reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Listopadowe mamy 2022

Tylko jeszcze aby potrafić odróżnić głupoty od faktów.
Niestety ale lekarze nie zachwycają się pacjentami, którzy błyszczą wiedza internetowa, gdyż jest to wiedza bardzo wybiórcza. Zazwyczaj serio maja dość takich wyedukowanych, bo się naczytali i świrują jakby co najmniej 10 lat się kształcili. Walka z takimi pacjentami zazwyczaj zajmuje sporo czasu podczas wizyt. Jeżeli pacjent nie wnosi wiedzy zagrażającej leczeniu, to zazwyczaj kiwają głowami, i mówią ohoho … i takie teksty jak powyżej koleżanka cytuje :)
Niestety tez jest spora grupa pacjentów, których trzeba leczyć właśnie z powodów stosowania wiedzy z internetu. A szczególnie dotyczy to rodziców małych dzieci.
Także ostrożnie z tym internetem :)
Wiadomo, że przesada w żadną stronę nie jest dobra, nie wchodzę w kompetencje lekarza bo nie mam wykształcenia medycznego. Nie kwestionuję zaleceń itd. Ale dzięki temu, że się jednak trochę interesuję tematem - w tym przypadku ciążą - nie boję się pytać i zadawane pytania są celne. Tak myślę i tak wnioskuję z reakcji lekarza podczas wizyt. Choć rzecz jasna mogę się też mylić 🙂

Oczywiście, że najgorszy typ petenta to taki głupiomądry, nie zna się ale i tak będzie się kłócił. Z takimi też miewam do czynienia, trudno jest takiej osobie coś wyjaśnić a i tak najczęściej odchodzi z poczuciem zawodu, albo złości.
 
reklama
Wiadomo, że przesada w żadną stronę nie jest dobra, nie wchodzę w kompetencje lekarza bo nie mam wykształcenia medycznego. Nie kwestionuję zaleceń itd. Ale dzięki temu, że się jednak trochę interesuję tematem - w tym przypadku ciążą - nie boję się pytać i zadawane pytania są celne. Tak myślę i tak wnioskuję z reakcji lekarza podczas wizyt. Choć rzecz jasna mogę się też mylić 🙂

Oczywiście, że najgorszy typ petenta to taki głupiomądry, nie zna się ale i tak będzie się kłócił. Z takimi też miewam do czynienia, trudno jest takiej osobie coś wyjaśnić a i tak najczęściej odchodzi z poczuciem zawodu, albo złości.
Tak. Ja właśnie wyjaśniam skargę pacjentki, która uważa ze złe pobieramy krew … niewystarczająco szybko. Bardzo chciałabym moc jej wręczyć zestaw do pobierania, żeby nam niedoukom pokazała jak szybko powinno się pobierać 😂😂😂
 
Tylko jeszcze aby potrafić odróżnić głupoty od faktów.
Niestety ale lekarze nie zachwycają się pacjentami, którzy błyszczą wiedza internetowa, gdyż jest to wiedza bardzo wybiórcza. Zazwyczaj serio maja dość takich wyedukowanych, bo się naczytali i świrują jakby co najmniej 10 lat się kształcili. Walka z takimi pacjentami zazwyczaj zajmuje sporo czasu podczas wizyt. Jeżeli pacjent nie wnosi wiedzy zagrażającej leczeniu, to zazwyczaj kiwają głowami, i mówią ohoho … i takie teksty jak powyżej koleżanka cytuje :)
Niestety tez jest spora grupa pacjentów, których trzeba leczyć właśnie z powodów stosowania wiedzy z internetu. A szczególnie dotyczy to rodziców małych dzieci.
Także ostrożnie z tym internetem :)

Ale nie musisz mi tłumaczyć.
Ja nie czytam jakiś stron niewiadomego pochodzenia czy nie wiem witryn plotkarskich.
Jak czegoś nie wiem nie jestem pewna to się nie wychylam ale jeśli cos wiem na dany temat czemu z panią doktor nie mogę porozmawiać?
Ja nie jestem madrzjesza od mojej pani doktor.

Po za tym nie ma o czym dyskutować.
Znam wiele przypadków gdzie pacjent sam próbował dowiedzieć się co mu dolega bo lekarze mieli to głęboko w czterech literach.
 
Tak. Ja właśnie wyjaśniam skargę pacjentki, która uważa ze złe pobieramy krew … niewystarczająco szybko. Bardzo chciałabym moc jej wręczyć zestaw do pobierania, żeby nam niedoukom pokazała jak szybko powinno się pobierać 😂😂😂

Sama jestem przykładem gdzie pielęgniarka wbijała mi 3 razy igłę na pobranie krwi za trzecim razem się udało.
Biedna nie mogła znaleźć żyły gdzie widać je gołym okiem.
Siniak na cała reke.
Moja pani doktor gdy ujrzała moja reke powiedziała tylko tyle " ładnie panią urządzili".

I żeby chociaż nie wiem przeprosiła mnie czy co kolwiek powiedziała a ona z pretensja w głosie że nie może znaleźć żyły.
 
Ale nie musisz mi tłumaczyć.
Ja nie czytam jakiś stron niewiadomego pochodzenia czy nie wiem witryn plotkarskich.
Jak czegoś nie wiem nie jestem pewna to się nie wychylam ale jeśli cos wiem na dany temat czemu z panią doktor nie mogę porozmawiać?
Ja nie jestem madrzjesza od mojej pani doktor.

Po za tym nie ma o czym dyskutować.
Znam wiele przypadków gdzie pacjent sam próbował dowiedzieć się co mu dolega bo lekarze mieli to głęboko w czterech literach.
Ja tez dużo czytam. I zawsze zaczynamy wizytę od pytania „ co tam nowego wyczytałam” :) i na szczęście mi lekarze zawsze mówią co jest głupota a co ma sens :)
Generalnie moje zachodzenie w ciąże było wyinternetowane, a racje okazało się ze ma lekarz :)
 
Ja tez dużo czytam. I zawsze zaczynamy wizytę od pytania „ co tam nowego wyczytałam” :) i na szczęście mi lekarze zawsze mówią co jest głupota a co ma sens :)
Generalnie moje zachodzenie w ciąże było wyinternetowane, a racje okazało się ze ma lekarz :)

To u mnie wizyta zaczyna się od pytania
" jak tam pani samopoczucie ? "
 
Po za tym nie ma o czym dyskutować.
Znam wiele przypadków gdzie pacjent sam próbował dowiedzieć się co mu dolega bo lekarze mieli to głęboko w czterech literach.
Mój mąż się sam zdiagnozował (poważna choroba, nie byle katarek). Jego lekarz sugerował wizytę u psychiatry, bo nie umiał znaleźć przyczyny dolegliwości.
Za to przy okazji diagnostyki znaleźli coś, co nie dawało objawów, a kwalifikowało męża do operacji.
 
reklama
Mój mąż się sam zdiagnozował (poważna choroba, nie byle katarek). Jego lekarz sugerował wizytę u psychiatry, bo nie umiał znaleźć przyczyny dolegliwości.
Za to przy okazji diagnostyki znaleźli coś, co nie dawało objawów, a kwalifikowało męża do operacji.

Tragedia.
Żeby pacjent sam się diagnozował.
Parodia.
Jestem przerażona ale tak się właśnie dzieje u nas w kraju.
 
Do góry