hejo

No
Karoll dziś juz na szczęście lepiej...wyjaśniłam sobie jedną sprawę z jedną osobą i już jest ok...:-)
Kubusiowa,byłam u Pani O. drugi raz wczoraj...wiesz prawie sobie razem popłakałyśmy

,no może nie popłakałyśmy bo każda z nas zatrzymywała łzy na poziomie gałki ocznej...ale sobie od serca pogadałam z lekarzem...muszę przyznać,że niezbyt często mi się to zdarza...wiesz mam tylko jedną obawę co do wziewów które mały ma zalecone...jakoś tak te pleśniawki po tym pieroństwie mnie przerażają..nigdy nie mieliśmy z tym problemu,ani pół raza bo mały nie wciskał nigdy ani zabawek ani brudnych łapek do dziuba...:-(Oczywiście zdrówka dla Kubula!!
Kobitki,kochane macie te Wasze dzieciorki,
Kaśka narobiłaś mi smaka na tą gyrosową a jaka była ta druga??

Tito słodziach nieobadany,a ten jego usmiech ala Gioconda,niesamowity :-)
Sylcia, a Ty to rzeczywiście to jakoś tak skromniutka w swoich rozpiskach jesteś ...a może to tylko my takie lejwody jesteśmy ;-)
Zmykam do mojego cherloczka... i miłego dzionka Wam kochane życzę..