alex.nikita, my od naszego developera jako pierwsi mamy ta opcje rent-to-buy, wczesniej tego nie robili. my sie najpierw zastanawialismy nad kupnem na share ownership (part buy part rent), znalezlismy mieszkanie ktore nam idealnie podpasowalo i ja sobie juz nie wyobrazalam bez niego zycia

ale po dokladnych wyliczeniach doszlismy do wniosku, ze musimy sie jeszcze z kupnem wstrzymac i ze musielibysmy bardzo pasa zacisnac,a to bez sensu. no i poszlismy na rozmowe do goscia, ktory sie tym zajmowal i mu powiedzielismy, ze mieszkanie chcemy ale nas nie stac w tej chwili i ze my bysmy byli zainteresowani wynajmem poki co. i poszli na to :-) przez to troszke dluzej trwalo zalatwianie, bo musieli przygotowywac nowe umowy itd, ale mamy nasze mieszkanko :-)
coffee czyli wy macie mieszkanie z councilu, tak? jesli dobrze zrozumialam, to w takim wypadku sie nie musicie nawet szarpac i kupowac, bo tego wam nikt nie zabierze, a pieniadze placicie smieszne.
ale jesli dobrze kojarze, to przy wykupie mieszkania councilowskiego nie placi sie calosci jego wartosci, a tylko chyba 30%. a w tamtym rejonie dom z ogrodkiem za 350tys to wcale nie duzo, my mieszkamy niedaleko Canary Wharf, okolica gorsza, a tez sa takie ceny... my za swoje mieszkanie z malenkim patio musielibysmy dac 240tys... o domu z ogrodem mozemy sobie poki co pomarzyc...
chcemy kupic w przyszlosci, ale raczej tutaj nie damy rady, trzeba bedzie sie ruszyc gdzies na obrzeza
