Minka, południe polski, bo ostatnio zadzwonił jakiś headhunter porozmawiać z moim M o pracy na południu - dziś mają spotkanie osobiste. Oczywiście może nic z tego nie wyjść albo M może zdecydować się na pracę bliżej Wawy (ma już jakieś oferty), ale ta propozycja z południa wydaje się zdecydowanie najbardziej interesująca. Z wiadomych względów nie miałabym nic przeciwko ;-) ;-)
Wczoraj zadzwoniłam do mojej teściowej, bo ostatnio ciągle M z nią tylko rozmawiał. Teściowa jest chora, ale nie wiadomo dokładnie co jej jest, lekarze się motają, w żadnej biopsji nie stwierdzono komórek rakowych, co jest z jednej strony pocieszające, a z drugiej strony kobieta się słabo czuje. Rozumiem to, że jest zmęczona. Rozmawiałyśmy pół godziny. Opowiadała mi, jak się czuje, jak spędza czas (sprzątanie, szycie, itd.), szczegółowo opowiadała o praniu firanek i myciu okien... i przez te pół godziny ani jednym malutkim słowem nie wspomniała o Maksiu, nie zapytała co u niego, ani jak ja się czuję w ciąży.
No cóż, ani Maks nie jest jej ulubionym wnuczkiem, ani ja jej ulubioną synową. Szkoda że mam z nią mieszkać.