reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Małżeństwo czy konkubinat??

wydaje mi się, że takie życie w nieformalnym związku jest dla gówniarzy, dla osób, które nie myślą o stałym związku.
- tyle netefe
No,kochana,teraz to grubo pojechałaś:-D:-D:-D.wiesz,jakos się nie czuję "gówniarą",a związek swój,choć nieformalny,uważam za stały:-p:tak:
Co do życia w konkubinacie (apropos młodych niezależnych osób), to wydaje mi się, że to taka moda, że jest fajnie, wygodnie, są ze sobą, wynajmują mieszkanie, mogą się bzy**ć jak króliki, a jak coś się nie spodoba, znudzi się, to odchodzą od siebie i problem z głowy.
:no:przecież Ty jesteś teraz w takim związku.dlatego tak jest,by się bzykac jak króliki???:-D:szok::-D:rofl2:To Twoj pogląd,czy cytujesz,bo już się pogubiłam:cool:
 
reklama
Hej.

Zacznę od tego, że niezależnie od modelu związku (małżeństwo cywilne, kościelne, czy konkubinat) nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy związek przetrwa, ani czy będzie szczęśliwy.

Mój partner jest w tej chwili w trakcie rozwodu - 5 lat razem przed ślubem (4 w jednym mieszkaniu), dwójka dzieci (pierwsze "przypadkiem", drugie planowane), ślub cywilny. Rok po ślubie, żona znalazła sobie kogoś "lepszego", zaproponowała układ "ja i was dwóch". Żaden się nie zgodził, więc pogoniła męża. Sprawa rozwodowa ciągnie się już ze dwa lata.

Jak widać formalny charakter związku i posiadanie potomstwa nie uratowało związku.

Teraz nasz układ.

Jesteśmy razem od półtora roku, niemal tyle samo mieszkamy razem, spodziewamy się dziecka, o które świadomie się staraliśmy i którego oboje bardzo wyczekujemy. Z musu (niezakończona sprawa rozwodowa), żyjemy w konkubinacie. Kiedy sprawa rozwodowa wreszcie się zakończy zamierzamy wziąć ślub cywilny, ale już teraz we wszelkich kontaktach ze światem mówimy o sobie jako o mężu i żonie (wynikają z tego czasami zabawne sytuacje - np. w szpitalu, gdy stwierdziłam, ze muszę powiadomić męża o tym, ze zostaję na oddziale, a przy pytaniu o stan cywilny odpowiedziałam "Panna" - pielęgniarka, delikatnie mówiąc była troszkę zdezorientowana)

Dlaczego małżeństwo?

Po pierwsze dlatego, że i dla mnie, i dla mojego partnera ważna jest świadomość pełnej przynależności do siebie. Chcemy nosić to samo nazwisko, być traktowani jako rodzina wszędzie, a nie tylko w gronie najbliższych.

Po drugie ze względu na polskie prawo. Teraz gdy idziemy do urzędu, szpitala, czy gdziekolwiek indziej, rozpatrują nas w kategorii ludzi sobie obcych. Jeżeli będę miała wypadek, nie wpuszczą go na oiom, jeśli któreś z nas umrze, nie pozostawiając testamentu, drugie nie ma prawa dziedziczyć po nim. Prawnie, to on nawet nie jest ojcem swojego dziecka (jeśli kobieta nie wyrazi na to zgody, ojciec, który nie jest mężem, nie ma prawa uznać dziecka).
 
Happybeti chodzi mi o swobodne wypowiedzi... ankieta też napewno będzie z czasem, ale takie swobodne wypowiedzi pozwolą na wyciągnięcie dużo wniosków. Ankieta ukazuje tylko statystyki, a ja wolałabym nasze odczucia i poglądy.
Proszę tylko o nieobrażanie się i nie puszczanie w siebie gromów;-) Uszanujmy swoje zdania i swój światopogląd..
 
- tyle netefe
No,kochana,teraz to grubo pojechałaś:-D:-D:-D.wiesz,jakos się nie czuję "gówniarą",a związek swój,choć nieformalny,uważam za stały:-p:tak:

:no:przecież Ty jesteś teraz w takim związku.dlatego tak jest,by się bzykac jak króliki???:-D:szok::-D:rofl2:To Twoj pogląd,czy cytujesz,bo już się pogubiłam:cool:

Nie chciałam nikogo urazić, to moje subiektywne odczucia.

Co do bzy***nia jak króliki...chodziło mi o pary, przykład: znajomi mojego M. Mieszkali razem, byli w związku i jakiś czas temu się rozstali, mieszkanie stoi puste (albo i nie) i na ulicy udają, że się nie znają. Drugi przykład: znajomy mojego M. był w związku 5 lat, mieszkali razem, on myślał, że to ta jedyna, i bach! Rozstali się.
 
- tyle netefe
przecież Ty jesteś teraz w takim związku.dlatego tak jest,by się bzykac jak króliki???:-D:szok:

Jak króliki...Przy Julci, która ma masę energii i ostatnio zaczęła wszystko wymuszać płaczem, wyciem i piskiem, to na wszystko odchodzi ochota :-p:rofl:

Ogólnie chodziło mi o dwa typy związku nieformalnego: a'la małżeństwo i taki mniej poważny...
 
netefe,piszesz zrozumiale,ale w jednym poście zawarłaś tyle sprzecznych ze sobą poglądów,że juz nie wiedziałam,co jest Twoim odczuciem,przemyśleniem,a co może obserwacją "z zewnątrz"- rozumiesz,jakies niejednorodne i niespójne to było-sama żyjesz w takim związku,a "wieszasz pieski" na związkach nieformalnych.Dlatego tak mnie to trochę ...hm...zdziwiło?
 
To może i ja się wypowiem:-)
jestem w związku z moim facetem od 5 lat, dopiero od pół roku mieszkamy razem. Ja ze względu na swoje przekonania i skrajny antyklerykalizm nie zamierzam brać ślubu kościelnego, ale cywilny i owszem. Ale tylko dlatego, że sytuacja mojego partnera wymusza na nas wzięcie ślubu. Aby być z moim facetem nie mam potrzeby zawierania związku małżeńskiego.
Uważam podobnie jak większość wypowiadających się, że ślub czy wolny związek mogą tak samo scementować związek. Zamieszkaliśmy razem, bo czekamy na dziecko, ale nie wyobrażam sobie wziąć ślub i zamieszkać dopiero razem, kwestia docierania się dwóch osób.
Nie mamy ślubu, a mimo to jesteśmy już rodziną, bo łączy nas dziecko i czy będziemy ze sobą całe życie czy nie, to ta mała istotka od zawsze będzie nas łączyć. I będzie mówiła na nas mama i tato.
Moi rodzice wzięli ślub dopiero, jak ja miałam 4 lata, gdzie te 4 lata nie byli razem i wcale nie uważam, że to im było potrzebne, aby teraz byli ze sobą 20 lat, jak się kogoś kocha, to nie ma przeszkód, do mieszkania, bycia razem.
Poruszę pewnie czuły punkt większości, ale dla mnie to, to samo, co seks przed ślubem. Kiedyś już słyszałam historię osób, które wstrzymały się do ślubu i co? Po ślubie jaki seks, mojej mamy koleżanka do dzisiaj powtarza, że czuję obrzydzenia do swojego męża, że on jej nie pasuje. Nie mówię tutaj o tym, aby próbować kilku facetów na raz, tylko o normalnych relacjach intymnych.
Wiadomo, że brak papierka robi problemy, w kościele nawet ze chrztem dziecka ( przynajmniej w moich terenach). Ale dla mnie i moim zdaniem, żaden ksiądz przy naukach przed małżeńskich nie ma pojęcia co to jest życie w małżeństwie, skoro sam żyje w celibacie i wypowiada się na temat seksu. Nie daje żadnego wzoru, przykładu dla młodych par. Ale to podkreślam moje skromne zdanie.

 
happybeti Do martusi powiem tylko,że forum to nie ambona i jakkolwiek szanuję prawo każdego do wypowiadania swoich poglądów,to prosze Cię,troske o zbawienie mojej (wedlug Ciebie czarnej od grzechu cudzołóstwa) duszy ,zostaw mnie samej
p.gif
cool2.gif
.A Pycha też jest grzechem,wiesz?I "nie sądźcie,byście nie byli sądzeni".Jezus nie lubił faryzeuszy.

A co prawda kluje Cie w oczy, ze tak mnie atakujesz? To forum kazdy moze pisac to co chce, a ja wyjasnilam co niektorym, co jest grzechem. A co do cytatow z Bibli to wpierw ja przeczytaj a potem cytuj, a nie, ze dopasowujesz nieodpowiednie fragmenty do nieodpowiednich sytuacji, no, ale kompletnie nie przeszkadza mi Twoj atak na moja osobe, bo Bog mowil, ze "bedziemy przesladowani" przez gloszenie Prawd Wiary.
 
reklama
A ja mysle, ze trzeba pozostac daleko od rozwazan grzech/nie grzech, zbawienie/niezbawienie. Pozostac z dala nie dlatego, ze to niewazne (dla osob wierzacych) ale w kwestii rozwazan dla pracy ktora Justyna pisze. Mowa o modelach zwiazku i ich roli itd

Ja jestem od 4.5 roku w zwiazku nieformalnym i jest mi z tym dobrze. Nigdy nie chcialam brac slubu, nie jest mi do niczego potrzebny. Absolutnie sie nie zgadzam z tym, ze zwiazek nieformalny jest latwiejszy - ze mozna odejsc w kazdej chwili. U nas akurat dlugo trwala walka o dziecko - ponad 3 lata. I bylo bardzo ciezko - i jak w kazdym zwiazku kryzysy zblizaja lub oddalaja niezaleznie od tego w jakim zwiazku jestesmy. Slub niczego tu nie zmienia. Jesli bedzie mi w kwestii formalnej potrzebny - to wezme slub cywilny, ale to tylko gdy sytuacja nas do tego zmusi.
Jestem osoba wierzaca, ale nie bede wnikac w moje poglady na to co ma religia do stanu zwiazku, bo kwestie kosciola zawsze wzbudzaja negatywne emocje.
 
Do góry