To może i ja się wypowiem:-)
jestem w związku z moim facetem od 5 lat, dopiero od pół roku mieszkamy razem. Ja ze względu na swoje przekonania i skrajny antyklerykalizm nie zamierzam brać ślubu kościelnego, ale cywilny i owszem. Ale tylko dlatego, że sytuacja mojego partnera wymusza na nas wzięcie ślubu. Aby być z moim facetem nie mam potrzeby zawierania związku małżeńskiego.
Uważam podobnie jak większość wypowiadających się, że ślub czy wolny związek mogą tak samo scementować związek. Zamieszkaliśmy razem, bo czekamy na dziecko, ale nie wyobrażam sobie wziąć ślub i zamieszkać dopiero razem, kwestia docierania się dwóch osób.
Nie mamy ślubu, a mimo to jesteśmy już rodziną, bo łączy nas dziecko i czy będziemy ze sobą całe życie czy nie, to ta mała istotka od zawsze będzie nas łączyć. I będzie mówiła na nas mama i tato.
Moi rodzice wzięli ślub dopiero, jak ja miałam 4 lata, gdzie te 4 lata nie byli razem i wcale nie uważam, że to im było potrzebne, aby teraz byli ze sobą 20 lat, jak się kogoś kocha, to nie ma przeszkód, do mieszkania, bycia razem.
Poruszę pewnie czuły punkt większości, ale dla mnie to, to samo, co seks przed ślubem. Kiedyś już słyszałam historię osób, które wstrzymały się do ślubu i co? Po ślubie jaki seks, mojej mamy koleżanka do dzisiaj powtarza, że czuję obrzydzenia do swojego męża, że on jej nie pasuje. Nie mówię tutaj o tym, aby próbować kilku facetów na raz, tylko o normalnych relacjach intymnych.
Wiadomo, że brak papierka robi problemy, w kościele nawet ze chrztem dziecka ( przynajmniej w moich terenach). Ale dla mnie i moim zdaniem, żaden ksiądz przy naukach przed małżeńskich nie ma pojęcia co to jest życie w małżeństwie, skoro sam żyje w celibacie i wypowiada się na temat seksu. Nie daje żadnego wzoru, przykładu dla młodych par. Ale to podkreślam moje skromne zdanie.