Hej cioteczki forumowe
U nas już się jakoś poukładało, minął haos pierwszych dni, już się z grubsza poznaliśmy ze Skarbem, dzięki czemu stałam się spokojniejsza i pewniejsza w tym co robię, a to z kolei tylko owocuje spokojem Jeremiego.
Nocki też stały się całkiem fajne, bo mały jak zasypia ok 23 to budzi się ok 3.30-4.00 i potem rano ok 7-8. Mam nadzieję, że to się nie zmieni ;-) choć wiem, że to różnie bywa ...
Póki co śpię razem ze Skarbusiem, ale nie zamierzam by tak zostało .... chcę się tylko szybko zagoić, a bieganie między pokojami mi nie służyło .... dupsko bolało, szwy ciągły

A dzięki temu od dwóch dni czuję się świetnie. W poniedziałek jadę na ściągniecie szwów i już prawie nie krwawię, tylko lecą ze mnie jakieś brązowe brudy

Jak dalej tak pójdzie to za tydzień Jeremi będzie już spał u siebie, a ja w nocy będę się tulić do Jareczka ;-)
Ze środy na czwartem maluszek miał straszną noc ... płakał przez 3-4 godzinki, nic nie działało, jedynie krótką ulgę przynosiło noszenie w pionie (jak do odbeknięcia)

W końcu pomógł okład na brzusio z ciepłej pieluszki i wtedy też zabrałam go do łóżka. Balismy się, że to kolki, ale naszczęście wszystko minęło .... więc pewnie zjadłam coś nie tak ..... podejżana jest pomidorowa, do której teściowa wlała tłustej śmietany i chyba była za kwaśna

Ta noc była straszna ..... płakałam ..... ale grunt, że wszystko jest już dobrze .... co napawa optymizmem.
Pozdrawiam wszystkie ciocie i ich pociechy
