reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy niekarmiące- bądźmy zgrabne

ulik pisze:
2. ja nienawidze swojej kuchni - w sensie - wystroju :( nie remontowalismy jej i jest obrzydliwa. fuj. szafki tak glebokie ze trzeba nurkowac zeby cos wyciagnac (i wszytskie na podlodze - zadna nie wisi), podloga fuj ble po poprzedniej starszej wlascicielce, zlew masakrycznie niefunkcjonalny.. lodowka ma lat tyle co mąż :) no i to wszystko razem wziete nie zacheca do spedzania tam czasu ;)

Ulik właśnie opisałaś moją kuchnię, też jej nienawidzę... :( koszmar... ::) a mąż się dziwi, czemu ja tak mało czasu tam spędzam... ::)
 
reklama
Ja też nie cierpię swojej kuchni, jest tak ciasno, że z mężemi minąć sie nie możemy, lodówka z 15 lat będzie miała, kuchenka z 10 na pewno...no i wiecznie tam gorąco, bo pomieszczenie małe i wystarczy jajko gotować, żeby szyby zaparowały. A okapu zamontować nie można bo przepisy nie pozwalają...
 
marzy wam sie przestrzenna kuchnia z tzw "wyspą" na srodku?? z nowiutenka kuchenka, lodowka (co sama robi lód hehe), zmywarka i slicznymi funkcjonalnymi meblami w jakims ciekawym, oryginalnym kolorze? z porzadnym oswietleniem, a nie jedna lampa na srodku sufitu?
MNIE TEŻ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
gram w lotto. to moja jedyna narazie nadzieja hehehe
 
ja nie znosze swojej kuchni poniewaz jest ona połączona z pokojem mojego ojca grrrrr i jak tylko przebywam tam tylko 5 minut to nie mogę znieść swojego zapachu...cała cuchne petami...koszmar. a jesli chodzi o problem wagi to juz sie z tym uporałam....a raczej dzieki mojemu mężowi schudłam duzo i w szybkim czasie....moje kochane nerwy, złość i zazdrość i proszę....wbijam się w rozmiar 34 jeszcze tylko muszę cos zrobić z wiszącą skórą na brzuchu.
 
Zozanka wiem z innego wątku, że Twoje chudnięcie było wynikiem nieprzyjemnych zdarzeń. Ale gratuluję odzyskania zgrabnej sylwetki... :)
 
Martyna a pokazuje mniej czy więcej niż powinno być. Bo ja zawsze wychodziłam z złożenia, że jak pokazuje mniej to znaczy, że schudłam, a jak pokazuje więcej to...popsuła się na 100% ;D ;)
 
reklama
Do góry