Poczułam się jak w domciu po waszych postach. :laugh:
U mnie pachnąć dzis będzie szarlotką, zamierzam upiec do kawy.
Szarlotka wspaniale działa na moje ja, nastawia mnie romantycznie...a jeszcze talerzyk porcelanowy, i filiżaneczka, i coś do poczytania. I juz się czuje jak zrównoważona kobieta, nie jak robot domowy do gotowania, sprzatania, ubierania i co tylko.
A ogród...o ogrodzie mogłabym godzinami. Lubie czuć ziemię w palcach. Lubę te roślinki, którym jest wszystko jedno, co mam na sobie, jakie wlosy, humor itd.
I koty, koty lubię. Ale to juz wiecie. Biedronko, moje tez siedzi, ale moje starsze o miesiąc. Ulubione zajęcie- bebnieniełyzką o stół przy śniadaniu. wszyscy przekrzykujemy sie do siebie, bo nikomu na myśl nie przyjdzie zabrac łyzke dziecku- tak slicznie bebni, niech sobie pobebni...to moja tesciowa. Bo ja teraz z teściami mieszkam, po pól roku ze Stanów wrócili i sa zachwyceni wnukiem. a ja z rozczuleniem się zgadzam i złosliwie troszke. teraz teściowa zupę z soczewicy gotuje ( bo tak jej się chce polskiego jedzenia pogotować).