witam sie w nie zaciekawym humorze ...
wczoraj musialam zostawic tego malego szczeniaczka gdzies na dworze :-

-

-

-

-

-

-

-( przeszkadzalo im to ze wchodzil im do stolowego pokoju ze piszczal....


wczoraj jak glupia zamiast isc spac czy czuwac nad dzieckiem to chodzilam do pozna - tak nie fajnie bo to cisza nocna aja po domach

ale liczylo sie dla mnie to zeby te malenstwo znalazlo jakies schronienie i chodzilam tak i pytalam ludzi ktorzy jeszcze byli po tej 22 godz na dwworze czy nie kojarza od kogo jest ten piesek powiedzialam ze jest juz wykapany bo ja to zrobilam ze nawet moglabym oddac zakupione rzeczy dla niego - miski smycze karma ... ale nikt nie okazal cchoc troche skruchy


juz probowalam zagonic go do jakiejs otwartej bramy ale szedl caly czas przy nodze a jak juz sie stracil i pobieglam zeby go zgubic to wrocil i biegl za mna

... z zalem serca sie z nim rozstalam i to w brutalny sposob ktorego sobie nie wybacze .... zostawilam go przed klatka.... piszczacego :-

-

-( jak wchodzilam na gore to dawno nie plakalam tak zostawiajac go tam na pastwe losu wylam jak male dziecko nie szlo mnie uspokoic a jak przyszlam do domu to tesciowa pyta sie mnie co sie stalo a ja z rykiem odpowiadam ze zostawilam pieska na dole........ :-

-

-

-( a ona zaraz zmiana tematu gdzie sa klucze z auta ... juz jej mialam mowic swoje ... bo co mnie to do h... interesuje ja tu tewsknie za pieskiem a ona wyjezdza z tekstem o kluczach ale mnie zagrzala.... dzis musialam sie mamie wyzalic ze piesek zostal na dworze tylko ona mnie rozumie i wspiera......... ja tez to boli i przykro jej ale gdyby nie miala pieska juz jednego to wziela by go bez problemu
ale sie rozpisalam i wyzalilam :-

-

-( sorki
nie jestem w stanie na nic odpisywac nawet jesc mi si nie chce... jutro chyba dam rade .....
ach............. biedactwo....ciekawe co teraz robi........
