jeśli dwóm stronom zależy. A z tego co piszesz wynika że coś nie idzie z wzajemną komunikacją, zrozumieniem potrzeb drugiej osoby. Może rozwiązaniem jest terapia małżeńska - może powinien wam pomóc mediator, który spojrzy na tą sytuację chłodno i wytłumaczy twojemu mężowi dlaczego jesteś nieszceścliwa i o co masz pretensję. A tobie pomoże zrozumieć przyczyny jego zmiany zachowania. Jdno jest pewne - jakieś kroki musisz podjąć. Ale prawdą jest to co pisała Antilka - pomóc sobie musisz Ty sama. Sama muszisz wybrać drogę ku lepszemu.
A co do zakupów - to ja już dawno dałam sobie spokój ze wspólnymi zakupami bo:
a) nie mogłam się skupić przy marudzeniu, a po co to? albo czy długo jeszce?
b Zawsze niekupowałam tego co chciałam i miałam zły chumor.
c) mój małżon też miał zły chumorek.
Wiec teraz robię je sama


A teraz poleciał po choinkę - bo to jego i tylko jego rola

Buziaki